Na niejasnych przepisach skorzystała firma z Podkarpacia, wizytowana przez Państwową Inspekcję Pracy. Inspektorzy kazali jej dokonać oceny ryzyka zawodowego dla stanowisk pracy w jednym z jej oddziałów.
[b]Spółka odwołała się od nakazu, broniąc się, że chodzi o sprzątaczy zatrudnionych wyłącznie na umowach cywilnych. Skoro nie są pracownikami, to nie powinniśmy do nich stosować art. 226 kodeksu pracy[/b], w świetle którego pracodawca, i tylko on, ocenia i dokumentuje ryzyko zawodowe związane z wykonywaną pracą oraz stosuje niezbędne środki profilaktyczne zmniejszające te zagrożenia. Ponadto musi on poinformować pracowników o istniejącym ryzyku zawodowym.
Inspekcja podkreślała, że owe umowy cywilne cechowały właściwości charakterystyczne dla stosunku pracy. Należy więc objąć je art. 226 kodeksu pracy, a także zapewnić wykonawcom bezpieczne i higieniczne warunki pracy. Udokumentowana ocena tego ryzyka jest istotnym źródłem informacji dla pracowników o występujących zagrożeniach. Ponadto spółka narusza § 39a [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=75544]rozporządzenia w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy (DzU z 1997 r. nr 129, poz. 844 ze zm.[/link]).
Ponadto art. 304 kodeksu pracy przewiduje, że pracodawca musi zapewnić bezpieczne i higieniczne warunki pracy osobom fizycznym działającym w zakładzie pracy na podstawie umów cywilnych. To samo dotyczy sytuacji, gdy pracują one w innym miejscu wyznaczonym przez pracodawcę.
[b]Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie (II SA/Rz 478/08)[/b] podkreślił, że jeśli rzeczywiście umowy cywilne przypominają stosunek pracy, to stosujemy do nich art. 226 kodeksu pracy określający obowiązki pracodawcy związane z ryzykiem zawodowym. Przepis ten nie precyzuje jednak, w jaki sposób trzeba informować pracujących o tym ryzyku. Co więcej ujednolicenie metody zawiadamiania o nim jest niewskazane. Firmy są bowiem różnorodne i działają w różnych branżach. Ci pracodawcy, którzy muszą wydawać regulaminy pracy, tam właśnie informują o ryzyku zawodowym. Pozostali mogą to zrobić w sposób, który uznają za najbardziej skuteczny.
Inspekcja pracy powinna jednak dokładnie ustalić stan faktyczny. Tymczasem [b]w dokumentacji sprawy nie było ani umów-zleceń uznawanych za noszące znamiona stosunków pracy, ani kart szkoleń tych wykonawców w zakresie bbhp, ani oświadczeń o zapoznaniu się z ryzykiem zawodowym. Nie było też protokołów z przesłuchań zatrudnionych. Z tego powodu sąd uznał, że ustalenia inspekcji pracy nie znalazły potwierdzenia w zebranej dokumentacji[/b].
Wyrok jeszcze nie jest prawomocny.