Zaliczki miały być antidotum na kryzys. Skoro przedsiębiorcy mają problemy z pozyskaniem finansowania z banków, rząd postanowił wypłacać im unijne pieniądze z góry. Jednocześnie jednak tak obwarował system różnymi zabezpieczeniami, że stały się one praktycznie niedostępne. Dlatego tylko 10 proc. firm, które korzystają z programu „Innowacyjna gospodarka”, ubiega się o zaliczki.
Ministerstwo Gospodarki postanowiło to zmienić – dowiedziała się „Rz”. Pierwsza zmiana wiąże się z finansami. Wedle obecnych zasad, jeżeli przedsiębiorca dostał dotację do 4 mln zł, musi zabezpieczyć zaliczkę tylko wekslem in blanco. Jeśli grant jest wyższy, musi kupić dodatkowe zabezpieczenie w banku. A to kosztuje od 2,5 do nawet 10 proc. wartości zaliczki. Resort gospodarki proponuje kilka rozwiązań. Przede wszystkim w ogóle znieść konieczność dodatkowych zabezpieczeń, ale to mało realne. Resort rozważa też podniesienie limitu wysokości dotacji zabezpieczanej czekiem in blanco do 10 mln zł. Inne rozwiązanie to utrzymanie granicy 4 mln zł, ale nie w odniesieniu do wartości dotacji, ale wysokości zaliczki.
– Zmiana limitów to bardzo dobre rozwiązanie. Przedsiębiorcy wskazują, że to właśnie konieczność ustalania dodatkowych zabezpieczeń i ich koszty są główną barierą w korzystaniu z zaliczek – mówi Jerzy Kwieciński, wiceprezes Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości.
Ministerstwo Gospodarki chce też zmienić system rozliczeń. Obecnie firma może dostać II transzę zaliczki dopiero po rozliczeniu pierwszej. Problem polega na tym, że takie rozliczenie może trwać do 70 dni. Co przez ten czas przedsiębiorca ma robić ze swoją inwestycją? Pójść po kredyt do banku? Zatrzymać prace? – Chcemy, by po wykorzystaniu pierwszej transzy firma dostawała drugą, a dopiero trzecia transza byłaby uzależniona od rozliczenia pierwszej – mówi „Rz” wiceminister gospodarki Rafał Baniak. Kolejna transza mogłaby być też wypłacana po rozliczeniu 50 proc. – a nie jak obecnie 70 proc. – poprzedniej.
– To bardzo ciekawe postulowane przez przedsiębiorców rozwiązania – komentuje Marzena Chmielewska z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. – Na pewno przyspieszą przepływ pieniędzy do firm.
Propozycje nowych rozwiązań obecnie przechodzą tzw. konsultacje międzyresortowe. Jeśli zostaną zaakceptowane, za kilkanaście tygodni będą mogły wejść w życie. Na przeszkodzie może jednak stanąć Ministerstwo Finansów. Fiskus w ogóle jest niechętny zaliczkom i może oponować przeciw dalszemu upraszczaniu systemu. Wczoraj resort nie udzielił nam odpowiedzi w tej sprawie.