Praktyka pokazuje, że zamawiający bardzo często oznaczają ściśle daty rozpoczęcia i zakończenia prac w umowach o zamówienia publiczne.
Niejednokrotnie bywa to podyktowane koniecznością rozpoczęcia np. robót budowlanych w określonym terminie w związku z możliwością otrzymania dotacji na inwestycję.
Podobnie jest, gdy terminowe umowy kończą się, a istnieje konieczność zachowania ciągłości świadczenia usług i wymusza to rozpoczęcie ich w określonym z góry terminie.
[srodtytul]Świadczenie nie do spełnienia[/srodtytul]
Taka praktyka może powodować znaczne komplikacje. Jeśli przetarg się przeciągnie, np. na skutek zmian w dokumentacji czy składania odwołań, może to oznaczać, że umowa o zamówienie byłaby zawierana już po przewidzianym w specyfikacji terminie.
Taką sytuację powinno się rozważać w kontekście umowy o świadczenie niemożliwe. Sanowanie jej też jest problematyczne ze względu na to, że wprowadzenie ewentualnych zmian do dokumentacji przetargowej utrudniają przepisy.
Art. 144 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?n=1&id=358718]prawa zamówień publicznych[/link] dotyczy bowiem zmian zawartej już umowy o zamówienie publiczne, a umowy o świadczenie niemożliwe zawrzeć nie możemy. O tym że termin rozpoczęcia realizacji zamówienia publicznego stanie się nierealny, zamawiający może się dowiedzieć dopiero na etapie oceny ofert, co uniemożliwi mu zmianę specyfi-kacji.
Krajowa Izba Odwoławcza wielokrotnie odnosiła się do kwestii wyznaczania sztywnych terminów realizacji zamówienia.
W jednym z ostatnich [b]wyroków z 2 września 2010 r. (KIO/1756/101), [/b]dotyczącym świadczenia usług telekomunikacyjnych, izba uznała kolejny raz, że takie ustalanie daty rozpoczęcia i zakończenia realizacji zamówienia może być niedopuszczalne.
Nie tylko niesie ze sobą ryzyko nierealności daty zawarcia umowy – przy ryzyku przedłużania się postępowania – ale też uniemożliwia potencjalnemu wykonawcy przygotowanie infrastruktury koniecznej do zapewnienia należytego świadczenia usług.
[srodtytul]Naruszenie uczciwej konkurencji[/srodtytul]
W opisywanym wyroku izba potwierdziła argumentację odwołującego się, zgodnie z którą takie postanowienie specyfikacji narusza uczciwą konkurencję. Stwierdziła, że na obecnym etapie nie można przesądzić jednoznacznie, kiedy postępowanie się zakończy i jakim czasem będą dysponować wykonawcy na przygotowanie się do świadczenia usług.
„Wyznaczony termin rozpoczęcia świadczenia usług powinien być tak określony, aby dawał możliwość wywiązania się z zobowiązania zarówno podmiotom, które dotychczas świadczyły tego rodzaju usługi na rzecz zamawiającego i posiadają pełną infrastrukturę sieciową, jak i tym wykonawcom, którzy (…) chcieliby zainstalować własną”, zatem potrzebują określonego, z uwzględnieniem równego traktowania wykonawców, czasu na przygotowanie się do realizacji zamówienia po podpisaniu umowy o zamówienie publiczne.
Zdaniem KIO trudno zgodzić się z argumentacją zamawiającego, że wykonawcy mogą się przygotowywać do realizacji zamówienia w trakcie przetargu.
„Nie mają oni żadnego obowiązku przygotowywania się do realizacji zamówienia, którego jeszcze nie uzyskali z tej tylko przyczyny, że zamawiający nie uwzględnił właściwego terminu na przygotowanie się do świadczenia usług na zasadach równości wykonawców” – podkreśliła przewodnicząca.
[i]Autorka jest radcą prawnym w Kancelarii Prawnej Piszcz, Norek i Wspólnicy sp.k.[/i]