„W hotelu, w którym pracowałam, w samej kuchni znajdowały się 82 kamery. Najmniejsza w lodówce wielkości łebka od szpilki. A w całym obiekcie było ich 260” – pisze internautka. Inna pyta, co robić, gdy szef zainstalował w komputerze program „Oko szefa”.

Informacje o nowych metodach kontrolowania tego, co robi załoga, są szeroko komentowane w Internecie.

[srodtytul]Interes biznesowy[/srodtytul]

– Pracodawca ma kilka powodów, aby monitorować działanie pracownika: może chodzić o kontrolę efektywności pracy (np. długość rozmów). Brak kontroli może narazić firmę na odpowiedzialność cywilną, a nawet quasi-karną (jako tzw. podmiot zbiorowy). Monitoring może być prewencyjny albo też stanowić reakcję na nieprawidłowości, oszustwa itp. Pracodawca może wreszcie stanąć przed koniecznością uzyskania danych ze służbowego komputera pracownika pod jego nieobecność – wskazuje dr Arkadiusz Lach z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

Jeśli pracownik na służbowym laptopie zainstaluje piracki program, to firma poniesie konsekwencje. To samo dotyczy ściągania niebezpiecznych plików, które mogą zablokować pracę całej zakładowej sieci.

Pracodawca, sprawdzając załogę, musi działać delikatnie. Nie ma przepisów, które mu tego zabraniają, jednak pewnych norm nie można naruszyć, np. ochrony dóbr osobistych. Trzeba też pamiętać o przepisach o ochronie danych osobowych – mówi Kamil Kałużny z łódzkiej PIP.

Kilka miesięcy temu Michał Serzycki, generalny inspektor ochrony danych osobowych, skierował do Ministerstwa Pracy pismo, w którym postulował zmianę kodeksu pracy, tak by dostosować jego brzmienie do nowoczesnych technik monitoringu. Na razie nic nie zapowiada zmian w prawie pracy.

[srodtytul]Cichy nadzór[/srodtytul]

Pracownicy są sprawdzani i śledzeni nie tylko za pomocą sprzętu elektronicznego. Coraz częściej firmy posiadające rozbudowaną flotę samochodową instalują w pojazdach nadajniki GPS. Pracownik nie musi o tym wiedzieć, bo oficjalnie urządzenie ma służyć bezpieczeństwu auta i jego odnalezieniu w razie kradzieży. A że przy okazji szef z raportu miesięcznego dowie się, gdzie i jak auto było wykorzystywane, to już inna kwestia.

– Narzędzia pracy, do których można zaliczyć komputer i samochód, są własnością pracodawcy, a pracownik powinien używać ich do celów związanych z pracą. Naturalnym zjawiskiem jest więc kontrola ich stanu i tego, co się z nimi dzieje. Jeśli ktoś instaluje na służbowym sprzęcie prywatne materiały, to można domniemywać, że godzi się na to, by przełożony zapoznał się z ich treścią – mówi Marcin Wojewódka, radca prawny, ekspert prawa pracy.

– My w inspekcji mamy systemy monitoringu komputerów, ale pracodawca nas o tym uprzedził – mówi Agata Kostyk- -Lewandowska z wrocławskiej Inspekcji Pracy.

Większość prawników rekomenduje informowanie pracowników o monitoringu, np. poprzez określenie w wewnętrznych regulaminach jego zasad. Do inspekcji pracy nie trafiają skargi na nadmierne sprawdzanie i monitoring w miejscu pracy.

– Jedynie w sprawach o mobbing pojawiają się sugestie, że pracodawca, sprawdzając na różne sposoby pracowników, nęka ich i pogarsza atmosferę w pracy, co powoduje właśnie poczucie np. zaniżonej oceny. Ale systemy monitoringu dotyczą wszystkich zatrudnionych i nie stanowią tajemnicy – mówi Agata Kostyk-Lewandowska.

[ramka][b]Europejski Big Brother[/b]

W UE zezwala się pracownikom na umiarkowane korzystanie z komputera służbowego i Internetu do celów prywatnych, tak aby umożliwić im kontynuowanie prywatnego życia w miejscu pracy. W Wielkiej Brytanii np. ustawa z 2000 r. zdelegalizowała podsłuch w sieciach wewnętrznych. Jest on możliwy, tylko gdy pracodawca działa w ramach uprawnień, a więc ma podstawy sądzić, że odbiorca i nadawca przekazu wyrażają zgodę na podsłuch, bądź takiej zgody nie ma, lecz podsłuch jest potrzebny do ustalenia faktów istotnych dla prowadzonej działalności, zapobieżenia przestępstwu lub wykrycia go.[/ramka]

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=t.zalewski@rp.pl]t.zalewski@rp.pl[/mail]