Firma Zino Davidoff sprzeciwiła się rejestracji znaku Cool Woman na rzecz A&S Parfume Factory. Jej pełnomocniczka zarzuciła konfuzyjne podobieństwo, wręcz naśladownictwo, przez użycie słowa "cool" w znaku polskiej firmy.

– Marka Cool Water zdobyła światową renomę dzięki ponadmilionowym wydatkom na jej promocję i reklamę w Polsce w latach 2002 – 2004 – podkreślała podczas rozprawy.

Znak Cool Woman firma z Katowic zgłosiła w 2004 r. Zastrzegła go w klasie 3 na: perfumy, wody toaletowe, wodę lawendową i kolońską, dezodoranty (decyzja o rejestracji z 8 lipca 2005 r.).

– Nie ma ryzyka pomyłki, nie widział go również Urząd Patentowy udzielając ochrony na ten znak – twierdziła pełnomocnik polskiej firmy. – Słowo "cool" nie ma siły odróżniającej, występuje w bardzo wielu znakach. Weszło do mowy potocznej jako coś silnego, fajnego. Drugie elementy w znakach też są czytelne dla kupujących. Pierwszy oznacza wodę, drugi kobietę, dlatego trudno pomylić te marki – argumentowała dalej.

Pełnomocniczka zaznaczyła, że wyroby polskiej firmy są powszechnie dostępne po dość niskiej cenie, w przeciwieństwie do kosmetyków firmy Davidoff. Powołała się też na niedawne orzeczenie niemieckiego Urzędu Patentowego, który nie stwierdził kolizji między znakami.

Kolegium ds. spornych UP nie wydało jeszcze decyzji, czeka na dalsze dowody w tej sprawie (sygn. Sp. 441/06).