Podobnych informacji udzielił wiceminister członkom zespołu ds. funduszy unijnych w Komisji Trójstronnej. – Kolejna runda naborów wniosków o pomoc ma się odbyć jeszcze w tym roku – relacjonuje Ewa Fedor z Konfederacji Pracodawców Polskich.

Dla przedsiębiorców to bardzo dobra nowina. Pod koniec ubiegłego tygodnia Ministerstwo Gospodarki podało oficjalny komunikat, że pula pieniędzy na innowacje (działanie 4.4 programu "Innowacyjna gospodarka") została niespodziewanie wyczerpana. W związku z tym zaplanowany na lipiec konkurs odbędzie się tylko pod warunkiem znalezienia dodatkowych środków. Właścicieli firm, którzy już przygotowywali się do lipcowej batalii, wprawiło to w prawdziwą konsternację.

- To nienormalna sytuacja, gdy na trzy miesiące przed konkursem urzędy informują, że nagle nie ma pieniędzy do podziału – żalił się "Rz" przedsiębiorca z woj. pomorskiego. – Ponieśliśmy wiele nakładów, przygotowując inwestycję, która miała być dotowana z Unii. Co teraz mamy robić? Skazać się na kredyty?

- Myślę, że w drugiej połowie marca będziemy wstępnie wiedzieli, skąd przesunąć środki, w jakich kwotach i kiedy możliwe byłoby ogłoszenie konkursu – podkreśla minister Pawłowski. – W kwietniu nasze propozycje mógłby zatwierdzić Komitet Monitorujący.

Potencjalne źródła dodatkowych pieniędzy to inne działania dla przedsiębiorców z programu "Innowacyjna gospodarka", które nie cieszą się tak wielkim powodzeniem. Chodzi np. o dotacje na duże inwestycje (o wartości ponad 160 mln zł i wymaganym zatrudnieniu ponad 200 osób) w sektorze produkcyjnym czy kredyt technologiczny.

W sumie na lata 2007 – 2013 dla najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw mieliśmy do dyspozycji ok. 1,4 mld euro. Wszystko rozeszło się w półtora roku, w trzech konkursach. Za każdym razem urzędnicy uznawali, że dobrych projektów jest tak dużo, że trzeba udzielić większych dotacji, niż wynosiła pula do podziału w danej rundzie. Miało to także stymulować inwestycje w okresie kryzysu gospodarczego.

– Polemizowałbym z tezą, że tak dużo dobrych projektów wygrywało konkursy – komentuje Michał Gwizda z firmy doradczej Accreo Taxand. – W tym ostatnim mogły startować tylko małe i średnie firmy, bardzo mocno zaostrzono wymogi dotyczące innowacyjności. Mimo to powtórzyła się sytuacja z poprzednich naborów – kilkadziesiąt przedsiębiorstw uzyskało maksymalną liczbę punktów. To pokazuje, że źle określono warunki ubiegania się o wsparcie – dodaje.