Pracodawca nie może żądać od pracownika, aby pozostawał do jego dyspozycji pod telefonem przez całą dobę i w dni wolne od pracy. Taka sytuacja spełnia wszystkie warunki, aby uznać ją za tzw. dyżur domowy, o którym mówi art. 151

5

kodeksu pracy

. Według niego pracodawca może zobowiązać pracownika, aby pozostawał poza normalnymi godzinami pracy w gotowości do wykonywania pracy wynikającej z umowy w zakładzie lub w innym miejscu wyznaczonym przez siebie. Dyżuru nie wlicza się do czasu pracy, jeżeli podczas niego podwładny nie wykonywał pracy.

Za czas dyżuru, z wyjątkiem tego pełnionego w domu, pracownikowi przysługuje czas wolny. Odpowiada to długości dyżuru, a jeśli nie da rady udzielić wolnego – wynagrodzenie wynikające z jego osobistego zaszeregowania, określonego stawką godzinową lub miesięczną, i jeżeli taki składnik wynagrodzenia nie został wyodrębniony przy określaniu warunków wynagradzania – 60 proc.

Czas pełnienia dyżuru nie może jednak naruszać prawa pracownika do odpoczynku z art. 132 i 133 kodeksu pracy. Przepisy te ustanawiają jego normy. Co do zasady jest to co najmniej 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku w każdej dobie oraz co najmniej nieprzerwane 35 godzin w każdym tygodniu.

Pracodawca może więc zobowiązać pracownika, aby pozostawał na dyżurze, a jeśli pełni go w domu, nie przysługuje mu w zamian za to wynagrodzenie ani czas wolny. Ale bez względu na to, gdzie go pełni, nie można naruszać kodeksowych norm gwarantujących pracownikowi prawo do odpoczynku. Pamiętać trzeba o tym, że prawa do wolnego w zamian za dyżur lub do wynagrodzenia nie mają pracownicy zarządzający w imieniu pracodawcy zakładem pracy.

Ponadto nie stosuje się do nich ograniczeń wynikających z prawa do odpoczynku.

Autor jest legislatorem w Biurze Legislacyjnym Senatu