Rozwiązanie angażu to sygnał, że najwyższy czas szukać nowego zatrudnienia. Najlepiej jeśli następuje to za wypowiedzeniem. Wówczas od chwili przekazania decyzji o zwolnieniu do momentu zerwania więzi upływa najczęściej od dwóch tygodni do trzech miesięcy. Dzięki temu pracownik nie zostaje z dnia na dzień pozbawiony źródła dochodów i ma szansę znaleźć kolejny etat.
Więcej czasu
Będzie to prostsze, gdy w tym czasie szef zwolni go z obowiązku świadczenia pracy lub zobowiąże do wykorzystania urlopu wypoczynkowego (art. 167
1
k.p.). Ułatwi to przeglądanie ogłoszeń, wysyłanie aplikacji i uczestniczenie w spotkaniach rekrutacyjnych.
Przyda się też wolne na poszukiwanie pracy, które wynosi dwa dni – gdy wymówienie trwa dwa tygodnie i jeden miesiąc lub trzy dni – gdy jest to okres trzymiesięczny (art. 37 k.p.). W praktyce dotyczy to więc angaży na czas nieokreślony, czas określony trwający dłużej niż sześć miesięcy, w którym przewidziano możliwość dwutygodniowego wypowiedzenia i na okres próbny trwający trzy miesiące. Przy czym prawo do niego powstaje tylko wtedy, gdy to szef zdecydował o zwolnieniu.
Daty jego wykorzystania, łącznie lub częściowo, podwładny uzgadnia z przełożonym. Dużo gorzej wygląda jego sytuacja, kiedy firma żegna się z nim w trybie natychmiastowym lub upływa termin, na jaki kontrakt zawarto i strony nie zechcą kontynuować współpracy. O ile w tym drugim wypadku da się to z reguły przewidzieć, o tyle w pierwszym dzieje się to zazwyczaj nieoczekiwanie. Chociaż zatrudniony będzie mógł całkowicie poświęcić się rekrutacji, już nikt mu za to nie zapłaci.
Przykład
Pan Jan był właścicielem firmy sprzątającej. Miał coraz mniej zleceń, więc zmuszony do cięć rozwiązał umowę z panią Małgorzatą, sprzątaczką, z zachowaniem dwutygodniowego okresu wymówienia.
Jednocześnie zwolnił ją w tym czasie z konieczności świadczenia pracy. Początkowo pracownica była załamana utratą etatu, ale dzięki decyzji szefa mogła szukać zatrudnienia i w ciągu kilkunastu dni zdobyła nowy angaż.
Co jednak zrobić wtedy, gdy w okresie wymówienia trzeba będzie wykonywać obowiązki, a dni na poszukiwanie pracy nie przysługują lub jest ich za mało? Albo warunki pracy i płacy okażą się niezadowalające i trzeba będzie rozglądać się za lepszą posadą, zachowując do tego czasu obecną? Przede wszystkim należy powstrzymać się z przeglądaniem ogłoszeń i wysyłaniem aplikacji do czasu opuszczenia firmy.
Oferty z domu
Chociaż szef powinien zrozumieć sytuację pracownika, który musi szybko znaleźć źródło utrzymania lub polepszyć swoją sytuację, to nie musi godzić się na wykorzystywanie czasu i miejsca pracy do celów prywatnych.
3 dni tyle wolnych można wykorzystać na szukanie pracy w czasie trzymiesięcznego wypowiedzenia
Zwłaszcza jeśli będzie to nagminne, spowoduje zaniedbanie powierzonych zadań i narazi go na znaczną szkodę. Przełożony może wtedy sięgnąć nawet po dyscyplinarkę (por. wyrok Sądu Najwyższego z 5 czerwca 2007 r., I PK 5/07).
Co innego, gdy nastąpi to w czasie wolnym od zadań – na jego wykorzystanie szef nie ma żadnego wpływu.
Sytuacja najbardziej skomplikuje się przy ostatnim etapie rekrutacji, gdy pracownik musi pójść na rozmowę z przyszłym pracodawcą. W przeszłości odbywały się one zazwyczaj w porze dogodnej dla zatrudnionego, w szczególności po godzinach jego pracy. Obecnie to przyszły zwierzchnik narzuca termin spotkania. A że rywalizacja jest bardzo duża, pozostaje albo stawić się w wyznaczonym miejscu i czasie, albo pogodzić się z brakiem kolejnej szansy i automatyczną porażką.
Przykład
Pan Grzegorz był właścicielem firmy transportowej. Uważał, że jego kierowcy mają idealne warunki pracy i płacy. Kiedy zatem dowiedział się, że pan Krzysztof stara się o etat u konkurencji, wręczył mu wymówienie.
Jako przyczynę wskazał utratę zaufania spowodowaną chęcią przejścia do innej firmy. Bezzasadnie, gdyż pracownik miał prawo poszukać nowego zajęcia. Jeśli tylko nie kolidowało to z wykonywanymi obowiązkami, szef nie mógł mieć o to pretensji.
Czasem urlop nie wystarczy
Najlepszym wyjściem jest wzięcie urlopu – zwłaszcza wypoczynkowego (art. 152 § 1 k.p.) lub na żądanie (art. 167
2
k.p.).
Jednak liczba wolnego jest ograniczona i nikt nie zagwarantuje, że takie poświęcenie przyniesie pożądany skutek. W efekcie może się okazać, że pracownik wykorzysta większość dni wakacji na rozmowy i nie zdobędzie nowego etatu. Na dodatek nie pojedzie na urlop.
Inna sprawa, że aby wziąć udział w spotkaniu, które trwa nie więcej niż godzinę, musi poświęcić cały dzień. Jak więc temu zaradzić? Można próbować umówić się na ten decydujący etap rekrutacji w godzinach rannych lub popołudniowych.
Wówczas wystarczy zgłosić spóźnienie czy poprosić o wcześniejsze wyjście z firmy. To jednak dość niezręczne. Przeważnie późniejsze stawienie się w firmie lub opuszczenie jej przed terminem wynika z przyczyn losowych, np. problemów z dojazdem, choroby członka rodziny czy konieczności załatwienia spraw urzędowych. Najczęściej podwładny musi poinformować szefa o przyczynie absencji.
Gdyby powiedział prawdę, najpewniej spotkałby się z odmową. Jeśli natomiast skłamałby, a przełożony w jakiś sposób dowiedziałby się o prawdziwym powodzie nieobecności, mógłby mieć o to pretensje i kolejny raz nie pójść pracownikowi na rękę. Chyba, że w firmie jest regulacja przewidująca odpracowanie takich absencji i skutki nie byłyby tak dotkliwe.
Przykład
Pan Maciej był zatrudniony jako księgowy. Nie był zadowolony z wynagrodzenia, więc starał się o etat u konkurencji i przystał na spotkanie, które odbywało się w godzinach jego pracy. Aby się na nie udać, opuścił swoje stanowisko na dwie godziny.
Kiedy szef dowiedział się o nieusprawiedliwionej nieobecności, zwolnił go bez zachowania okresu wymówienia. Pracownik z dnia na dzień stracił dotychczasowy etat, a na nowe stanowisko wybrano innego kandydata.