Jeśli tego nie zrobi, czyli nie zamieści pouczenia o prawie odwołania się od wypowiedzenia oraz o terminie dokonania tej czynności, może to stanowić okoliczność usprawiedliwiającą przekroczenie tego terminu. Potwierdził to Sąd Najwyższy w wyroku z 23 listopada 2000 (I PKN 117/2000).

Sąd rejonowy przywrócił Janinę Z. do pracy w banku. We wrześniu (w sobotę) była u lekarza, który wystawił zaświadczenie L4 o jej niezdolności do pracy od tego dnia. Janina Z. przyszła do pracy w poniedziałek, bo chciała zdać kasę i oddać klucze. Z przyzwyczajenia podpisała listę obecności. Praca w banku rozpoczyna się o 7.30.

Kilka minut po tej godzinie wszyscy pracownicy zostali wezwani przez prezesa na zebranie, na którym Janina Z. została poinformowała o rozwiązaniu z nią umowy o pracę. Powódka przekazała pracodawcy zwolnienie lekarskie następnego dnia przez syna. Świadectwo pracy otrzymała pocztą 5 stycznia i 8 stycznia wniosła pozew.

Sąd rejonowy uznał, że w dniu dokonania wypowiedzenia powódka była nieobecna w pracy (w rozumieniu art. 41 kodeksu pracy) z powodu choroby.

Wypowiedzenie dokonane zostało z naruszeniem nie tylko tego przepisu, ale i art. 30 § 4 k.p.,  nie zawiera bowiem wskazania przyczyny. Sąd przywrócił powódce termin na wniesienie odwołania, ponieważ nie pouczono jej o prawie i terminie odwołania.

Wymagana jest staranność...

Sąd okręgowy zmienił jednak ten wyrok i powództwo oddalił. Stwierdził, że powódka stawiła się do pracy 21 września z zamiarem świadczenia pracy.

Podpisała listę obecności i przygotowywała się do pracy. Skoro pomimo otrzymanego zwolnienia  nadal wykonywała pracę, to czas jej pozostawania w pracy nie może być rozumiany jako usprawiedliwiona nieobecność, w czasie której nie można dokonać wypowiedzenia zgodnie z art. 41 k.p.

Wobec tego pracodawca skutecznie wypowiedział umowę o pracę i powódka mogła wnieść odwołanie w ciągu siedmiu dni, licząc od tego dnia. Sąd stwierdził, że  odmawiając przyjęcia wypowiedzenia, powódka nie może powoływać się skutecznie na niezawinione uchybienie terminowi na wniesienie odwołania, zwłaszcza że od wypowiedzenia do wniesienia pozwu upłynęło przeszło trzy miesiące.

Braku winy w przekroczeniu terminu – w ocenie sądu okręgowego – nie należy opierać na „subiektywnym przeświadczeniu powódki, iż wypowiedzenie jej umowy było nieskuteczne, lecz należy analizować go z uwzględnieniem miernika staranności, jaką powódka powinna zachować dbając o własne interesy”.

...ale koniecznie od obu stron

Na szczęście innego zdania był SN, do którego trafiła kasacja powódki. Orzekł on, że naruszenie przez pracodawcę art. 41 k.p. przez dokonanie wypowiedzenia w czasie usprawiedliwionej nieobecności pracownika w pracy nigdy nie powoduje uznania wypowiedzenia za dokonane w innym, późniejszym dniu.

Datą (dniem) dokonania wypowiedzenia jest dzień złożenia przez pracodawcę oświadczenia woli. Złożenie oświadczenia ma miejsce wówczas, gdy pracownik miał możliwość zapoznania się z jego treścią. Następuje ono bez względu na to, czy pracodawca zachowuje, czy też narusza przepisy o wypowiadaniu umów o pracę.

Powódka miała możliwość zapoznania się z oświadczeniem woli pracodawcy 21 września. Mimo to,  bez swojej winy, nie zachowała ustawowego terminu. To dlatego że nie została pouczona o prawie odwołania ze wskazaniem terminu na dokonanie tej czynności. Nie bez znaczenia – w ocenie SN – był również fakt jej choroby.

Do podobnych wniosków doszedł SN w wyroku z 20 stycznia 2005 (I PK 148/04), orzekając, że „wniesienie odwołania od wypowiedzenia z uchybieniem terminu określonego w art. 264 § 2 k.p. wskutek przyjęcia przez pracownika błędnego poglądu, że nie doszło do rozwiązania umowy o pracę, nie może być uznane za niezawinione w rozumieniu art. 265 § 1 k.p., jeżeli został on prawidłowo pouczony o prawie odwołania do sądu pracy”.

Nie zawsze sądy są  tak przychylne.

W razie odmowy ochrona nie przysługuje

Na dochodzenie przez pracownika roszczeń związanych z rozwiązaniem stosunku pracy przepisy kodeksu pracy przewidują krótkie terminy.

Mają one z jednej strony skłaniać pracowników do szybkiego występowania z roszczeniami, a z drugiej – uwzględniają interes pracodawcy, który nie może przez zbyt długi  czas pozostawać w niepewności, czy rozwiązanie stosunku pracy (za wypowiedzeniem lub bez wypowiedzenia) zostanie przez osobę zwalnianą zakwestionowane.

Rygoryzm tych terminów łagodzi w pewnym stopniu możliwość ich przywrócenia, jeżeli pracownik nie dokonał – bez swojej winy – w terminie czynności w postaci odwołania od wypowiedzenia umowy o pracę. Z orzecznictwa wynika, że okolicznością uzasadniającą przywrócenie terminu jest brak w oświadczeniu pracodawcy o wypowiedzeniu umowy o pracę lub jej rozwiązaniu bez wypowiedzenia pouczenia o przysługującym pracownikowi prawie odwołania do sądu pracy.

Jednak zdaniem SN (wyrok z 4 marca 2004, I PK 429/03) „pracownik, który bez usprawiedliwionych przyczyn odmówił przyjęcia pisma wypowiadającego mu umowę o pracę, zgodnie z wymogami kodeksu pracy, nie może domagać się przywrócenia terminu do wniesienia odwołania do sądu pracy ani powołać się na to, że pracodawca nie poinformował go o możliwości, terminie i trybie odwołania”.

Dlatego że z zachowań pracowników, niezgodnych z przyjętymi ogólnie zasadami komunikowania się pracodawcy z pracownikami, nie można wyprowadzać korzystnych dla pracowników skutków prawnych.

Podobnie wynika z wyroku SN z 8 maja 2002 (I PKN 259/01). Sąd stwierdził: „odmowa przyjęcia przez pracownika pisemnego oświadczenia woli pracodawcy o wypowiedzeniu stosunku pracy, zawierającego prawidłowe pouczenie pracownika o przysługującym mu prawie odwołania się do sądu pracy, nie wpływa na skuteczność dokonanego wypowiedzenia i nie stanowi podstawy do przywrócenia uchybionego terminu”.

Czytaj również:

Zobacz serwisy:

Zwolnienia z pracy » Rozwiązanie umowy o pracę » Wypowiedzenie umowy o pracę

Kadry i płace » Pracodawca i pracownik w sądzie

Zwolnienia z pracy » Odszkodowania i przywrócenie do pracy

Kadry i płace » Terminy