Do 8 lipca muszą zostać uchwalone nowe zasady wyłaniania członków rad pracowników. Jest to konsekwencja wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że ustalone w ustawie o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji zasady wybierania rad dyskryminują pracowników nienależących do związków zawodowych. Nad nowelizacją pracuje Komisja Trójstronna.

[srodtytul]Wkład związkowy[/srodtytul]

Podstawą prac są dwa projekty: jeden przygotował Senat, drugi zaproponowało Ministerstwo Pracy. W obydwu rada ma być wybrana przez załogi. NSZZ „Solidarność” zaproponował, by związki miały z mocy prawa swoich reprezentantów w radach obok przedstawicieli wybranych przez załogę. „Solidarność” chce, by każda reprezentatywna organizacja związkowa działająca w zakładzie miała prawo powołać jednego członka rady. To rozwiązanie wymagałoby elastycznych zasad ustalania członków rady, np. u zatrudniających od 50 do 250 pracowników w jej skład wchodziłoby od trzech do sześciu członków, a w firmach powyżej 500 pracowników skład rady wahałby się od siedmiu do dziesięciu członków. Teraz skład jest sztywny i zależy tylko od liczebności załogi.

– W większości państw związki mają wpływ na skład rady pracowników, np. we Włoszech bezpośrednio nominują 1/3 rady – mówi Barbara Surdykowska, ekspert Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

Pracodawcy mają wątpliwości, czy to konstytucyjne rozwiązanie w kontekście uzasadnienia wyroku TK, nie odrzucają go jednak.– Nie mamy jeszcze stanowiska w tej sprawie. Jeśli ten mieszany tryb miałby być przyjęty, to z pewnością desygnowani reprezentanci związków nie mogą stanowić większości składu rady – uważa Henryk Michałowicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.

[srodtytul]Niepewny los[/srodtytul]

Trybunał zostawił w rękach ustawodawcy los rad wybranych na podstawie zakwestionowanych przepisów. Może on przesądzić o tym, że rady wyłonione w tzw. trybie związkowym lub mieszanym przed orzeczeniem TK będą mogły funkcjonować do upływu kadencji.

Zdaniem Trybunału dopuszczalne jest także, by ustawa skróciła kadencje rad wybranych na podstawie niekonstytucyjnych przepisów i określiła, w jakim czasie w zakładzie powinny się odbyć wybory nowej rady.

W senackim projekcie znalazła się natomiast propozycja, żeby rady wybrane według starych zasad miały skróconą kadencję, która zakończy się po 60 dniach od wejścia w życie nowelizacji. Zdaniem senatorów pozwoliłoby to na szybkie osiągnięcie konstytucyjnych standardów.

Związkowcy woleliby, żeby zdominowane przez nich rady dotrwały do końca swoich kadencji.

– To rozwiązanie wydaje się do przyjęcia, chociażby dlatego, że firmy ponoszą koszty wyborów nowych rad – mówi Henryk Michałowicz.

Podjęcie decyzji, jaka będzie przyszłość niekonstytucyjnych rad, rząd pozostawił partnerom społecznym.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: [link=mailto:t.zalewski@rp.pl]t.zalewski@rp.pl[/link][/i]

[ramka][b]Komentuje Marcin Wojewódka, radca prawny[/b]

Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego wyraźnie spadło zainteresowanie związków zawodowych tworzeniem rad. Obecnie zdecydowana ich większość działa w firmach, w których są związki zawodowe. Pracownicy niezrzeszeni w związku są źle zorganizowani i nie mają zaplecza koniecznego do sprawnego działania rady i oceniania informacji uzyskanych od pracodawcy.

Nie dziwi mnie więc, że trochę w kontrze do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego działacze związkowi chcą zachować wpływ na proces wyłaniania rady. Bez związków rady będą marginalizowane, nie będą powstawały nowe przedstawicielstwa załogi.[/ramka]