W firmowych adresach internetowych można już zamieszczać po kropce nie tylko określenie .pl, .com czy .org, ale każde inne. Wolno zastrzec w adresie swój znak towarowy lub powiązać markę z przyciągającym klientów słowem. Firma może się posługiwać dowolnym adresem. Proces ten uruchomiła amerykańska korporacja zarządzająca domenami internetowymi ICANN.
O prawo do używania wybranego adresu trzeba się jednak postarać. W 2013 r. ICANN zarejestrowała 300 domen. Wnioski złożyli wtedy tylko najwięksi gracze. Firmy takie jak BMW czy Toshiba musiały zapłacić za to 185 tys. USD. W tej chwili można starać się o prawa do kolejnych domen.
O domenę z zastrzeżoną nazwą mogą się też starać mniejsze firmy. Dla nich cena może być znacznie niższa, bo uzależniona jest od wielu czynników, np. zasięgu domeny czy jej rozpoznawalności.
– Właśnie otwierają i zamykają się okna czasowe, w których możliwe jest wykupienie z prawem pierwszeństwa wybranej domeny – zaznacza Anna Kobylańska, adwokat z kancelarii PwC Legal.
Eksperci radzą, by już teraz zarezerwować środki na ochronę swojej marki, i to na wiele lat. Jeśli firma zrezygnuje z walki o domenę, może się okazać, że konkurencja wykupi adresy zawierające jej znaki towarowe, by poprzez odesłanie do własnych stron, przejąć jej klientów. To spotkało m.in. Statoil, który nie zareagował na czas.
150 USD
kosztuje roczna ochrona jednego znaku towarowego przed wykorzystaniem go w internecie
– Aby odzyskać nazwę, firma będzie musiała walczyć o nią na drodze sądowej – ostrzega Marta Daćków, radca prawny z kancelarii Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy.
Rywal rynkowy może też domagać się dużych pieniędzy za odstąpienie domeny. Innym zagrożeniem jest wykupywanie przez konkurencję ośmieszających adresów internetowych. Wystarczy połączyć znak towarowy innej firmy z takim adresem, by przedsiębiorca, którego to dotyka, poniósł olbrzymie straty wizerunkowe.
Jak się przed tym bronić? Rozwiązania są dwa: wykupienie domeny w ICANN, co jest kosztowne, lub zastrzeżenie znaku towarowego w tej organizacji. Koszt to ok. 725 USD za pięć lat.
To drugie rozwiązanie oznacza, że przedsiębiorca otrzyma w tym okresie informacje, że ktoś inny chce używać jego nazwy w domenie i zablokować cały proces.