Gdy najważniejsi klienci spóźniają się z zapłatą, firmie grozi utrata płynności, a nawet bankructwo. Żeby takie ryzyko zminimalizować, warto zapewnić sobie dostęp do informacji o obecnych i potencjalnych kontrahentach. Jest to ważne szczególne teraz, gdy przedsiębiorstwa przeżywają kłopoty z powodu kryzysu.

Według Dun & Bradstreet w 2009 r. ponad 1,7 tys. firm ogłosiło bankructwo lub zostało zlikwidowanych. W pierwszych trzech tygodniach stycznia 2010 roku odnotowano 70 upadłości.

Najczęstszą przyczyną bankructwa (90 proc. przypadków) są zatory płatnicze. W ubiegłym roku ponad dwie trzecie małych i średnich przedsiębiorstw nie otrzymało w terminie zapłaty za towary i usługi. Według danych KRS z trzeciego kwartału 2009 r. około 60 proc. podmiotów notowało opóźnienia w płatnościach nieprzekraczające trzech miesięcy, a 13 proc. – powyżej 12 miesięcy.

Jeśli firma traci płynność finansową, zazwyczaj odbija się to na kontrahentach, którzy nie dostają pieniędzy. Bo 80 proc. wszystkich transakcji handlowych między podmiotami gospodarczymi odbywa się w kredycie kupieckim, czyli z odroczonym terminem płatności.

Sygnałem ostrzegawczym dla firmy może być też pogorszenie sytuacji w danej branży. Obecnie w złej kondycji finansowej jest 66 proc. podmiotów zajmujących się handlem pojazdami, prowadzeniem stacji benzynowych czy stacji obsługi. W takich branżach jak transport kołowy, handel artykułami budowlanymi czy produkcja mebli odsetek takich przedsiębiorstw przekracza 60 proc.

– Zasięganie informacji o partnerze handlowym jest szczególnie istotne dla małych firm, które nie mogą zbyt długo czekać na należne im pieniądze – mówi Erna Grońska z Credit-reform.

[srodtytul]Samodzielne poszukiwania nie są łatwe[/srodtytul]

Najprostszym sposobem zdobycia informacji na temat kontrahenta jest zamówienie raportu w wywiadowni gospodarczej. Raport taki kosztuje, ale warto ponieść wydatki, jeśli ma to uchronić przed brakiem zapłaty czy koniecznością dochodzenia roszczeń.

Teoretycznie większość danych dostarczanych przez wywiadownie można uzyskać samodzielnie.

– Głównym źródłem informacji są sądy gospodarcze i krajowy rejestr sądowy. Niestety, kolejki do akt sądowych są długie i dotarcie do tego źródła zabiera dużo czasu. Poza tym w aktach znajdziemy tylko wyniki finansowe spółki bez oceny. Obraz badanego podmiotu będzie więc niepełny – mówi Tomasz Starzyk z Dun & Bradstreet.

[wyimek]Za zamówiony w wywiadowni gospodarczej monitoring 30 polskich firm przez okres 12 miesięcy płaci się przeciętnie od 1500 do 1800 zł. Można też wykupić abonament[/wyimek]

Można też sięgnąć do zasobów Internetu, ale wbrew pozorom oferuje on niewiele. W sieci nie są dostępne pełne akta rejestrowe KRS i RHB ani hipoteki nieruchomości. Z kolei dane, jakie można pozyskać z portali społecznościowych czy forów dyskusyjnych, wymagają sprawdzenia.

Zgromadzenie informacji to dopiero część pracy. Ważne, by na ich podstawie przygotować ocenę sytuacji finansowej sprawdzanego podmiotu. A to potrafią zrobić tylko profesjonaliści.

Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, jeśli klient działa za granicą. Wtedy zdobycie informacji o nim jest jeszcze trudniejsze. Zwłaszcza że zapisy w rejestrach nie zawsze oddają stan faktyczny. Aby raport był pełniejszy, potrzebna jest wizja lokalna.

Warto sprawdzić przede wszystkim, czy przedsiębiorstwo naprawdę funkcjonuje, czy istnieje tylko na papierze. Zdecydowanie łatwiej zrobić to wywiadowni gospodarczej niż firmie sprawdzającej swego kontrahenta.

[srodtytul]Międzynarodowe i lokalne[/srodtytul]

W Polsce działają cztery duże wywiadownie międzynarodowe: Coface, Dun & Bradstreet, Creditreform, Crif (przejął udziały Infodaty). Jest też wiele firm lokalnych, w tym licencjonowane biura detektywistyczne, które trudnią się zbieraniem informacji gospodarczych i ich weryfikacją.

Wywiadownie mające zasięg globalny przygotowują raporty na temat sytuacji gospodarczej w różnych krajach. Wydawane są periodyki: Coface Country Risk Handbook, D&B – International Risk & Payment Review. Powinni je przeglądać przedsiębiorcy zainteresowani zagranicznymi rynkami.

Wywiadownie oferują różne usługi. Może to być wywiad gospodarczy (zbieranie informacji pomagających w planowaniu działań i podejmowaniu decyzji), usługi detektywistyczne, śledztwo gospodarcze, sprawdzanie kompetencji zatrudnianych osób, usługi typu due diligence związane z procesem inwestycyjnym (ocena opłacalności inwestycji i potencjalnego ryzyka).

– Dun & Bradstreet proponuje raport weryfikacyjny, który łączy cechy raportu handlowego i detektywistycznego. Weryfikujemy podstawowe dane rejestrowe badanego podmiotu, dołączamy dokumentację zdjęciową. Raport zawiera informacje np. na temat jakości i wielkości floty samochodów, opisuje stan prawny i techniczny zajmowanych przez spółkę nieruchomości – mówi Tomasz Starzyk z D&B.

[srodtytul]Jakie koszty[/srodtytul]

Cena raportu wywiadowni gospodarczej zależy od zawartości i terminu wykonania. Przy dużych zleceniach opłatę można negocjować.

Przygotowanie raportu zagranicznego np. w Creditreform zabiera od jednego dnia (np. Niemcy) do kilkunastu dni (np. Chiny, RPA). Pojedynczy raport firmy Verdich, spółki zależnej Dun & Bradstreet, kosztuje od 19,90 zł do 39,90 zł. Monitoring 30 polskich firm przez okres 12 miesięcy to wydatek od 1500 do 1800 zł.

Można też wykupić abonament dający nieograniczony wgląd w raporty o polskich firmach i nieograniczony dostęp do zagranicznych raportów z 28 krajów. W zależności od wysokości abonamentu informacje o jednej spółce kosztują wtedy od 50 do 100 zł. I dotyczy to nawet firm z takich krajów jak Chiny, Chile czy Korea Południowa.

Na ogół firmy wykupują abonamenty. Obejmują one stały monitoring kontrahenta. Klient otrzymuje ustaloną ilość raportów w czasie określonym w warunkach umowy. W abonamencie za 3750 zł wykupionym w Creditreform np. raport dotyczący firmy niemieckiej będzie kosztował 124 zł.

Im droższa umowa abonamentowa, tym pojedynczy raport tańszy. W ramach abonamentu informacje o firmach dostępne są online.

[ramka][b]Co może wzbudzać podejrzenia[/b]

- wszelkie niespójności w danych – uzyskanych z wywiadowi lub rejestrów gospodarczych – na temat statusu prawnego czy sytuacji finansowej firmy;

- obecność firmy w bazach niesolidnych dłużników prowadzonych przez biura informacji gospodarczej (zwłaszcza, jeżeli zgłoszenia pochodzą od wielu podmiotów i dotyczą dużych kwot);

- informacje o wierzytelnościach wystawionych na sprzedaż i toczących się postępowaniach windykacyjnych;

- negatywna opinia innych dostawców, ale również odbiorców; pierwsi mogą informować o nieregulowaniu zobowiązań przez danego kontrahenta, drudzy np. o niewywiązywaniu się z dostaw.

[i]Źródło: Bibby Financial Services[/i][/ramka]

[ramka][b]Komentuje Piotr Niemczyk, Niemczyk i Wspólnicy:[/b]

Informacji można szukać w Internecie, tylko że jest tam mnóstwo danych o różnej wartości, dlatego trzeba być bardzo ostrożnym.

Na przykład jeśli na forum pracowników danej firmy z anonimowymi wypowiedziami znajdziemy informacje o skłonnościach prezesa do używek czy o jego preferencjach seksualnych, to taka informacja z punktu widzenia firmy detektywistycznej jest trudna do wykorzystania, bo dotyczy sfer życia szczególnie chronionych przez prawo.

Jeżeli interes prawny uzasadnia potrzebę weryfikacji takiej informacji (bo powtórzenie jej bez weryfikacji jest niedopuszczalne), należy to robić ze szczególną starannością i ostrożnością.

Sprawdzanie informacji oznacza wykonywanie czynności, które mogą być zastrzeżone dla osób uprawnionych, mających licencje detektywa. Korzystanie wyłącznie z Internetu niewiele da.

Trzeba pamiętać, że pełne akta rejestrowe spółek zgromadzone w Krajowym Rejestrze Sądowym nie są dostępne w sieci, podobnie jak starsze rejestry RHB. Internet nie zapewnia też dostępu do hipotek nieruchomości i wielu innych baz danych, otwartych na podstawie [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=162786]ustawy o dostępie do informacji publicznej[/link].

Ludzie, którzy specjalizują się w zdobywaniu informacji gospodarczych, wiedzą, gdzie ich szukać i nie są zdani na wysłuchiwanie nieprzydatnych plotek. Sięgają do różnych baz danych, o których przeciętni ludzie mogą w ogóle nie wiedzieć, takich jak np. baza danych o podmiotach ubiegających się o pozwolenia budowlane.

Nie jest oczywiście tak, że firmy detektywistyczne zdobywają bilingi, podsłuchują rozmowy telefoniczne czy sprawdzają pocztę elektroniczną. Nie można tego od nich oczekiwać. Istnieją oczywiście państwowe instytucje, które to robią, ale one nie mogą świadczyć usług na rzecz osób fizycznych, bo byłoby to po prostu przestępstwo.[/ramka]

[ramka][b]Komentuje Bartosz Pastuszka, ekspert ds. informacji, Wywiadownia.org: [/b]

Internet jest cennym źródłem informacji, ale trzeba podchodzić do nich ostrożnie. Powszechnym zjawiskiem w Polsce jest dezinformacja lub czarny PR, czyli celowe rozpuszczanie nieprawdziwych informacji.

Na podstawie danych ściągniętych z sieci można wyciągnąć pochopne wnioski. Najlepiej przeprowadzić badanie krzyżowe, które polega na potwierdzeniu informacji z dwóch niezależnych, wiarygodnych źródeł.

Przy gromadzeniu informacji należy przestrzegać [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=FE1F520BF3FD0826CAB2DDA493D6E245?id=166335]ustawy o danych osobowych[/link].

Dodatkowo niektóre kwestie reguluje ustawa [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=6F5940A72DDB263A628F776152C018AB?id=164071]o usługach detektywistycznych[/link]. Ale żeby korzystać z tych przepisów, trzeba posiadać licencję detektywa i być wpisanym do rejestru MSWiA.[/ramka]