Na łamach „Rz” 2 lipca opublikowany został artykuł dotyczący orzeczenia [b]Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) w sprawie Allianz SpA po-ko West Tankers Inc (C-185/07)[/b], tzw. West Tankers case. Jego autorzy słusznie podkreślają, że orzeczenie to wywołało żywą dyskusję dotyczącą zakresu stosowania art. 1 ust. 2 lit. d rozporządzenia Rady (WE) z 22 grudnia 2000 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (rozporządzenie). Powołany przepis stanowi, że rozporządzenia nie stosuje się do sądownictwa arbitrażowego.

[wyimek]Rozwój międzynarodowego arbitrażu możliwy jest głównie dzięki sukcesowi konwencji nowojorskiej[/wyimek]

Autorzy opisują także propozycje Komisji Europejskiej (KE) przedstawione w tzw. zielonej księdze z 21 kwietnia 2009 r. poświęconej ocenie funkcjonowania rozporządzenia i propozycji jego zmian. Te zmiany zostały przez nich opisane jako: „(...) włączenie arbitrażu do zakresu zastosowania rozporządzenia (usunięcie art. 1 ust. 2 lit d) oraz przyznanie sądowi właściwemu ze względu na miejsce postępowania arbitrażowego: wyłącznej jurysdykcji w sprawach związanych z postępowaniem arbitrażowym na okoliczność uznania ważności i zakresu umownego zapisu na arbitraż, wyłącznej jurysdykcji w zakresie uznania wykonalności wyroku arbitrażowego i zgodności z przepisami proceduralnymi jego wydania”. Dalej autorzy stwierdzają, że propozycje „(...) powinny usunąć ryzyko konfliktu orzeczeń wewnątrz Wspólnoty i wzmocnić pozycję sądu nadzorującego arbitraż, a także atrakcyjność samego arbitrażu z siedzibą w państwach Wspólnoty”.

Uważam, że pomysł KE, by rozporządzenie regulowało także sądownictwo polubowne, jest nietrafny. Przeciwnie do celu stawianego proponowanej nowelizacji wywoła ona jeszcze większą niepewność prawną w zakresie styku sądownictwa powszechnego (państwowego) i polubownego. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że z powodu West Tankers case „(...) Unia będzie musiała adaptować i zmieniać swoje regulacje pod dyktatem czystej pragmatyki i wymogów praktyki gospodarczej”.

[srodtytul]Konwencja nowojorska[/srodtytul]

Po pierwsze – rozwój międzynarodowego arbitrażu możliwy jest głównie dzięki sukcesowi konwencji o uznawaniu i wykonywaniu orzeczeń arbitrażowych sporządzonej w Nowym Jorku 10 czerwca 1958 r. (konwencja nowojorska). Olbrzymia większość państw na świecie, w tym wszystkie Unii Europejskiej, jest stroną tej konwencji. Okoliczność ta była przyczyną wyłączenia sądownictwa polubownego z zakresu zastosowania rozporządzenia (oraz jego poprzedniczki, tzw. konwencji brukselskiej).

Próba regulacji sądownictwa polubownego w rozporządzeniu nieuchronnie spowoduje konflikty między konwencją nowojorska, która obowiązuje państwa członkowskie jako strony umowy międzynarodowej, a projektowanymi przepisami rozporządzenia. Dla przykładu, sąd w państwie członkowskim Unii może być zobowiązany do uznania wyroku stwierdzającego nieważność zapisu na sąd polubowny, gdy wyrok sądu arbitrażowego wydany na podstawie tego samego zapisu musi być uznany przez ten sam sąd na podstawie konwencji nowojorskiej. Wynika to z prostego faktu, że regulacje prawne dotyczące zapisu na sąd polubowny nie są zharmonizowane w ramach Unii. Dlatego sądy poszczególnych państw są w pełni legitymowane, aby odmiennie oceniać kwestie istnienia, ważności lub zakresu klauzuli arbitrażowej. Przedstawiony stan prawny może być także dodatkowo skomplikowany, gdy wyrok arbitrażowy został wydany w państwie spoza Unii.

[srodtytul]Jurysdykcja wyłączna[/srodtytul]

Po drugie – nieprecyzyjna jest propozycja KE dotycząca ustanowienia jurysdykcji wyłącznej dla sądu właściwego ze względu na miejsce postępowania arbitrażowego do rozstrzygania „spraw związanych (pomocniczych) w stosunku do postępowania arbitrażowego”. Nie jest jasne, czy definicja ta obejmuje postępowania o udzielenie zabezpieczenia, jako że w wielu jurysdykcjach są one traktowane samodzielnie.

Nadto ustalenie jurysdykcji wyłącznej może być niepraktyczne, np. gdy miejscem postępowania jest Szwecja (czyli sądy szwedzkie mają jurysdykcję wyłączną), a strona chce uzyskać zabezpieczenie w postaci np. zakazu dysponowania majątkiem, zabezpieczenie dowodu lub wezwanie do stawiennictwa świadka, gdy przedmiotowy majątek, dowód czy świadek jest w Polsce. Reguła jurysdykcji wyłącznej dotycząca „spraw związanych”, a zatem prawdopodobnie także postępowań o zabezpieczenie, będzie skutkowała wydaniem przez sąd szwedzki orzeczenia, które aby było skuteczne w Polsce, będzie musiało być przedmiotem odrębnego postępowania w naszym kraju zmierzającego do jego uznania (stwierdzenia wykonalności).

[srodtytul]Zasada samodzielności[/srodtytul]

Po trzecie – nietrafna jest propozycja, by sądy państwa miejsca postępowania arbitrażowego miały pierwszeństwo w rozstrzyganiu sporów o istnienie, ważność lub zakres zapisu na sąd polubowny. Propozycja ta podważa powszechnie respektowaną zasadę arbitrażu międzynarodowego, zgodnie z którą trybunał arbitrażowy jest władny rozstrzygać o swojej właściwości samodzielnie (tzw. zasada competence-competence). Zasada ta jest emanacją autonomicznego prawa stron do wyboru sądu polubownego do rozstrzygania sporów między nimi.

W praktyce eliminuje ona postępowania sądowe, gdyż strony klauzuli, wiedząc, że sąd arbitrażowy będzie decydował o swojej właściwości, nie mają powodu żądać, by kwestię jurysdykcji trybunału arbitrażowego badał sąd powszechny.

W wielu państwach, których systemy prawne sprzyjają rozwojowi arbitrażu, sąd państwowy odmówi rozstrzygnięcia sporu dotyczącego istnienia, ważności lub zakresu klauzuli, jeżeli żądanie zostało skierowane przed rozstrzygnięciem tej kwestii przez zainteresowany sąd polubowny (tzw. negatywna zasada competence-competence).

Zaakceptowanie omawianej propozycji zielonej księgi będzie skutkowało wydłużeniem postępowania arbitrażowego, gdyż strona zainteresowana przedłużeniem postępowania będzie mogła, bez względu na stanowisko trybunału, wnieść pozew do sądu państwowego miejsca postępowania arbitrażowego, np. o ustalenie nieistnienia klauzuli na sąd polubowny. Nawet jeżeli sprawa taka trafi do sądów państwa członkowskiego Unii działających bardzo sprawnie, to i tak prawomocne rozstrzygnięcie sprawy będzie trwało co najmniej kilka miesięcy. Oczywiście, przepis ten bardzo znacząco opóźni postępowanie arbitrażowe, jeżeli strony wybrały miejsce postępowania w państwie, w którym sądownictwo nie jest przygotowane, aby wydać rozstrzygnięcie w rozsądnym terminie.

Nadto proponowany przepis nie reguluje sytuacji, gdy strony zapisu na sąd polubowny wybiorą jako miejsce postępowania arbitrażowego państwo spoza Unii. Który sąd państwowy będzie miał jurysdykcję wyłączną, gdy sądy państwa niebędącego członkiem Unii będą honorowały fundamentalną zasadę arbitrażu międzynarodowego competence-competence?

[srodtytul]Wykonalność wyroku[/srodtytul]

Po czwarte – nieuzasadniona jest propozycja, aby sądy państwowe miejsca postępowania arbitrażowego były wyłącznie właściwe do uznawania (stwierdzania wykonalności) wyroku trybunału arbitrażowego, a także do oceny postępowania przed tym trybunałem.

Głównym powodem jest brak regulacji w stosunku do orzeczeń sądów polubownych wydanych w sprawach, w których miejscem postępowania arbitrażowego było państwo niebędące członkiem Unii. Dodatkowo taka propozycja ponownie wprowadzi tzw. podwójny exequatur, co zostało skutecznie uchylone przez konwencję nowojorską. Sądy państwa Unii, które nie było miejscem postępowania arbitrażowego, nie będą mogły orzec o uznaniu (stwierdzeniu wykonalności) wyroku arbitrażowego przed zrównaniem takiego wyroku z wyrokiem sądu państwowego przez sąd państwa, w którym miało miejsce postępowanie arbitrażowe. Podobnie jak w wypadku stwierdzenia nieważności zapisu na sąd polubowny przez sąd państwa Unii jurysdykcja wyłączna w tym zakresie będzie rodziła konflikt ze zobowiązaniami wynikającymi z konwencji nowojorskiej.

[srodtytul]Prawo wybrane przez strony[/srodtytul]

Jedyna propozycja związana z sądownictwem polubownym, która pod pewnymi warunkami zasługuje na aprobatę, dotyczy postulatu wprowadzenia jednolitej zasady ustalania prawa właściwego dla oceny ważności klauzuli arbitrażowej. Jednak nawet ten postulat został tak zredagowany przez KE, że ignoruje prawo stron do wyboru prawa właściwego dla zapisu na sąd polubowny.

Moim zdaniem reguła ustalania tego prawa powinna w pierwszej kolejności uwzględniać autonomię woli stron zapisu na sąd polubowny, wskazując, że prawem właściwym jest prawo wybrane przez strony. Dopiero gdy nie dokonały one wyboru prawa właściwego, prawem tym powinno być prawo miejsca postępowania arbitrażowego. Przy czym, ponieważ głównym przedmiotem rozporządzenia są zagadnienia dotyczące jurysdykcji sądów państw członków Unii, rozporządzenie nie jest właściwym instrumentem do wprowadzania skądinąd przydatnych przepisów rozstrzygających sposób ustalania prawa właściwego do oceny ważności zapisu na sąd polubowny.

[srodtytul]Nieuzasadniona teza[/srodtytul]

W świetle powyższych zastrzeżeń dotyczących propozycji KE zaproponowanych w zielonej księdze nieuzasadniona jest teza autorów: „(...) by klauzule arbitrażowe zamieszczone w kontraktach międzynarodowych były zabezpieczone bardziej kazuistycznie wyspecyfikowanymi zobowiązaniami mającymi na celu wzmocnienie – przynajmniej inter partes – tychże klauzul”.

Obecne brzmienie rozporządzenia uwzględniające wyłączenie sądownictwa polubownego z zakresu jego zastosowania jest satysfakcjonujące i takiej oceny nie zmienia West Tankers case. Klauzule arbitrażowe przyjęte na podstawie autonomicznej decyzji stron o poddaniu sporów do rozstrzygnięcia trybunałom arbitrażowym nie muszą zatem zawierać żadnych dodatkowych „kazuistycznie wyspecyfikowanych zobowiązań”, aby je wzmocnić. Przeciwnie, użycie tzw. modelowej klauzuli arbitrażowej (tj. rekomendowanej przez daną instytucję arbitrażową) gwarantuje skuteczny wybór sądu polubownego. Sąd ten będzie działał według ugruntowanych zasad arbitrażu międzynarodowego i wyda orzeczenie, które na podstawie konwencji nowojorskiej będzie musiało być uznane (wykonane) praktycznie na całym świecie.