[b]Mam problem z odzyskaniem należności. Sprawa sięga listopada 2004 r. Wtedy to sprzedałem firmie windykacyjnej wierzytelność wobec innego przedsiębiorcy. Windykator wystąpił do sądu i uzyskał na swą rzecz wyrok przeciw dłużnikowi. Pieniądze na opłatę sądową wyłożyłem ja. Warunki umowy były takie, iż firma odzyska dług i zwróci pieniądze, potrącając swoje wynagrodzenie. Tak się jednak nie stało. Jej właściciel przez długi czas twierdził, że nic nie udało mu się odzyskać. Natomiast w kwietniu br. oznajmił, że jego firma została rozwiązana i nie prowadzi już działalności windykacyjnej. Jak powinniśmy się rozstać? Skąd mam wiedzieć, że firma ta naprawdę nie odebrała żadnych wierzytelności. Czy nasze rozstanie powinno zostać potwierdzone notarialnie?[/b]
Udział notariusza nie będzie potrzebny, podobnie jak jakiś formalny dokument stwierdzający, że strony zrywają łączące je dotąd relacje. Skoro czytelnik przeniósł swą wierzytelność na windykatora z zastrzeżeniem, że ten odzyska należność i zapłaci, to teraz nie pozostaje mu nic innego, jak swe prawa egzekwować.
Jeśli na dobrowolną zapłatę nie ma co liczyć, pozostaje sąd. Czytelnik musi zatem napisać pozew i wnieść go do sądu.
To właśnie przed nim dowiedzie się, czy wierzytelność została ściągnięta czy nie. Sąd może bowiem przesłuchać na tę okoliczność zarówno windykatora, jak i przedstawicieli dłużnika.
W praktyce sprawa może być nieco bardziej skomplikowana, nie wiemy bowiem, w jakiej formie prowadził swą firmę windykator.
Jeśli była to zwykła działalność gospodarcza prowadzona przez osobę fizyczną pod jej własnym nazwiskiem, to z prawnego punktu widzenia nie ma problemu. Zakończenie aktywności i wyrejestrowanie się z urzędu gminy, urzędu skarbowego, ZUS itp. instytucji nie skutkuje bowiem tym, że długi takiego przedsiębiorcy przestają istnieć. Jeśli jest komuś coś winien, musi swe zobowiązania wypełnić.
Nieco inaczej jest w przypadku np. spółki z o.o. Tu bowiem przepisy nie są już tak stanowcze. Można co prawda bronić poglądu, że po rozwiązaniu takiej firmy jej długi powinni spłacać byli właściciele – ale w praktyce będzie to z pewnością budzić kontrowersje. Dominuje bowiem przekonanie, że wspólnicy nie odpowiadają za zobowiązania spółki nawet po jej wykreśleniu z rejestru przedsiębiorców.
Do pomyślenia jest oczywiście szukanie winnych tego, że czytelnik został na lodzie, i domaganie się świadczenia od nich. Jest to jednak nieco trudniejsze i najlepiej zlecić takie zadanie dobremu prawnikowi.