Prawo międzynarodowe nie określa zasad finansowania związków przez przedsiębiorców.
Na ten temat wypowiada się jedynie ratyfikowana przez Polskę w 1971 roku konwencja nr 135 Międzynarodowej Organizacji Pracy dotycząca ochrony przedstawicieli pracowników w przedsiębiorstwach i przyznania im ułatwień.
Konwencja nakazuje, by w przedsiębiorstwie były przyznane przedstawicielom pracowników ułatwienia, które umożliwią im szybkie i skuteczne sprawowanie funkcji. Należy jednak przy tym wziąć pod uwagę system stosunków zawodowych w kraju oraz potrzeby, rozmiar i możliwości zainteresowanego przedsiębiorstwa.
Trzeba też pamiętać, iż konwencja wyraźnie określa, że przyznanie takich ułatwień nie powinno utrudniać działalności zainteresowanego przedsiębiorstwa – mówi prof. Jerzy Wratny.
[b]Patrząc na wydatki niektórych spółek, trudno się oprzeć wrażeniu, że wydatki na działalność związku mają wpływ na wynik firmy.[/b]
Ponadto załącznik nr 143 do konwencji nr 135 przyznaje związkowcom prawo do płatnych zwolnień od pracy na czas wykonywania prac związkowych. Nie ma jednak mowy o płatnych etatach wykorzystywanych tylko na rzecz organizacji. Ponadto z załącznika wynika, że za część wykładów, seminariów, w których bierze udział związkowiec, powinna płacić organizacja, którą reprezentuje.
Związkowcy uważają, że większość działaczy działa społecznie.
Po prywatyzacjach i podziałach spółek liczba firm z opłacanym etatem działacza jest minimalna – mówi Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
[b]W Europie obowiązuje inny model prowadzenia organizacji związkowej. Najczęściej są one usytuowane poza zakładami pracy.[/b] Tak jest np. w Niemczech i Francji.
– Owszem, w firmach są związkowcy, ale za ich funkcjonowanie płacą same centrale. Są pewne odpowiedniki naszych rad pracowników, w których związki mają swoich przedstawicieli, a firma finansuje koszty ich analiz, opinii czy ekspertyz – mówi Sławomir Adamczyk z działu branżowego NSZZ „Solidarność”.
– [b]Nie znam szczegółowych zasad finansowania związków w innych krajach, ale w stosunku do państw starej UE nasze organizacje są jak ubodzy krewni. Generalnie na Zachodzie związki mają więcej członków. Na różne programy dostają też dotacje z budżetu[/b] – mówi prof. Juliusz Gardawski z SGH.
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora
[mail=t.zalewski@rp.pl]t.zalewski@rp.pl[/mail][/i]