A to oznacza, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad może podpisać umowy z wybranymi wykonawcami. Chodzi o naprawdę poważne inwestycje - ich łączny koszt jest liczony w miliardach zł. Dwie z nich dotyczą Warszawy: dostosowanie odcinka trasy AK do parametrów drogi ekspresowej (od ul. Modlińskiej do Marek) i budowę fragmentu południowej obwodnicy wraz z łącznikiem między Okęciem i ul. Marynarską. Pozostałe trzy to: budowa drogi ekspresowej S19 (odcinek Międzyrzec Podlaski - Lubartów), rozbudowa drogi krajowej nr 8 do parametrów ekspresowej (odcinek Jeżewo – Białystok) i budowa zachodniej obwodnicy Mrągowa.

Każdy z tych przetargów został sprawdzony przez Urząd Zamówień Publicznych, w ramach tzw. kontroli uprzedniej. Jest ona obowiązkowa przy dużych zamówieniach współfinansowanych z UE. Gdyby kontrole wykryły poważniejsze naruszenia, pieniądze te nie mogłyby zostać wydane. Na szczęście obyło się bez uchybień. Co równie ważne przetargi toczyły się stosunkowo szybko. Przykładowo ten na budowę obwodnicy Mrągowa w listopadzie ub. r. Zadaje to kłam obiegowej opinii, że najpoważniejszą barierą inwestycyjną w Polsce są procedury zamówieniowe.

Po cenach zgłaszanych przez wykonawców wyraźnie widać skutki spowolnienia gospodarczego. Wartość przebudowy trasy AK GDKiA oszacowała na prawie 1,3 mld zł. Tymczasem umowę podpisze na kwotę niespełna 869 mln zł.