Obecnie współpraca przedsiębiorców z naukowcami układa się nie najlepiej. Dobrze ilustrują to wyniki badania zrealizowanego dla KPMG.

Aż 83 proc. zbadanych dużych firm prowadzących działalność badawczo-rozwojową stara się współpracować z krajowymi jednostkami naukowymi. Jednak ocena tej współpracy jest dramatyczna. 70 proc. przedsiębiorstw wystawiło ocenę negatywną lub raczej negatywną (pozytywną tylko 9 proc.). Współdziałanie z zagranicznymi jednostkami naukowymi przebiega jeszcze gorzej (aż 90 proc. ocen negatywnych).

[wyimek]9,7 mld euro wynosi budżet programu „Innowacyjna gospodarka” na lata 2007 – 2013. Spora jego część przeznaczona jest na poprawę współpracy nauki i biznesu[/wyimek]

„Podstawowym problemem jest to, że my nie wiemy o tym, co robi nauka, a nauka do nas w ogóle nie przychodzi; brak wzajemnych kontaktów, informacji o pracach i potrzebach utrudnia współpracę” – wyjaśniał w ankiecie dyrektor dużej firmy produkcyjnej.

[srodtytul]Do stu procent dotacji[/srodtytul]

Fundusze unijne powinny to zmieniać. – Są to ogromne pieniądze. Muszą przynieść efekty – uważa Jakub Wojnarowski z Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. – Fundusze są rozłożone na siedem lat. Jest więc sporo czasu na zmianę postaw i wśród naukowców, i wśród przedsiębiorców.

Na co dokładnie przeznaczone są środki z UE? W ramach programu „Innowacyjna gospodarka” przewidziane jest np. wsparcie projektów B+R (badania i rozwój) realizowanych przez jednostki naukowe. Budżet tego działania to ok. 373 mln euro, czyli ponad 1,5 mld zł (z czego 230 mln euro dzielone jest w trybie konkursowym).

Jednostki naukowe mogą dostać nawet 100-procentowe dotacje na badania. Jednak warunkiem uzyskania dofinansowania jest komercjalizacja ich wyników.

– Powstające rozwiązania powinny znaleźć zastosowanie. Nie mogą być odkładane na półkę – podkreśla Izabela Erecińska, zastępca dyrektora ds. wdrażania funduszy w Ośrodku Przetwarzania Informacji (to wyspecjalizowana jednostka resortu nauki zajmująca się wdrażaniem funduszy UE).

Projekty badawcze muszą więc być ukierunkowane na bezpośrednie zastosowanie w praktyce, na potrzeby danej branży czy gałęzi gospodarki lub powinny mieć szczególny wymiar społeczny; tak wynika z zapisów w programie. Dobrze byłoby zatem, gdyby jednostki naukowe (uczelnie, instytuty) starające się o dotacje mogły pokazać, że rezultaty ich badań mają przełożenie na praktykę gospodarczą. W tym celu można przedstawić listy intencyjne czy umowy konsorcyjne zawarte z biznesem. Przy ocenie merytorycznej wniosku o dofinansowanie dostaje się za to więcej punktów.

Jak wynika z dwóch dotychczas przeprowadzonych konkursów, naukowcy nie zawsze przewidują komercjalizację rozwiązań wypracowanych w trakcie badań. Wolą powoływać się na ogólne potrzeby gospodarki czy szczególną wartość społeczną (dotyczy to np. badań medycznych).

– Dlatego chcemy tak zmodyfikować procedury wyboru projektów, by kłaść większy nacisk na ich zastosowanie w praktyce gospodarczej – podkreśla Izabela Erecińska.

[srodtytul]Lepszy przepływ wiedzy[/srodtytul]

Sporo pieniędzy z Unii Europejskiej przeznaczonych jest na zwiększenie dostępu biznesu do innowacji technicznych i technologicznych. Aż 189 mln euro przewidziano na dofinansowanie ośrodków innowacyjności, takich jak parki naukowo-technologiczne, inkubatory technologii, centra transferu technologii, centra produktywności, ośrodki świadczące inne specjalistyczne usługi szczególnie dla małych i średnich firm.

Są również dotacje na tworzenie powiązań między przedsiębiorstwami a instytucjami otoczenia biznesu, w tym jednostkami naukowymi. Stała współpraca między autorami a odbiorcami ma doprowadzić do upowszechnienia rozwiązań innowacyjnych, lepszego wykorzystania zasobów biznesu i nauki. W ramach tego typu projektów (budżet to w sumie 104 mln euro) dotacje można wykorzystać na niezbędne wydatki związane z inwestycją (np. zakup środków trwałych), na pokrycie kosztów infrastruktury badawczej, praktyk i staży naukowców odbywanych u przedsiębiorców itp.

Program „Innowacyjna gospodarka” obejmuje też działania, które mają stworzyć mechanizmy przepływu wiedzy między nauką a biznesem. Na przykład instytucje otoczenia biznesu mają zbierać informacje na temat prac prowadzonych przez jednostki naukowe i ich oferty dla gospodarki. Przedsiębiorcy dzięki temu będą wiedzieli, na jaką pomoc ze strony danej uczelni mogą liczyć.

[srodtytul]Zachęty dla firm[/srodtytul]

Kolejny rodzaj dotacji skierowany jest wprost do firm, w tym część do jeszcze raczkujących. Parki technologiczne czy inkubatory przedsiębiorczości mają wyszukiwać chętnych do rozpoczęcia działalności i wspierać ich nawet na etapie pomysłu na biznes (jest na ten cel ok.

110 mln euro). Jeśli znajdą interesujący projekt, pomogą utworzyć nową firmę (udostępnią infrastrukturę oraz usługi doradcze) oraz zasilą finansowo swojego „podopiecznego”. Wsparcie kapitałowe może sięgnąć maksymalnie 200 tys. euro (do 50 proc. udziałów w spółce). Projekt musi jednak przejść pomyślnie okres inkubacji i dobrze rokować na przyszłość.

Kapitał na dobry początek firmy będą mogły też uzyskać z funduszy podwyższonego ryzyka (budżet działania – 180 mln euro). Fundusze będą inwestować w mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa, szczególnie innowacyjne, znajdujące się na początkowych etapach rozwoju lub prowadzące działalność B+R.

Istniejące już firmy także mogą liczyć na wsparcie z programu „Innowacyjna gospodarka”. Sporym zainteresowaniem cieszą się dotacje na rozwój infrastruktury badawczo-rozwojowej czy prace B+R i wdrażanie w życie ich efektów.

– Warto podkreślić, że prawie w każdym typie grantów na inwestycje współpraca z nauką jest premiowana dodatkowymi punktami – mówi Kiejstut Żagun, ekspert firmy doradczej KPMG. – Firma, która np. kupi wyniki prac naukowych na uczeni lub nawiąże trwałą współpracę z jednostką badawczo-naukową, ma większe szanse na grant inwestycyjny. Tego typu zachęty mogą okazać się bardzo skuteczne. Konkurencja wśród firm starających się o unijne dotacje jest bardzo duża. Dlatego każdy stara się spełnić jak najwięcej wymagań, w tym tych związanych ze współpracą nauki i biznesu.