Późnym wieczorem posłowie przeprowadzili pierwsze czytanie dwóch projektów zmian w kodeksie pracy.

Pierwszy przygotowany przez ministra pracy przewiduje wprowadzenie na stałe rozwiązań sprawdzonych pod rządami ustawy antykryzysowej. Po zmianach każdy pracodawca będzie mógł ustalić z załogą zasady wydłużenia okresów rozliczeniowych oraz różne godziny rozpoczynania i kończenia pracy w poszczególnych dniach tygodnia. Dzięki temu firma będzie mogła przykładowo przez pół roku zorganizować pracę przez 6 dni w tygodniu, a w pozostałym okresie pracownicy przychodziliby do pracy tylko na cztery dni w tygodniu. To, czy po stronie pracowników powstało prawo do wypłaty wynagrodzenia za nadgodziny, byłoby oceniane zaś dopiero po upływie rocznego okresu rozliczeniowego. Nie będzie miało przy tym znaczenia, że pracownicy przez pół roku pracowali po 48 godzin tygodniowo, a w pozostałym okresie po 32 godziny. Jeśli w całym okresie rozliczeniowym średnio wyjdzie 40 godzin pracy tygodniowo, zatrudnieni nie dostaną dodatków za nadgodziny. Obecnie takie rozliczenia są niemożliwe, gdyż maksymalny okres rozliczeniowy wynosi 4 miesiące i jest bardzo rzadko stosowany przez przedsiębiorców.

Projekt zakłada obniżenie dodatków za pracę w nadgodzinach

Przygotowany przez Adama Szejnfelda projekt zmian w kodeksie pracy idzie nawet dalej. Przewiduje bowiem obniżenie z obecnych 100 i 50 proc. wysokość dodatków za pracę w nadgodzinach przypadających w nocy i święto czy w zwykłym dniu, do odpowiednio 80 proc. i 30 proc. Poza tym rozluźnia przepisy chroniące pracownika przed pracą w dni dla niego wolne. Za ten czas, w myśl projektu, pracodawca nie będzie musiał już oddawać wolnego, a mógłby  jedynie zapłacić obniżoną stawkę za nadgodziny.

Wczoraj Sejm nie podjął decyzji w sprawie dalszych losów obu projektów. Wpłynęły bowiem wnioski opozycji o odrzucenie obu propozycji w pierwszym czytaniu. Dziś będą one głosowane w Sejmie.

etap legislacyjny: po pierwszym czytaniu w Sejmie