Zdobycie na własną rękę orzeczeń lekarzy o chorobie zawodowej nie pozwala na kwestionowanie opinii specjalistycznych placówek medycznych – orzekł wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny.

Sprawa dotyczyła byłej nauczycielki, która po zakończeniu pracy wystąpiła o stwierdzenie choroby zawodowej. Jej zdaniem praca z dziećmi spowodowała u niej przewlekłą chorobę gardła i krtani.

Inspekcja sanitarna, która rozstrzyga o chorobie zawodowej, odmówiła stwierdzenia dysfunkcji głosu. Argumentowała, że uprawnione placówki służby zdrowia nie stwierdziły u kobiety objawów choroby zawodowej.

Była nauczycielka nie zgadzała się z tym stanowiskiem. Na poparcie swojej tezy przedstawiła wyniki badań przeprowadzonych w prywatnych lecznicach. Lekarze z tych placówek nie spełniali jednak wymagań określonych w ustawie o służbie medycyny pracy. Z tego powodu Wojewódzki Sąd Administracyjny  w Gliwicach oddalił skargę powódki na decyzje inspektorów sanitarnych.

Wczoraj NSA rozpatrzył skargę kasacyjną byłej nauczycielki. Podnosiła ona, że organy powinny się były zwrócić do innych ośrodków medycyny pracy, szczególnie że w obu instancjach inspektorzy sanitarni uzyskali opinie tych samych lekarzy.  NSA nie podzielił tego zdania. Podkreślił, że organy administracyjne nie kontrolują merytorycznej treści rozstrzygnięć medycznych, sprawdzając jedynie poprawność formalną i prawną takich opinii.