Na ogłoszenie w Dzienniku Ustaw czeka rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie wskaźników przyrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2008 r. Rząd 8 listopada ustalił, że maksymalny roczny wskaźnik przyrostu w przyszłym roku nie będzie mógł przekroczyć 6 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia.

Rozporządzenie określa orientacyjne wskaźniki w kolejnych kwartałach roku w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia z tych samych okresów roku poprzedniego. Zgodnie z nimi pensje powinny rosnąć w pierwszym kwartale o 4 proc., w drugim o 4,5 proc., a w ostatnich dwóch kwartałach przyszłego roku odpowiednio o 5,5 i 10 proc.

Teoretycznie ustawa z 16 grudnia 1994 r. o negocjacyjnym systemie kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń u przedsiębiorców (DzU z 1995 r. nr 1, poz. 2 ze zm.) dotyczy wszystkich firm zatrudniających powyżej 50 osób, niezależnie od ich struktury własnościowej i organizacyjnej. W praktyce jednak limitów przestrzegają tylko państwowi pracodawcy.

Sektor prywatny nic sobie z nich nie robi, bo przepisy ustawy za wprowadzenie wyższego od ustalonego wskaźnika nie przewidują żadnych sankcji. Nie muszą np. płacić tak jak kiedyś podatku od ponadnormatywnych wynagrodzeń. Tam, gdzie pracodawcą jest państwo, podniesienie płac ponad narzucony wskaźnik jest trudne.

– Ustawa o negocjacyjnym systemie kształtowania wynagrodzeń w dobie gospodarki wolnorynkowej jest anachronizmem. Czas zacząć rozmawiać o jej uchyleniu. Stawia ona w trudnej sytuacji pracowników i przedsiębiorstwa w sektorze publicznym.

Firmy państwowe nie mogą skutecznie konkurować o pracowników. O skali podwyżek powinno się dyskutować indywidualnie. Dzięki temu w zależności od koniunktury w jednym roku firma podniesie płace, a w latach kryzysu decyzja o podwyżce nie zapadnie – mówi Adam Ambrozik, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.

Podobnego zdania jest Dariusz Potyrała, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. Uważa, że blokowanie podwyżek negatywnie wpływa na sytuację kadrową w kopalniach. – W przyszłym roku będziemy się domagać, żeby płace w górnictwie wzrosły realnie o 15 proc. Mamy dobre wyniki i nie chcemy przepisów, które blokują uzasadniony wzrost płac – zapowiada.Za uchyleniem ustawy opowiadają się także związkowcy z NSZZ „Solidarność”.

OPZZ chce zmian w zasadach podnoszenia płac w przedsiębiorstwach. Związek opowiada się wprawdzie za utrzymaniem systemu negocjowania wynagrodzeń w przedsiębiorstwach, ale chce takich zmian, by wskaźnik podwyżki nie był sztywny. Miałby jedynie charakter rekomendacji, a o ostatecznej skali wzrostu wynagrodzeń decydowałby pracodawca z załogą konkretnej firmy.– Chcemy, aby nowe przepisy jednoznacznie określiły, że prezes państwowej firmy nie poniesie kary za zgodę na podwyżki ponad wskaźnik.

Obecnie w sektorze publicznym mamy także duże podwyżki, ale dają je firmy, które mają silne oparcie w resorcie Skarbu Państwa. Pozostali prezesi blokują wzrost płac, ponieważ boją się o swoje posady. Powinna obowiązywać jedna zasada: jeżeli firma ma dobre wyniki, nie powinna się oglądać na wskaźniki – uważa Franciszek Bobrowski, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

o tyle maksymalnie wzrośnie w 2008 roku przeciętna płaca w przedsiębiorstwie