Dziś rozmaite sankcje nakładane ustawami bywają nieproporcjonalne do naruszenia prawa. Dlatego konieczne jest uchwalenie przepisów ogólnych, które umożliwiłyby łagodzenie sankcji – postulują eksperci Konfederacji Lewiatan.

Przyczynkiem do wysuwanego od dawna postulatu jest ciągnący się od ośmiu lat spór firm motoryzacyjnych z generalnym inspektorem ochrony środowiska. Grożą im kary o łącznej wysokości 131,5 mln zł za to, że nie pokryli całego kraju siecią punktów przyjmujących zużyte pojazdy do recyklingu. Przepisy z 2006 r. wymagały, by odległość z każdej miejscowości w Polsce do takiego punktu nie przekraczała 50 km.

To się firmom motoryzacyjnym prawie udało. Tylko jedna wieś w kraju – Wołosate w Bieszczadach, zamieszkana dziś przez zaledwie 44 osoby – miała dalej do najbliższego punktu. To wystarczyło, by GIOŚ zastosował surowe kary. Nie mógł ich złagodzić, bo wówczas takiej możliwości nie było (dopiero w 2007 r. złagodzono ustawę recyklingową).

Sprawa jest o tyle złożona, że jedne firmy motoryzacyjne wygrały z GIOŚ w sądach administracyjnych, a inne nie. Sprawę ma rozstrzygnąć zapowiadana na 19 października uchwała NSA.

– Ponieważ kary są milionowe, zakłócają konkurencję na rynku – uważa adwokat Małgorzata Sobońska z MDDP.

To niejedyna taka sytuacja z sankcjami administracyjnymi.

– Wystąpiliśmy do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie przepisów umożliwiających odbieranie praw jazdy kierowcom za przekroczeie dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym – stwierdziła Marta Kolendowska-Malejczuk z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

W poprzedniej kadencji w Sejmie znalazł się projekt ustawy – ogólnych przepisów prawa administracyjnego, który zakładał miarkowanie sankcji. Mimo dobrej oceny ekspertów ustawy nie uchwalono.