– Często mamy do czynienia z sytuacją, gdy trudno wygasić spór. Strony przechodzą przez kolejne rokowania i mediacje i spór nabiera charakteru wieczystego. Oznacza to, że niezależnie od tego, o co toczy się spór, związek może w każdej chwili do niego wrócić, rozpisać referendum strajkowe i szantażować strajkiem. Chcemy, by bezprzedmiotowe spory wygasały z mocy prawa po jakimś czasie. Chcemy, by okresy rokowań i mediacji były określone. Jeżeli strony w ciągu trzech miesięcy się nie dogadają, to nie będzie zgody i porozumienia. Po roku nierozstrzygnięty, niezakończony formalnie spór przedawniałby się, wygasał z mocy prawa – mówi Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP.
Wszczęty i uśpiony spór zbiorowy może trwać latami i straszyć firmę widmem strajku
Pracodawcy deklarują, że przedstawione terminy stanowią punkt wyjścia do dyskusji. Zbyt szybki termin przedawnień może skłaniać przedsiębiorców do przedłużania i markowania rozmów. A o takie intencje pracodawcy nie chcą być posądzeni. Nie wykluczają rozwiązania, zgodnie z którym spór wygaśnie po trzech latach, tak jak roszczenia pracownicze.
Będą przewlekać
Ich zdaniem terminy są sprawą drugorzędną, ważne, by zniknęły sztucznie utrzymywane przez lata spory. Mimo to perspektywa wpisania sporu w ramy czasowe jest trudna do przyjęcia.
– Trudno mi wyobrazić sobie takie ograniczenie czasowe dla wszczętego sporu. Bardzo łatwo będzie pracodawcom odwlekać rozmowy, stosować różne wybiegi, bo czas będzie pracował na ich korzyść – mówi Sławomir Wręga z Forum Związków Zawodowych. Sam uczestniczy w sporze z pracodawcą trwającym już od 14 lat. Chodzi o Puławskie Azoty, gdzie związkowcy bez skutku domagają się stosowania obowiązującego w firmie taryfikatora kwalifikacyjnego stanowisk pracy.
342 spory zbiorowe zarejestrowała PIP w 2010 r.
– Zarządy się zmieniają i nadal daleko do zakończenia sporu. Spory doraźne, np. o podwyżkę, po kilku tygodniach same stają się bezprzedmiotowe. Nikt ich nie ciągnie, by je sztucznie utrzymywać. Uważam, że rozwiązanie takie pogorszyłoby i tak trudne proceduralnie spory i strajki – mówi Wręga.
Inspekcja rejestruje
Nie ma w ustawie formalnego zobowiązania pracodawcy czy związku zawodowego do informowania inspekcji o fazie sporu zbiorowego. Jednakże główny inspektor pracy wydał zalecenie, by okręgowe inspektoraty monitorowały, na jakim etapie jest zarejestrowany spór.
– W tym celu inspektorzy zobowiązują pracodawców do przekazywania informacji i są one przekazywane. Faktycznie jest trochę sporów, które trwają latami, i nie wiadomo, z jakich powodów są ciągle podgrzewane. Większość konfliktów dotyczy wynagrodzeń i chociażby z tego powodu nie powinny trwać długo, bo najczęściej szybko wiadomo, czy pracodawca może zapłacić czy nie. Z naszych obserwacji wynika, że w większości sporów procedura kończy się na rokowaniach i często nie dochodzi do spisania protokołu rozbieżności – zauważa Agata Kostyk-Lewandowska z Okręgowego Inspektoratu Pracy we Wrocławiu.
Zdaniem specjalistów, gdyby zostały wprowadzone terminy przedawnienia sporu oraz okresy trwania jego poszczególnych etapów, niewątpliwie miałoby to pozytywny wpływ na postępowanie stron.
– Tworzone byłyby strategie prowadzenia konstruktywnych rozmów. Jest tylko kwestia terminów. Trzeba tak je określić, aby w poszczególnych fazach można było efektywnie rokować, rozmawiać bez zbyt dużej presji czasowej. Oczywiście, strony powinny mieć prawo do wydłużenia okresu prowadzenia sporu – mówi Jerzy Śliwa, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Zawodowych Mediatorów.
Jego zdaniem w przepisach powinny znaleźć się rozwiązania dyscyplinujące stronę, tak by odwlekanie rozmów, bojkotowanie itp. podlegało sankcjom.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora t.zalewski@rp.pl