Urszula G., księgowa jednego z Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej na Śląsku, domagała się od pracodawcy 600 tys. zł za rozstrój zdrowia. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu orzekł, że samo poczucie pokrzywdzenia nie jest podstawą do odszkodowania za mobbing. Między księgową a dyrekcją istniał ostry konflikt o charakterze prywatnym, dlatego – według sądu – owa niechęć nie może być utożsamiana z mobbingiem.

Joannie P., dyrektorowi na wyższej uczelni, jako jednej z nielicznych udało się przekonać sąd: jej przełożona natarczywie wypytywała ją o sprawy osobiste, telefonowała wieczorami, proponowała donoszenie na innych pracowników, negatywnie oceniała przy innych pracownikach, wreszcie rozgłaszała o jej rzekomym niemoralnym prowadzeniu się. Kobieta uzyskała 30 tys. zł zadośćuczynienia za rozstrój zdrowia spowodowany mobbingiem. To jednak wyrok wyjątkowy.

Statystyka sądowa nie jest optymistyczna: w ostatnich kilku latach na ok. 500 pozwów o mobbing uwzględnionych zostało średnio 20 rocznie. Piątkowy wyrok w sprawie kardiochirurga Mirosława G., uniewinniający go od wszystkich zarzutów o łamanie praw pracowników, potwierdza, że poglądy na to, co jest mobbingiem, bywają mocno rozbieżne.

5 procent pracowników występujących do sądu wygrywa z pracodawcami sprawy o mobbing

Według prokuratury były ordynator kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie był despotyczny dla podwładnych: miał ich kopać i uderzać łokciem nawet podczas zabiegów. Sędzia Igor Tuleya uznał jednak, że nie było żadnych przekonujących dowodów na mobbing, a wymagania lekarza, np. zakaz palenia na oddziale i zdejmowanie biżuterii do operacji, są dziś normą w szpitalach.

Odmiennego zdania jest jednak adwokat Rafał Rogalski, obrońca dwóch współoskarżonych. – Jeśli psycholog po roku pracy na tym oddziale nie mogła spać i musiała się leczyć, i to nie jest mobbing, to co nim jest – nie kryje zdziwienia Rogalski.

Polski kodeks karny nie określa odrębnego przestępstwa mobbingu. Sądy posługują się więc art. 218, który za „złośliwie lub uporczywie" naruszanie praw pracownika przewiduje karę do dwóch lat więzienia. Czasem sięgają do przepisów o przestępstwie znęcania się nad pracownikiem, za co grozi do pięciu lat więzienia.

Przed rokiem Elżbieta Radziszewska, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, wystąpiła do ministra sprawiedliwości o wpisanie mobbingu do kodeksu karnego. Podobny postulat miał Andrzej Seremet, prokurator generalny, wskazując, że zmiana prawa może ułatwić walkę z mobbingiem. Minister Jarosław Gowin powiedział jednak wczoraj „Rz", że przepisy dotyczące przestępstw przeciwko prawom pracowniczym są wystarczające. Dlatego zmiany w kodeksie karnym nie wprowadzałyby żadnej dodatkowej ochrony.

Mecenas Arkadiusz Sobczyk, znany ekspert prawa pracy, uważa jednak, że nowe przepisy są potrzebne, bo dotychczasowe nie są skuteczne w ściganiu mobbingu. Obecna praktyka sądownicza, a więc niewielka liczba wyroków skazujących oraz wypłaconych odszkodowań, wydaje się potwierdzać takie stanowisko.

Ewa Usowicz: Dziwne przepisy o mobbingu - wideo