Tak wynika z orzeczenia Sądu Okręgowego w Lublinie z 14 maja 2008 r. (sygn. IX GC 42/08).
Spółka Wodrol SA z Wieliczki domagała się od spółki Wodrol z Lublina zaprzestania używania tej nazwy w obrocie gospodarczym oraz zniszczenia i usunięcia wszystkich materiałów promocyjnych i reklamowych. Argumentowała, że od maja 1998 r. na mocy decyzji Urzędu Patentowego RP jest uprawniona do znaku słowno-graficznego „Wodrol” na oznaczenie swojego przedsiębiorstwa oraz świadczonych usług.
Dowodziła, że używana przez lubelską spółkę nazwa jest zbliżona w warstwie słownej do jej znaku towarowego. Istotnym elementem tego znaku jest słowo „wodrol”, grafika zaś w tym wypadku ma znaczenie drugorzędne i małą zdolność odróżniającą.
Lubelska spółka, która nazwą Wodrol posługuje się od blisko 30 lat, nie uznała roszczeń. Dowodziła, że słowo „wodrol”, złożone z pierwszych sylab słów „woda” i „rolniczy”, wskazuje na rodzaj działalności. Na rynku usług związanych z budownictwem i kanalizacją wsi jest nazwą powszechną, wykorzystywaną przez wiele firm z branży.
Przez powszechne używanie stało się słowem opisującym. Nie może zatem spełniać podstawowej funkcji, jaką jest odróżnienie towarów lub usług.
Dowodziła, że elementem odróżniającym nie jest słowo, ale towarzyszące mu elementy graficzne, które są różne i mają inną kolorystykę.
Sąd Okręgowy w Lublinie podzielił to stanowisko i uznał roszczenia spółki z Wieliczki za niezasadne z kilku względów. Stwierdził, że samo słowo „wodrol” nie ma renomy, nie można więc uznać, że doszło do pasożytnictwa. Nie ma ono też samodzielnej zdolności odróżniającej.
Znak towarowy „Wodrol”, którego ochrony domagała się spółka z Wieliczki, jest znakiem kombinowanym, czyli słowno-graficznym. To oznacza, że samo brzmienie nazwy nie jest najważniejsze. W tym wypadku oba znaki mają tak dużo graficznych elementów odróżniających, że nie można mówić o podobieństwie. Na dodatek używane są przez podmioty funkcjonujące na rynkach lokalnych, niekonkurujących ze sobą.