Błąd w prawie wodnym i wyjaśnienia ministra środowiska przysparzają kłopotów przedsiębiorcom.
Po opublikowaniu przez nas wyjaśnień resortu środowiska w sprawie kompetencji urzędów do wydawania decyzji środowiskowych (2 maja) firmy mają jeszcze więcej wątpliwości, do kogo występować o pozwolenia, by były one ważne, jeżeli inwestycja jest na tyle duża lub uciążliwa, że wymaga oceny oddziaływania na środowisko. Ministerstwo Środowiska przyznało wprawdzie, że jest błąd w prawie wodnym, ale powołując się na wykładnię celowościową, uznało, że właściwym organem dla przedsięwzięć, które wymagają raportu środowiskowego, jest marszałek województwa.
Jak pisaliśmy przed tygodniem ("Do kogo po pozwolenie na wodę i ścieki"), kłopoty stwarza przepis prawa wodnego przywołujący nieobowiązujący już artykuł prawa ochrony środowiska. Gdyby on obowiązywał, zakłady mogące znacząco oddziaływać na środowisko po pozwolenia na pobór wód i odprowadzanie ścieków występowałyby do marszałka województwa. Tak bowiem chciał ustawodawca. Ponieważ jednak przepis został uchylony, to odesłanie trafia w próżnię. W takiej sytuacji, czytając literalnie przepisy prawa wodnego, należałoby stosować jego art. 140 ust. 1, czyli uznać, że właściwym organem jest starosta.Po naszym artykule odezwały się firmy, które już się starają o pozwolenia i nie wiedzą, czy nie zmienić urzędu, do którego występują. Wśród nich jest warszawska Mennica. Wystąpiła w styczniu 2008 r. o pozwolenie na odprowadzanie ścieków do starosty, zgodnie z tym, co wynika wprost z przepisów prawa wodnego.
– Mamy już wiele uzgodnień, zastanawiamy się jednak, czy kontynuować procedurę u starosty, czy też potraktować uzyskane dokumenty tylko jako załączniki do wystąpienia do marszałka województwa, a może postąpić jeszcze inaczej – zastanawiają się pracownicy Mennicy po zapoznaniu się z wyjaśnieniami resortu.
– Ministerstwo Środowiska nie ma uprawnień do oficjalnego tłumaczenia, „co ustawodawca miał na myśli”, niejako wbrew wyraźnej treści przepisu. Taka wykładnia ministerialna nie wiąże ani organów orzekających, ani sądów administracyjnych – mówi prof. Michał Kulesza z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca kancelarii Baker & McKenzie. – Ponieważ przepis z niewłaściwym odesłaniem jest po prostu niewykonalny, należy uznać, że właściwym organem jest w takich sytuacjach starosta, któremu zgodnie z ust. 1 prawa ochrony środowiska przypisano domniemanie kompetencji w tych sprawach.
Michał Kulesza dziwi się, dlaczego resort tak długo zwleka z naprawieniem błędu. Zastanawia się nawet, czy nie można było go sprostować jako oczywistej omyłki.
– Ustawa z 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych przewiduje wprawdzie możliwość sprostowania błędu, który pojawił się w ogłoszonym tekście ustawy, ale dotyczy to wyłącznie omyłek, które powstały na etapie wydawania Dziennika Ustaw – wyjaśnia Zbigniew Jegliński z Kancelarii Sejmu. – Błędy, które powstały w trakcie prac legislacyjnych, mogą być naprawione wyłącznie poprzez nowelizację ustawy.
– Tak czy inaczej, od 1 stycznia minęło już kilka miesięcy i błąd tak uciążliwy dla przedsiębiorców powinien być dawno usunięty – mówi prof. Kulesza.
Zwłoka dziwi tym bardziej, że w tej chwili Sejm pracuje nad inną nowelizacją prawa ochrony środowiska – pozwalającą na przeznaczenie pieniędzy z opłaty recyklingowej na organizowanie międzynarodowych konferencji. Dzisiaj ma być poddana pod głosowanie.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki