Tak uznał Urząd Patentowy, który rozstrzygał spór między przedsiębiorcami (sygn. Sp. 192-196/07).

Opolska spółka zastrzegła znaki słowne: Coroband, Corofix, Coroflex, Coromix, Corotape. Zgłosiła je w 2002 r., głównie w kl. 17, m.in. dla taśm dekarskich do klejenia folii dachowych. Decyzje o udzieleniu prawa ochronnego zapadły 23 września 2005 r.

Niemiecka firma zarzuciła, że znaki te są podobne do jej wcześniejszej słownej marki Coroplast, od 1994 r. zastrzeżonej na podobne towary (zarzut z art. 132 ust. 2 pkt 2 prawa własności przemysłowej). Jej pełnomocnik zaznaczyła, że w znakach wybija się element „coro”, a dodatki w formie fix, band, flex, mix, tape wskazują na rodzaj produktu i jego zastosowanie. Ponadto „coro” to początek nazwy niemieckiej firmy Coroplast (zarzut z art. 131 ust. 1 pkt 1 pwp). Tak więc, jej zdaniem, sporne znaki zostały zgłoszone w złej wierze (zarzut z art. 131 ust. 2 pkt 1 pwp).

– Nie ma ryzyka pomylenia znaków przez klientów, gdyż różnią je końcówki, które są dobrze słyszalne – twierdził pełnomocnik opolskiej spółki. Pytał, dlaczego w UP zgłoszonych lub zarejestrowanych może być 176 znaków z elementem „plast”, a nie może się powtórzyć „coro”. – Sporne marki sygnują specjalistyczne towary dekarskie, w tym taśmy do przyklejania membran dachowych. Klientami są hurtownicy lub dekarze, sprzedaż odbywa się komplementarnie, łącznie z membranami, głównym produktem spółki C.B. Towarzyszy jej niezbędna informacja montażowa – argumentował.

Kolegium ds. spornych UP unieważniło znaki. Uznało, że dominuje w nich fantazyjny element „coro”, a wspomniane końcówki informujące o zastosowaniu towaru nie mają siły odróżniającej. Obie firmy zastrzegły zaś swoje marki dla podobnych produktów.

Poza tym w nazwie firmy niemieckiej także dominuje ten element, dlatego nawet profesjonalny, zorientowany odbiorca może zostać wprowadzony w błąd co do pochodzenia towarów – podało w ustnych motywach kolegium.

Decyzja nie jest prawomocna.