Rybacy, którzy trałują czyli ciągną po dnie sieci, do których trafia wszystko co znajdzie się na ich drodze mieli odsunąć się z takimi metodami połowowymi w niektórych miejscach nawet na 6 mil morskich od brzegu. Przez niefortunnie zapisane regulacje, okazało się, że zamiast zakazu takiego łowienia w strefie przybrzeżnej, pojawił się wręcz taki obowiązek.

Teraz resort gospodarki szybko to odkręca i przygotował projekt zmiany rozporządzenia w sprawie wymiarów i okresów ochronnych organizmów morskich. Ministerstwo modyfikuje brzmienie przepisów w taki sposób, aby rybacy, którzy korzystają z sieci ciągniętych po dnie musieli faktycznie odsunąć się od strefy przybrzeżnej na odpowiednie odległości.

Trałowanie powoduje, że z wody wyławia się niemal wszystko co znajdzie się w zasięgu sieci – nie tylko ryby. Konieczność odsunięcia się od strefy przybrzeżnej ma na celu ochronę wielu ryb oraz innych organizmów morskich.

W uzasadnieniu do projektu czytamy również, że zmiana ma chronić także młode ryby oraz organizmy, które stanowią pokarm dla takich gatunków jak dorsz. Ponadto pozwoli ona na ochronę siedlisk stanowiących miejsce rozrodu ryb.

Zmiany te wynikają stąd, że w Bałtyku jest coraz mniej ryb. A te, które są często są niedużych rozmiarów m.in. z uwagi na brak dla nich pokarmu w postaci np.  ryb z gatunku dobijakowatych.

Reklama
Reklama

Zmiany te maj a wejść w życie w dzień po ich ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.