Przedsiębiorstwo ze Stąporkowa wystąpiło do Urzędu Patentowego przeciwko działającemu w podobnej branży przedsiębiorstwu z Gowarczowa o unieważnienie prawa ochronnego na znak towarowy "SIC". We wniosku powołany został art. 129 ust. 1 pkt 2 oraz ust. 2 prawa własności przemysłowej. Przepis ten określa podstawę odmowy udzielania praw ochronnych na oznaczenia o wątpliwych znamionach odróżniających. Wnioskodawca twierdził, że zastrzeżony napis SIC odbiera innym wytwórcom swobodę nanoszenia na produktach ściernych podobnego skrótu SiC, czyli wzoru chemicznego węglika krzemu. Informacja o tym materiale jest ważna, bo decyduje on o jakości i stanowi ok. 98 proc. wagi wyrobu. Powoływał się też na art. 120 o bezprawności znaków identycznych. Kolizję interesów na tym tle może bowiem powodować zwyczajna niedokładność wykonania napisu. Wystarczy, że gdzieś na literze "I" zabraknie farby, a już mamy "i". Wnioskodawca ze Stąporkowa przedstawił członkom kolegium przykłady wyrobów obydwu firm, bardzo podobnych w stosowaniu i podobnie oznaczanych siatek ściernych.

Pełnomocnik firmy z Gowarczowa przekonywał, że nikomu nie zabrania podawać na produkowanych towarach, z czego zostały zrobione. Napis można wykonywać w dowolny sposób, byle nie nazbyt podobny do stosowanego w jego wytwórni. Nazwa SIC nie jest wzorem chemicznym. Obowiązuje ona od chwili rejestracji spółki. Kolegium Odwoławcze przy Urzędzie Patentowym postanowiło wniosek o unieważnienie prawa ochronnego na znak towarowy oddalić. Przewodnicząca składu orzekającego w ustnym uzasadnieniu stwierdziła, że klient, który idzie kupić taśmy czy tarcze ścierne, jest osobą zorientowaną i nie pomyli się w wyborze. Przypomniała też, że podczas rozpatrywania takich spraw respektuje się pierwszeństwo nazwy firmy (sygn. 153/06).