– Biurokracja i papierologia dotycząca projektów unijnych rozrasta się coraz bardziej – uważa Kamil Misiak z Fundacji Przedsiębiorczości Akademickiej z Poznania. Biurokratycznym barierom w wykorzystaniu funduszy będzie dziś poświęcone posiedzenie sejmowej komisji „Przyjazne państwo”.

Na posłów czeka długa lista przeszkód w staraniach o dotacje i ich rozliczaniu. Są wśród nich wyjątkowo absurdalne wymagania. – Jeden z urzędów zażądał na przykład oświadczenia, że laptop jest komputerem i można wykonywać za jego pomocą takie same zadania jak na komputerze stacjonarnym – opisuje Misiak.

Fundacja na bazie swoich doświadczeń w programie „Innowacyjna gospodarka” przygotowała całe zestawienie takich wymogów, które nie mają wiele wspólnego z merytorycznym wykonaniem projektu. – Jeden z przedsiębiorców musiał np. składać wyjaśnienia, dlaczego w podróż służbową beneficjent wybrał się pociągiem, choć we wniosku o dotację napisał, że pojedzie samochodem służbowym – przytacza Misiak. – Od kolejnego zażądano, by szczegółowo przedstawił, gdzie mieści się siedziba firmy, bo podany adres nie wystarczał. Skończyło się na sporządzeniu mapy.

– Moim zdaniem najwięcej biurokratycznych wymogów związanych jest z dotacjami na zatrudnienie pracowników – mówi Paweł Tynel z firmy doradczej Ernst & Young. Chociażby taki, że do dokumentacji trzeba dołączyć podpisane przez wszystkich zatrudnionych oświadczenia, że mają świadomość, iż ich wynagrodzenia są współfinansowane z funduszy UE. – Przy dziesięciu czy 50 osobach jeszcze nie ma problemu, ale jeśli jest ich 2000? – komentuje Tynel.

– Na niektórych internetowych wyciągach bankowych, które trzeba dołączać do faktur, widnieje tylko numer konta. Część urzędów żąda wtedy potwierdzonej pieczątką banku informacji, do kogo należy to konto – opowiada Michał Turczyk z Deloitte.

– Zdarzają się uwagi odnośnie do wydruku dokumentu w poziomie zamiast w pionie albo w formacie A3 zamiast A4 – wytyka Michał Gwizda z Accreo Taxand.

– Część tych absurdów wynika z przepisów. Po prostu musimy udowodnić, że korzystamy z unijnych dotacji w uczciwy i przejrzysty sposób – mówi Ewa Fedor z Konfederacji Pracodawców Polskich. – Ale na to nakłada się tzw. urzędnicza twórczość wynikająca z nadgorliwości, niewiedzy, zbytniej asekuracji przed zarzutami, że wydaliśmy unijną pomoc nie tak, jak potrzeba.

– Około 80 proc. obowiązków nakładanych na firmy nie ma nic wspólnego z realiami prowadzenia działalności gospodarczej – podkreśla Turczyk. – Dla beneficjentów to nie tylko więcej pracy i dokumentów, ale i długie czekanie na refundację poniesionych wydatków – dodaje Gwizda.

Upraszczaniem funduszy zajmuje się też specjalny zespół przy Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Eksperci podkreślają jednak, że o ile przepisy można zmienić, o tyle nakłonienie urzędników, by ich nie nadinterpretowali, wydaje się zadaniem niemożliwym.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=a.cieslak@rp.pl]a.cieslak@rp.pl[/mail][/i]