Wystarczy wykazać sam fakt obniżenia wartości firmy i pokrzywdzenia wierzycieli – to sedno najnowszego orzeczenia Sądu Najwyższego, przydatnego także w czasie epidemii, gdyż nie wyłącza ona zupełnie tej odpowiedzialności.

Nowy szef bankruta

Spółka z o.o. – przedsiębiorstwo handlowe – wystąpiła do sądu upadłościowego o orzeczenie wobec prezesa innej spółki, jej kontrahenta, zakazu prowadzenia działalności gospodarczej na własny rachunek oraz pełnienia funkcji w spółkach handlowych lub innych przedsiębiorstwach.

Czytaj także: Etat członka zarządu nie wygaśnie wraz z funkcją - wyrok Sądu Najwyższego

Taką sankcję przewiduje art. 373 ust. 1 prawa upadłościowego m.in. za zaniedbanie obowiązku zgłoszenia spółki do upadłości na czas.

A kierowana przez pozwanego spółka nie spłacała zobowiązań wobec powódki i innych wierzycieli. Sąd rejonowy pozbawił go więc na trzy lata prawa prowadzenia działalności gospodarczej lub pełnienia funkcji kierowniczych w spółkach. Jak bowiem ustalił, wprawdzie obowiązek złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości tej spółki powstał, zanim objął on funkcję prezesa (już wtedy kwalifikowała się do upadłości), ale z powodu niezłożenia wniosku przez jego poprzedników ten obowiązek był wciąż aktualny i ciążył na kolejnym prezesie.

Reklama
Reklama

Rozpatrując apelację prezesa, Sąd Okręgowy dla Warszawy-Pragi uchylił zakaz, wytykając pierwszej instancji, że nie wystarczy ogólne stwierdzenie o skutkach zaniechań prezesa w postaci pokrzywdzenia wierzycieli, ale trzeba wskazać skutki, w tym konkretne obniżenie wartości przedsiębiorstwa, czyli kwotowo bądź procentowo. W takich sprawach korzysta się zwykle z biegłego, ale tu inicjatywę winien wykazać wnioskodawca.

Tym razem spółka odwołała się do SN, wskazując, że art. 373 ust. 2 prawa upadłościowego nie wymaga procentowego ani kwotowego określenia obniżenia wartości ekonomicznej upadającego przedsiębiorstwa oraz rozmiaru pokrzywdzenia wierzycieli. SN podzielił to stanowisko.

Detale zbędne

– Ma rację skarżąca, że przepis ten nie zawiera takiego wymogu, w szczególności nie wynika on z orzecznictwa SN dotyczącego wykładni art. 373 ust. 2 – wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Krzysztof Pietrzykowski, sprawozdawca.

SN zwrócił więc sprawę SO do ponownego rozpoznania.

– Z powodu pandemii zmienił się termin zgłoszenia wniosku o upadłość firmy, gdy stan niewypłacalności był jej skutkiem. Zapewne zatem zmniejszy się stosowanie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej.

Nie zmienia to jednak faktu, że także w tym okresie za niezgłoszenie przedsiębiorstwa do upadłości grozi ten rygor – wskazuje mec. Paweł Wędzik z kancelarii Jedliński, Bierecki i Wspólnicy.

Sygnatura akt: I CSKP 49/21

Cezary Zalewski sędzia, wieloletni szef Sądu Upadłościowo-Restrukturyzacyjnego w stolicy

W mojej ocenie przy ustaleniu niezbędnych danych do orzeczenia zakazu prowadzenia działalności gospodarczej trzeba szukać złotego środka. Czyli z jednej strony należy za SN uznać, że wymaganie w każdej sprawie ustalenia kwotowego lub procentowego obniżenia wartości przedsiębiorstwa byłoby zbyt rygorystyczne i formalne, które w sposób nieuzasadniony i nieznajdujący oparcia w przepisach utrudnia wnioskodawcy wykazanie niezbędnych do orzeczenia zakazu przesłanek. Z drugiej strony należy pamiętać, że ustalenia sądu nie mogą być zbyt ogólne, gdyż wówczas sąd nie będzie w stanie przekonująco uzasadnić (a sąd drugiej instancji zweryfikować), dlaczego w danej sprawie orzekł zakaz na taki, a nie na inny okres (np. dlaczego na trzy, a nie na pięć lat).