W ekspresowym tempie Sejm kończy pracę na nowelizacją ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym.

Przedsiębiorcy oceniają jednak krytycznie wprowadzane przez komisję sejmową zmiany do rządowego projektu ustawy. Nowe propozycje dotyczą przede wszystkim opłat za odzysk i recykling zużytego sprzętu. Zgodnie z nimi np. organizacje odzysku będą musiały zebrać o 50 proc. więcej sprzętu niż przedsiębiorcy, żeby wypełnić swoje obowiązki.

– [b]To znaczy, że przedsiębiorcom nie będzie się opłacało rozliczać poprzez organizacje odzysku, bo będzie to więcej kosztowało[/b] – mówi Grzegorz Skrzypczak, prezes największej na rynku organizacji Elektroeko. – Czyli dziesiątki milionów złotych, które organizacje już wydały na utworzenie systemu zbierania, pójdą na marne.

Nie ma także co liczyć na obowiązkowe wpisywanie punktów skupu złomu do rejestru głównego inspektora ochrony środowiska. Miało to zwiększyć wyjątkowo mały w Polsce odsetek zużytego sprzętu trafiającego do odzysku i recyklingu (dziś stare kuchenki, lodówki czy pralki trafiają nielegalnie właśnie do skupów złomu).

– Do definicji punktu skupu złomu dopisano słowa "posiadający zezwolenie" – mówi Wojciech Konecki, dyrektor generalny CECED Polska skupiającego producentów sprzętu AGD. – W ten sposób postanowiono walczyć z szarą strefą, dopiero kiedy ona sama dobrowolnie się zarejestruje i przestanie być szara.

Z projektu znikł za to kontrowersyjny przepis zobowiązujący sprzedawców do podawania odrębnie kosztów ponoszonych przez producentów i związanych z recyklingiem. Właściciele sklepów obawiali się, że wydatki związane ze zmianą faktur sięgną pół miliarda zł.