Wtedy to właśnie ruszy drugi etap powoływania tej formy samorządu załogi. Pierwszy zaczął się 25 września 2006 r. i dotyczył zakładów angażujących przynajmniej 100 pracowników. Terminy te narzuca [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=181671]ustawa z 7 kwietnia 2006 r. o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji (DzU nr 79, poz. 550; dalej ustawa)[/link]. Mniejsi przedsiębiorcy korzystali zatem niemal z dwuletniej dyspensy. Tyle czasu dała im ustawa na podejrzenie większych podmiotów, nauczenie się na ich błędach i doświadczeniach. Okres przejściowy mija jednak za dwa miesiące i po 23 marca czeka ich wiele roboty.

Rady pracowników to nowa forma reprezentacji personelu dużych i średnich zakładów. Pracodawca musi je informować o ważnych sprawach pracowniczych i ekonomicznych, a te pierwsze także z nimi konsultować. Organizowanie takich organów wymusiła na nas Unia Europejska, która swego czasu miała dosyć problemów z pracownikami międzynarodowych koncernów, którzy tracili posady z dnia na dzień, dowiadując się o tym chwilę wcześniej. By zapobiec takim patologiom, Unia wprowadziła dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2002/14/WE z 11 marca 2002 r., ustanawiającą ramowe warunki informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami we Wspólnocie Europejskiej (DzUrz WE nr 80 z 23 marca 2002 r.). Określenie liczebności rady wcale nie jest takie łatwe. Standardowo składa się ona z:

- trzech pracowników w firmie mającej od 50 do 250 zatrudnionych,

- pięciu – od 251 do 500,

- siedmiu – powyżej 500.

[b]Gdy prowadzisz działalność gospodarczą i masz przynajmniej 50 pracowników, musisz mieć radę. Nie ma znaczenia, w jakiej formie prawnej i w jakiej branży funkcjonujesz[/b]

Rady pracowników muszą bowiem powstać po 23 marca u każdego pracodawcy, który sprosta łącznie dwóm wymogom:

1) prowadzi działalność gospodarczą,

2) angażuje przynajmniej 50 pracowników.

Działalność gospodarcza to wykonywanie w celach zarobkowych, w sposób ciągły i zorganizowany, działalności wytwórczej, budowlanej, handlowej, usługowej, zawodowej oraz polegającej na poszukiwaniu, rozpoznawaniu i wydobywaniu kopalin ze złóż. Taką definicję podaje [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=236773]ustawa z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej (tekst jedn. DzU z 2007 r. nr 155, poz. 1095 ze zm.)[/link].

Okazuje się jednak, że pojęcie „działalność gospodarcza” ma szersze znaczenie. Obejmuje również podmioty non profit, które osiągają zysk, ale nie w celach zarobkowych. Na tej zasadzie inspekcja pracy zaliczyła 900 samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (z tego 710 to szpitale) do zobowiązanych do tworzenia rad. Pozostają one na własnym rozrachunku finansowym, a żyją głównie z kontraktów zawartych z Narodowym Funduszem Zdrowia; interpretacja z 1 września 2006 r. >patrz wyżej.

Pracodawcy spełniający podane warunki mają obowiązek założenia rad bez względu na:

- formę prawną,

- rozmiar wykonywanej działalności gospodarczej,

- liczbę podwładnych obsługujących tę działalność,

- sektor działania (publiczny, prywatny).

[ramka][b]Przykład 1[/b]

Spółdzielnia mieszkaniowa zatrudnia powyżej 500 osób. Działa u niej rada nadzorcza. Powinna była założyć radę pracowników do 25 listopada ubiegłego roku, gdyż spełniała ku temu ustawowe warunki: prowadziła działalność gospodarczą oraz miała ponad 100 zatrudnionych. Przepisy nie przewidują zwolnienia dla podmiotów, w których funkcjonuje rada nadzorcza. Zwłaszcza że organ ten nie reprezentuje personelu.[/ramka]

[ramka][b]Przykład 2[/b]

Państwowa jednostka budżetowa o ponad 70-osobowej załodze prowadzi działalność gospodarczą w ograniczonym zakresie. Musi organizować radę pracowników po 23 marca. Wystarczy, że w ogóle wykonuje działalność gospodarczą, wszystko jedno, w jakim rozmiarze i jakie osiąga z niej korzyści.[/ramka]

Pracodawca to – zgodnie z art. 3 kodeksu pracy – jednostka organizacyjna nawet nieposiadająca osobowości prawnej oraz osoba fizyczna, jeśli zatrudnia choćby jednego pracownika. Jest nim każda osoba prawna albo jednostka organizacyjna stanowiąca jej część składową. Wynika tak z wyroku Sądu Najwyższego z 6 listopada 1991 r. (I PRN 47/91). Istnieją jednak wątpliwości co do definicji pracodawcy w przedsiębiorstwach wielozakładowych. Przyjmuje się, że taki status służy jednostce organizacyjnej niewyposażonej w osobowość prawną, ale dostatecznie wyodrębnionej pod względem organizacyjnym i finansowym oraz uprawnionej do samodzielnego zatrudniania pracowników we własnym imieniu. Krótko mówiąc: jeśli w angażach zatrudnionych figuruje jako pracodawca np. filia spółki, to ma ona status pracodawcy. Gdy widnieje tam cała firma, to ona zatrudnia.

[ramka][b]Przykład 3[/b]

Spółka składa się z pięciu oddziałów o statusie samodzielnych pracodawców. Dwa angażują po ponad 50 osób, a trzy powyżej 100 osób każdy. Przymiot pracodawcy przysługuje też centrali zatrudniającej 60-osobową obsługę zarządu. Dwa pierwsze oddziały i centrala będą zakładać rady po 23 marca, trzy pozostałe odziały powinny to zrobić do 25 listopada 2006 r.[/ramka]

Ustawa zwalnia z obowiązku tworzenia rad przedsiębiorstwa państwowe. A to dlatego że działają w nich już rady pracownicze. Nie ma zatem potrzeby dublowania podobnych form reprezentacji zatrudnionych.

Preferencje te pozostają jednak poza zasięgiem przedsiębiorstwa państwowego będącego pod zarządem komisarycznym – uważa inspekcja pracy. Jest ono zobowiązane powołać radę. Podczas zarządu komisarycznego organy samorządu załogi przedsiębiorstwa ulegają bowiem zawieszeniu.

[ramka][b]Dla kogo taryfa ulgowa[/b]

Rad nie muszą tworzyć zatrudniający:

- poniżej 50 osób, bez względu na to, czy wykonują działalność gospodarczą, czy nie,

- przynajmniej 50 osób, ale nieprowadzący działalności gospodarczej, np. urzędy administracji rządowej i samorządowej, niektóre szkoły, sądy itd.,

- przynajmniej 50 osób i prowadzący działalność gospodarczą, którzy zawarli z personelem do 25 maja 2006 r. porozumienie o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji odpowiadające standardom ustawy,

- przedsiębiorstwa państwowe, w których działa samorząd załogi, przedsiębiorstwa mieszane mające przynajmniej 50 pracowników i państwowe instytucje filmowe (w podmiotach tych prawo do informacji i konsultacji przysługuje radom pracowniczym).[/ramka]

[b]Jeśli są u ciebie duże związki, masz mniej formalności. Wskazują one po prostu członków rady pracowników i kłopot z głowy. Więcej obowiązków spada na tych, u których brakuje związków lub są one słabe i nieliczne[/b]

Rady pracowników wyłaniamy na trzy sposoby w zależności od tego, czy u pracodawcy działa choćby jedna zakładowa organizacja związkowa reprezentatywna w rozumieniu art. 241[sup]25a[/sup] kodeksu.

Reprezentatywną jest struktura:

- wchodząca w skład centrali (np. „Solidarność”, OPZZ, Forum Związków Zawodowych) i zrzeszająca przynajmniej 7 proc. pracowników danego przedsiębiorcy,

- niezależna, ale obejmujące minimum 10 proc. zatrudnionych.

Zastrzegam jednak, że w procesie tworzenia rad nie stosujemy art. 241[sup]25a[/sup] § 2 kodeksu, w świetle którego, gdy żaden ze związków nie spełnia opisanych kryteriów, reprezentatywna jest organizacja licząca najwięcej pracowników danej firmy. Z tego wniosek, że ustawodawcy chodziło o to, by wpływ na powołanie rad pracowników pozostał w rękach dużych i silnych struktur.

W firmie, gdzie w ogóle nie działają związki albo działają, tyle że niereprezentatywne, radę wybierają sami pracownicy w demokratycznych wyborach. Najpierw jednak muszą oni złożyć pracodawcy wniosek o zorganizowanie wyborów do rady. Inicjatywa powołania rady należy więc do personelu. Gdy personel nie zwraca się o wyznaczenie głosowania, musi on poinformować pracowników w sposób zwyczajowo przyjęty o możliwości powołania rady i jej uprawnieniach. Pracodawca, który osiągnie 24 marca 2008 r. pułap 50 zatrudnionych, ma to uczynić do 23 lipca br. Zawiadomienie może np. powiesić na tablicy ogłoszeń, upublicznić przez firmowy radiowęzeł czy intranet, wysłać każdemu na indywidualny adres e-mailowy lub dostarczyć na odrębnym piśmie. Powinno ono określać m.in.

- liczbę zatrudnionych w firmie i wynikający z tego obowiązek założenia rady,

- kto może głosować, a kto kandydować do rady,

- jakie rada ma uprawnienia,

- gdzie i do kogo (np. do dyrektora personalnego, do urny) oraz w jakiej formie (na kartce, e-mailem, za pośrednictwem poczty) składać wniosek o zorganizowanie wyborów,

- podstawę prawną, czyli ustawę.

Uczulam, że należy bardzo skrupulatnie wypełniać te formalności i jasno wyrażać swoje intencje. Zwłaszcza pracodawcy powinni się postarać, by informacja o możliwości założenia rady i jej prawach dotarła do wszystkich zatrudnionych. Zastrzegam, że informację tę przekazujemy także wtedy, gdy pracownicy zgłoszą wniosek o przeprowadzenie wyborów.

Po otrzymaniu wniosku od pracowników o organizację wyborów czas, by firma powiadomiła ich o dacie przeprowadzenia wyborów do rady i wyznaczyła ostateczny termin – nie krótszy niż 21 dni – na zgłaszanie kandydatów. Zawiadomienie o dacie wyborów załoga musi dostać najpóźniej na 30 dni wcześniej (czyli w mniejszej firmie najpóźniej 23 sierpnia 2008 r.) w trybie zwyczajowo przyjętym w zakładzie, czyli np. przez intranet, na tablicy ogłoszeń, w odrębnym piśmie.

Kandydatów zgłaszają na piśmie grupy przynajmniej dziesięciu zatrudnionych w zakładach angażujących do 100 osób włącznie. A co, jeśli ten ostatni nie zareaguje, nie zaproponuje kandydatów albo też nie będzie chętnych? Czy mimo to pracodawca jest zobowiązany zorganizować wybory najpóźniej do 24 listopada? Ukształtowały się dwie teorie. Według pierwszej – tak. Niektórzy eksperci twierdzą jednak inaczej – trzeba czekać na ruch ze strony załogi, bo inaczej przedsiębiorca naraża się na zarzut doboru posłusznych mu figurantów.

Tam, gdzie działa chociaż jeden związek reprezentatywny, jego zarząd sam wskazuje członków rady. Następnie informuje o tym pisemnie pracodawcę, podając konkretne osoby. Jeśli pracodawca będzie 24 marca br. miał co najmniej 50 zatrudnionych, muszą go powiadomić do 23 maja 2008 r.

Problemy pojawią się zapewne tam, gdzie funkcjonuje kilka związków, w tym jednemu przysługuje status reprezentatywnego, a inne uzurpują go sobie, albo też tam, gdzie jest kilka związków reprezentatywnych. Doświadczenie pokazuje, że związki rywalizują z sobą w walce o powiększenie grona członków.

Ustalając liczebność związku na potrzeby sprawdzenia jego reprezentatywności, bierzemy pod uwagę tylko pracowników należących do niego od minimum sześciu miesięcy. Osoba zrzeszona w kilku organizacjach musi wskazać, z ramienia której chce występować.

[ramka][b]Przykład 4[/b]

W przedsiębiorstwie zatrudniającym 82 osoby działała do niedawna jedna reprezentatywna organizacja związkowa wchodząca w skład „Solidarności”. Ponad 10 proc. pracowników zorganizowało na początku grudnia 2007 r. komitet założycielski i utworzyło inny związek. Zaraz potem złożyli wniosek o jego rejestrację. Zaraz po 23 marca br. radę pracowników może powołać wyłącznie stary związek. Nowy – choć skupia ponad 10 proc. zatrudnionych – nie ma jeszcze statusu reprezentatywności. Uwzględniamy bowiem wyłącznie pracowników należących do związku od co najmniej sześciu miesięcy. Jest jednak szansa, że nowy związek osiągnie reprezentatywność w trakcie procedury organizowania rady. Jeśli jednak stara organizacja sama wskaże wcześniej członków rady, nowa będzie partycypowała ewentualnie w powołaniu rady kolejnej kadencji.[/ramka]

Jest dopuszczalna sądowa weryfikacja reprezentatywności związku. Stosujemy wtedy odpowiednio przepisy o jej podważaniu w trakcie zakładania układów zbiorowych pracy, czyli art. 241[sup]25a[/sup] § 4 i 5 kodeksu. Pisemne zastrzeżenia co do reprezentatywności mogą zgłosić pracodawca oraz inny związek reprezentatywny. Wolno im to jednak zrobić do czasu wyboru rady. Późniejsze zarzuty pozostaną bezskuteczne. Obwiniona organizacja sama występuje do sądu rejonowego właściwego dla siedziby pracodawcy z wnioskiem o stwierdzenie jej statusu. Sąd wydaje orzeczenie w ciągu 30 dni od złożenia wniosku w trybie przepisów kodeksu postępowania cywilnego o postępowaniu nieprocesowym.

[ramka][b]Przykład 5[/b]

Spółka zatrudnia ponad 100 osób. Ma radę pracowników dopiero od dwóch miesięcy, gdyż zarząd toczył długie negocjacje z trzema działającymi w firmie związkami. W końcu prezes wysłał do każdej pytanie, czy jest reprezentatywna w rozumieniu art. 241[sup]25a[/sup] § 1 kodeksu pracy? Potwierdził tylko jeden, który zrzesza ponoć 15 proc. pracowników. Wkrótce też on sam wybrał członków rady, z którą spółka zawarła porozumienie o informacji i konsultacji. Nagle w połowie października odezwał się drugi związek, kwestionując reprezentatywność pierwszego, który wyłonił radę. Spółka nie musi się przejmować takimi zastrzeżeniami. A to dlatego że zostały zgłoszone zbyt późno. By były skuteczne, drugi związek powinien je przedstawić do chwili desygnowania rady przez organizację podającą się za reprezentatywną. Spóźnione zastrzeżenia są zatem nieważne. Nie wpływają też w żaden sposób na działalność powołanej rady. W żadnym razie nie powodują też jej zawieszenia czy rozwiązania. [/ramka]

W każdym razie kilka związków reprezentatywnych w jednym zakładzie wspólnie wskazuje osoby mające zasiadać w radzie pracowników. W tym celu prowadzą negocjacje i zawierają porozumienie o zasadach powoływania i funkcjonowania rady. Gdy dogadają się i podpiszą porozumienie w ciągu 30 dni od rozpoczęcia rozmów, zawiadamiają o tym na piśmie pracodawcę do 23 maja bieżącego roku. W dokumencie wymieniają wskazanych przez siebie członków rady.

Jeśli związki reprezentatywne z jednej firmy nie osiągną porozumienia co do wyłonienia rady, o fiasku negocjacji też mają poinformować pracodawcę do 23 maja 2008 r. Wtedy przechodzimy do kolejnego sposobu tworzenia rady – mieszanego, polegającego na tym, że głosują pracownicy, tyle że na kandydatów zgłoszonych przez owe związki. Najpierw więc pisemny wniosek o zorganizowanie wyborów musi złożyć minimum 10 proc. pracowników zakładu. Potem pracodawca odwzajemnia się zawiadomieniem o terminie wyborów i możliwości zgłaszania kandydatów na członków rady. Musi je dostarczyć do 23 lipca 2008 r. Potem już pora organizować wybory.

[ramka][b]Kalendarium zakładania rad [/b]

[b]Najpóźniej wtedy:[/b]

- związek reprezentatywny jedyny w zakładzie ma zawiadomić pracodawcę o wskazaniu członków rady,

- związki reprezentatywne, które się dogadają co do składu rady, mają poinformować pracodawcę o wskazaniu jej członków,

- związki reprezentatywne, które nie dogadają się co do składu rady, mają powiadomić pracodawcę o fiasku negocjacji.

[b]Do tego dnia:[/b]

- pracodawca ma poinformować pracowników o możliwości powołania rady i jej uprawnieniach.

[b]Do tej daty:[/b]

- pracodawca ma zorganizować wybory do rady pracowników. [/ramka]