Pan Andrzej pracuje w firmie budowlanej i mieszka w Gdańsku. Często pracuje w rodzinnym mieście, ale zdarza się, że musi wyjeżdżać. Pracodawca nie chce wypłacać mu wtedy diety, tłumacząc, że miejsce jego pracy jest ruchome. Czy powinienem otrzymywać dodatkowe pieniądze?
– pyta czytelnik.
Szykują się ponoć podwyżki diet. Ile będą wynosić?
Kiedy dojazd bez opłaty
Nie zawsze pracownikowi, który zmienia miejsce wykonywania pracy, należy się dieta. Miejsce pracy może być bowiem określone przez adres bądź obszar, ale także może być ruchome. Sąd Najwyższy (sygn. II PZP 3/11) orzekł, że określenie zmiennego miejsca pracy jest możliwe np., gdy pracodawca prowadzi roboty budowlane. Będą nim wtedy miejscowości, do których zatrudniony zostaje skierowany w celu świadczenia umówionego rodzaju pracy.
7 zł o tyle wzrośnie od marca dieta za podróż służbową w kraju
W razie takiego określenia miejsca pracy osoba dojeżdżająca nie przebywa w podróży służbowej i nie należy się jej dieta. Miejscem pracy jest wtedy każdorazowo to, w którym zainteresowany wykonuje przez dłuższy czas, stale i systematycznie swoje obowiązki. Inaczej każde skierowanie zatrudnionego do świadczenia pracy, np. na kolejnej budowie, wymagałoby dokonania wypowiedzenia zmieniającego bądź też ponoszenia przez pracodawcę dodatkowych kosztów podróży służbowych, mimo że świadczenie pracy nie ma charakteru doraźnego.
Na dietę nie może też liczyć pracownik, którego podróż służbowa trwa krócej niż osiem godzin.
Jeżeli jest to od ośmiu do 12 godzin, dostanie on połowę pieniędzy. Jeśli wyjazd jest dłuższy, należy się pełna dieta. Od 1 marca, czyli od wejścia w życie nowego rozporządzenia w sprawie należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce strefy budżetowej z tytułu podróży służbowej, niepełną dietę dostanie też pracownik, który ma zapewniony bezpłatny posiłek podczas wyjazdu. Jeśli zje śniadanie lub kolację, otrzyma mniej o 25 proc. diety. Jeżeli będzie miał zapewniony obiad, dostanie połowę.
Wystarczy na bar mleczny
Choć rozporządzenie jest kierowane do pracodawców sektora publicznego, stosują się do niego także firmy prywatne. Określone nim diety są niskie, a pracodawcy nie mogą stosować mniej korzystnych reguł. Od 1 marca będą wynosić 30 zł (teraz jest to 23 zł). Dieta ma wyłącznie zrekompensować różnicę między kosztem wyżywienia w domu i w podróży. Pracodawca nie musi ponosić pełnych kosztów utrzymania danej osoby w podróży.
45 zł na hotel
Za nocleg w hotelu, hostelu, motelu, pensjonacie czy gospodarstwie agroturystycznym przysługiwać będzie zwrot poniesionych kosztów na podstawie przedstawionych rachunków, ale z ograniczeniem. Jeśli pracodawca nie zapewni zatrudnionemu bezpłatnego noclegu i ten sam zadecyduje o miejscu, w którym będzie spał, to będzie mógł zapłacić maksymalnie 600 zł za dobę hotelową (20-krotność diety). Przełożony będzie mógł jednak wyrazić zgodę na zwrot stwierdzonych rachunkiem kosztów noclegu ponad ten – i tak przecież wysoki – limit. Jeśli jednak pracownik zgubi rachunek hotelowy, nie dostanie zwrotu pełnej kwoty, jedynie ryczałt w wysokości 45 zł (czyli równowartość 150 proc. diety).
Osobie przebywającej w podróży krajowej, która trwa co najmniej dziesięć dni, przysługuje zwrot kosztów przejazdu w dniu wolnym od pracy, środkiem transportu określonym przez pracodawcę, do miejscowości pobytu stałego lub czasowego i z powrotem.
Wyprawa za granicę
Od marca wzrosną także diety i limity hotelowe za podróże zagraniczne. Wysokość diety jest różna dla poszczególnych krajów. Na przykład w Niemczech dieta podskoczyła z obecnych 42 do 49 euro, a limit do 150 euro.
Zagraniczna dieta także może być pomniejszona, jeśli pracodawca zapewnił bezpłatne wyżywienie. Jeśli pracownik zje za darmo wszystkie posiłki, otrzyma 25 proc. przewidzianej w rozporządzeniu kwoty.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki k.wojcik@rp.pl