Urządzenia elektroniczne instalowane w zakładzie pracy pozwalają szefom pozyskiwać coraz więcej informacji o swoich podwładnych. Budynek firmy nierzadko przypomina system Wielkiego Brata. Pracownicy nie zdają sobie nawet sprawy, jak wiele może się o nich dowiedzieć chlebodawca za sprawą komputerów, poczty elektronicznej czy zakładowych kamer. Są jednak granice, których pracodawca nie może przekroczyć przy pozyskiwaniu informacji o zatrudnionych.

[b]Kiedy firma stosuje nowoczesne techniki monitoringu, oznacza to, że pozyskuje dane osobowe pracownika.[/b] Tymczasem [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=166335]ustawa o ochronie danych osobowych[/link] stanowi, że ma prawo zbierać takie informacje, jeśli pozwala na to przepis prawa.

[wyimek]Przełożony musi mieć pisemną zgodę pracownika na kontrolę jego prywatnych e-maili[/wyimek]

– Szef może udowodnić, że musi stosować kamery, bo istnieje usprawiedliwiona tego przyczyna. Chodzi o ukrócenie kradzieży, ograniczenie korzystania z Internetu do celów prywatnych czy obniżenie kosztów rozmów telefonicznych – tłumaczy Marian Dyczkowski, prawnik z kancelarii radcy prawnego Agnieszki Rabendy-Ozimek.

W tej kwestii wypowiedział się już Sąd Najwyższy (I PKN 93/97). Orzekł, że pracodawca może kontrolować rozmowy telefoniczne. W tym celu analizuje wydruki. W związku z tym jest zmuszony zapoznać się z danymi osobowymi podwładnych. Podkreślenia wymaga fakt, że [b]pracownicy muszą wiedzieć, iż chlebodawca stosuje takie kontrole. Konieczna jest do tego ich pisemna zgoda.[/b]

Szef zobowiązany jest również poinformować podwładnego o tym, że zamierza kontrolować jego prywatną pocztę elektroniczną. [b]Pracodawca musi także udowodnić, że sprawdzanie e-maili ma zapobiec wyciekowi poufnych informacji, które przechowuje firma[/b]. Co innego, jeśli szef ma już podejrzenie, że dane wyciekają.

– Wówczas może sprawdzić prywatną pocztę pracowników nawet bez ich zgody – zaznacza Dyczkowski.

Pracodawcy nie usprawiedliwi natomiast w żadnym wypadku zbieranie danych biometrycznych swoich podwładnych. Chodzi np. o kod DNA, obraz tęczówki oka czy linie papilarne, za pomocą których firmy niejednokrotnie chciałyby kontrolować czas pracy swojej załogi. W tej kwestii wypowiedział się 1 grudnia 2009 roku Naczelny Sąd Administracyjny (I OSKA 249/09). W jego ocenie art. 221 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=76037]kodeksu pracy[/link] wyraźnie wskazuje, jakich informacji może zażądać pracodawca od pracownika. W tym katalogu wymienia się m.in. nazwisko, PESEL, datę urodzenia, przebieg zatrudnienia czy orzeczenie lekarskie potwierdzające brak przeciwwskazań do wykonywania danej pracy. [b]Nawet gdyby pracownik wyraził na piśmie zgodę, firma nie ma prawa zbierać jego danych biometrycznych.[/b] Zmuszenie podwładnego do podpisania takiego dokumentu naruszyłoby jego prawa i swobodę wyrażenia woli. Odmowa podania danych nie może się wiązać z nałożeniem jakichkolwiek sankcji dyscyplinarnych na pracownika.

[b] Z karami musi się liczyć pracodawca, jeśli bez zgody podwładnych kontroluje ich za pomocą kamer, sprawdza prywatną pocztę elektroniczną albo zbiera dane biometryczne.[/b]

– Jeżeli pracownik się dowie o takich praktykach, może wystąpić do sądu cywilnego o naruszenie dóbr osobistych. Ponadto powinien zawiadomić generalnego inspektora ochrony danych osobowych, który w takich przypadkach nakłada na firmę kary. Niewykluczone, że pracodawca poniesie też odpowiedzialność karną – podsumowuje Marian Dyczkowski.