Załóżmy, że poinformuję personel do 23 lipca 2008 r., że może powołać radę pracowników i w tym celu wnieść wniosek o zorganizowanie wyborów. Co wtedy, gdy załoga będzie milczeć i nie złoży wniosku? Czy w takiej sytuacji muszę sam rozpisać wybory? Czy zatem w ogóle w firmie musi powstać rada pracowników, gdy sami zatrudnieni nie domagają się tego, mimo że wiedzą o takiej możliwości? Czy ewentualni kontrolerzy z inspekcji pracy mogą mieć o to pretensje?

Nie ma żadnego niebezpieczeństwa dla takiego pracodawcy. Warunek – musi właściwie wypełnić wstępne obowiązki wynikające z ustawy z 7 kwietnia 2006 r. o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji (DzU z 2006 r. nr 79, poz. 550). Jeśli więc prawidłowo powiadomi pracowników do 23 lipca 2008 r. o tym, że mogą powołać radę pracowników, przekaże jej informacje o kompetencjach tego gremium i zasadach zorganizowania wyborów, to na tym wymagania wobec niego się kończą. Teraz inicjatywa należy do załogi. Aby powołać radę, do 23 września 2008 r. powinny w firmie zostać zorganizowane wybory do niej.

Co jednak stanie się, gdy termin ten minie, a załoga nie zgłosi wniosku o zorganizowanie wyborów? Państwowa Inspekcja Pracy uznała, interpretując 13 lipca 2006 r. ustawę (GNP-152-4560-361/06/PE), że w takiej sytuacji pracodawcy nie muszą sami rozpisywać wyborów. Mają taki obowiązek dopiero wtedy, gdy dostaną w tej sprawie pisemny wniosek od co najmniej 10 proc. pracowników. Gdy jednak otrzymają informację nawet po 23 lipca czy po 23 września, muszą szykować wybory.

Jeśli jednak nawet w tym terminie ani od tej grupy nie wpłynie żaden wniosek, to pracodawca wolny jest od obowiązków związanych z radą pracowników. Żaden inspektor pracy nie może mu wtedy zarzucić, że nie dopełnił ich wobec tego gremium, jeśli tylko wykaże, że prawidłowo powiadomił pracowników o możliwości utworzenia rady, jego kompetencjach i zasadach wyboru do rady.