Przekonali się o tym dwaj wspólnicy spółki cywilnej, prowadzący zakład handlowo-usługowy, których Inspekcja Transportu Drogowego ukarała za fałszowanie odczytów urządzenia rejestrującego.
Dwa lata temu inspektorzy zatrzymali do kontroli drogowej należący do nich samochód ciężarowy. Pojazd rutynowo wykonywał kursy do zakładu mięsnego, gdzie dostarczał zwierzęta na ubój. W czasie kontroli stwierdzono samowolną ingerencję w pracę zainstalowanego w ciężarówce tachografu.
Okazało się, że kierowca czasowo zafałszował wskazania przebytej drogi, wynikającej z dokonanego przez kierowcę wpisu na wykresówce i rzeczywiście zarejestrowanej na wykresie przebytej w ciągu trzech dni drogi. Przesłuchany w charakterze świadka zeznał, że nieprawidłowych wpisów w polach stanu początkowego i końcowego licznika dokonywał na polecenie pracodawców. Jego zdaniem właściciele firmy chcieli uniknąć różnic lub braku kilometrów przy rozliczeniach z zakładem mięsnym, do którego on dostarczał mięso.
Wojewódzki inspektor postanowił ukarać wspólników karą pięciu tysięcy złotych, a Główny Inspektor karę tą podtrzymał twierdząc, że doszło do przewozu na „otwartym tachografie". Zdaniem inspektorów czasowo zafałszowano wskazania tachografu, przez co urządzenie nie odpowiadało przepisom UE w zakresie rejestracji wymaganych okresów. Dodali,że to na przedsiębiorcy spoczywa ciężar odpowiedzialności za ewentualne skutki działań osób, którymi posługuje się przy wykonaniu działalności gospodarczej.
Nie pomogły tłumaczenia współwłaścicieli, że nie mieli wpływu na naruszenie, które zostało dokonane przez kierowcę samowolnie. Bez echa przeszło też przedstawione oświadczenie, w którym prowadzący pojazd stwierdził później, że wpływał na zapisy wykresówek na własne ryzyko, a żadne polecenia służbowe w tym zakresie nie były mu wydawane.
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach. WSA oddalił skargę przedsiębiorców twierdząc, że w trakcie kontroli prawidłowo zbadano materiał dowodowy, a wina za naruszenia obciąża wspólników. Jego zdaniem otwarcie tachografu należało traktować jako samowolną ingerencję w pracę urządzenia rejestrującego, co podlega karze.
Sąd dodał, że w sprawie nie możliwe było zastosowanie zapisu ustawy o transporcie drogowym, który umożliwiałby przedsiębiorcy uniknięcie odpowiedzialności za powstałe naruszenia, jeśli powstały one wskutek zdarzeń lub okoliczności, których nie mógł przewidzieć. WSA orzekł, że pracodawca ma obowiązek organizować kierowcy pracę w taki sposób, by nie dochodziło do naruszeń, przeprowadzając np. kontrole (II SA/Ke 668/11).
Podobnego zdania był Naczelny Sąd Administracyjny, który stwierdził za sądem niższej instancji, że zasadą jest, iż to przedsiębiorca wykonujący przewóz ponosi odpowiedzialność administracyjną za naruszenie przepisów przez jego przewoźników. Dodał, że jedynie w wyjątkowych okolicznościach, odpowiedzialność ta może być zniesiona, jednakże przedsiębiorca musi udowodnić, że nie mógł zapobiec naruszeniom lub nie miał na nie wpływu (II GSK 439/12).
Wyrok jest prawomocny.