„Paszport do eksportu” nazywa się program pomocowy z funduszy unijnych dla firm, które chcą zaistnieć ze swoją ofertą na zagranicznych rynkach. Dotacje nie są jednak łatwo dostępne.
Przede wszystkim dosyć mocno jest ograniczona grupa przedsiębiorstw, które mogą ubiegać się o to wsparcie. Wśród potencjalnych beneficjentów znalazły się tylko mikro-, małe i średnie firmy, które są początkującymi eksporterami. Udział eksportu w całkowitej sprzedaży nie może przekroczyć 30 proc.
Samo wsparcie jest rozłożone na dwa etapy. Pierwsza część to przygotowanie planu rozwoju eksportu. Ekspertyzę trzeba zamówić w zewnętrznej firmie usługowej (nie mogą jej więc przygotować pracownicy firmy). Grant pokrywa 80 proc. takich wydatków, ale jest nie większy niż 10 tys. zł. W dokumencie muszą się zawrzeć m.in. analiza rynku docelowego oraz wskazania najlepszych sposobów prezentacji na tym rynku.
Drugi etap to realizacja planu (jeśli wykaże on, że intensyfikacja działalności eksportowej jest opłacalna). Przedsiębiorca może otrzymać 50 proc. dofinansowania na co najmniej dwa wskazane typy działań. Do wyboru jest: udział w zagranicznych targach lub misjach, wyszukanie i dobór partnerów zagranicznych, uzyskanie niezbędnych dokumentów pozwalających wprowadzić towary na określone rynki, doradztwo w zakresie strategii finansowania projektów eksportowych lub w zakresie kreowania wizerunku firmy. Dotacja to maksymalnie 200 tys. zł.
[srodtytul]Mało chętnych[/srodtytul]
Od trzeciego kwartału 2008 r. do końca października 2009 r. w konkursach na wsparcie dla początkujących eksporterów wzięły udział 973 firmy. A 254 podpisały umowę o dotację na sporządzenie planu rozwoju.
– Oceniałabym zainteresowanie firm „Paszportem do eksportu” jako raczej niskie – uważa Janetta Sałek z Polskiej Izby Gospodarczej Importerów, Eksporterów i Kooperacji w Poznaniu. – Kryterium maksymalnego udziału przychodów z eksportu na poziomie 30 proc. wyklucza z dotacji bardzo dużo firm, które już są obecne na zagranicznych rynkach i oczekiwały takiego wsparcia. – Być może przedsiębiorcy przestraszyli się kryzysu. Załamanie się rynku zbytu w Europie Zachodniej nie zachęca do myślenia o rozwoju eksportu – zauważa Jacek Wróbel z Regionalnej Instytucji Finansującej dla województwa dolnośląskiego (to instytucje, które w imieniu PARP zbierają wnioski). W regionie w ciągu roku wnioski o dotacje złożyło 100 firm.
Przedsiębiorców może też odstraszać dwuetapowość starań o dotacje. – Dla wielu osób tworzenie planu rozwoju eksportu jest działaniem wymuszonym. Firmy znają już swoje rynki docelowe, zachowanie konsumentów, wiedzą, co trzeba zrobić, by zwiększyć swoją sprzedaż – mówi Sałek. – Obecny system wydłuża też proces pozyskania dotacji. Od momentu złożenia wniosku w I etapie do otrzymania grantu np. na udział w misji zagranicznej może minąć nawet rok – dodaje Julita Andrzejewska-Nowak z firmy doradczej Biznes Expert.
Czas wydłużają przyjęte przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości procedury. Na początek trzeba złożyć wniosek na I etap w czasie trwającego akurat naboru. Wniosek jest rozpatrywany dopiero po zakończeniu konkursu, który trwa zwykle miesiąc. Sama ocena zajmuje kolejne dwa, trzy miesiące. Jeśli decyzja jest pozytywna, firma ma pół roku na przygotowanie planu. Gdy jest gotowy, może składać wniosek o dalszą część dotacji, ale musi poczekać ,aż zostanie ogłoszony nabór. Konkursy są organizowane tylko trzy razy w roku.
[srodtytul]Misje na topie [/srodtytul]
Co ciekawe, wśród ubiegających się o „Paszport” największe powodzenie mają misje zagraniczne. – Przedsiębiorcy mogą wtedy spotkać się na dłuższe rozmowy z potencjalnym partnerem handlowym, przeprowadzić już konkretne rozmowy – mówi Julita Andrzejewska-Nowak. – Polskie firmy pytają coraz częściej o możliwość indywidualnych spotkań z partnerami w ramach misji gospodarczych. To chyba dobry sposób na nawiązywanie kontaktów – uważa Mauro Fidelangeli, dyrektor operacyjny Włosko-Polskiej Izby Handlowo-Przemysłowej. – Polscy biznesmeni nawet słyszeli, że mogą na to dostać wsparcie z Unii Europejskiej, jednak nie wiedzą, jak się o nie starać.
[ramka]W regionach nie lepiej
„Paszport do eksportu” to jednak niejedyne źródło dotacji na promocję eksportu. Przedsiębiorcy mogą także starać się o wsparcie z 16 regionalnych programów operacyjnych. Nie wszystkie województwa przewidują tego typu pomoc i nie wszędzie uruchomiono ją w tym roku. Ale tam gdzie podział grantów już ruszył, firm w kolejkach też nie ma zbyt dużo. Przykładowo, w województwie lubelskim w marcowym konkursie wzięło udział 40 podmiotów z sektora MŚP. Dotacje otrzymało siedem z nich, w sumie w wysokości 202 tys. zł, choć do podziału było 860 tys. zł. [/ramka]
[ramka]Tomasz Jacek, kierownik działu eksportu w firmie BAKS
„Paszport do eksportu” jest rzeczą nową i firmy zapewne obawiają się procedur. Rzeczywiście są one trochę długotrwałe. My jesteśmy na etapie sporządzania planu rozwoju i pewnie nie dostaniemy pieniędzy zbyt szybko. Postanowiliśmy jednak skorzystać z unijnej pomocy, uważamy bowiem, że nawet przy skomplikowanych wymaganiach zawsze warto sięgać po granty. Przecież dla firmy to czysty zysk. Z funduszy unijnych finansowana jest aktywność, którą przedsiębiorca i tam musi podjąć, by się rozwijać. Bez dotacji trzeba by sfinansować ją z własnej kieszeni. acw[/ramka]
[ramka]Radosław Runowski, dyrektor w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości
Uważam, że prawie 1000 wniosków o dotacje w ramach „Paszportu do eksportu” to bardzo dobry wynik świadczący o dużym zainteresowaniu ze strony firm. Tym bardziej że dotacje są skierowane do przedsiębiorców, którzy nie mają wielkiego doświadczenia w działalności eksportowej. Nie uważam też, że starania o dotacje są zbyt długotrwałe. Ocena wniosku trwa w praktyce tylko 70 dni. Firma ma zaś pół roku na przygotowanie planu rozwoju eksportu, ale może to zrobić w krótszym terminie, choć z tej możliwości korzysta niewiele podmiotów. To działanie realizowane jest wręcz modelowo, więc nie planujemy zmian w najbliższym czasie.
acw[/ramka]