W Sejmie trwają prace nad zmianami w ustawie o swobodzie gospodarczej. Ma ona uwolnić przedsiębiorców od zbyt częstych i długotrwałych wizyt rozmaitych inspekcji. W trakcie prac legislacyjnych przychylność m.in. resortu gospodarki znajduje postulat przedsiębiorców, aby ograniczeniami objąć także kontrole Państwowej Inspekcji Pracy.
Dziś PIP może wejść na budowę niemal o każdej porze dnia i nocy, powtarzać to bez ograniczeń, nie bacząc, że właśnie w firmie trwa inna kontrola
. Działa np. na podstawie zgłoszenia, że na danej budowie nie przestrzega się przepisów BHP lub łamie przepisy o zatrudnieniu.
Zdaniem pracodawców taka swoboda działań inspektorów, nierzadko bez większego uzasadnienia, utrudnia prowadzenie biznesu.
– Obecne przepisy, które miały złagodzić uciążliwość kontroli, są skutecznie omijane – mówi Piotr Rogowiecki, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich. Dlatego KPP chce ograniczenia czasu trwania kontroli w firmie.
Zdaniem konfederacji ustawa powinna określać dzień, w którym kontrola jest rozpoczęta (np. dzień podjęcia czynności kontrolnych) oraz zakończenia kontroli (np. dzień przedstawienia protokołu przedsiębiorcy). Ważne jest jednak, aby przepisy miały charakter jednoznaczny i nie dawały urzędnikom możliwości swobodnego ustalania długości okresu, w którym trwała kontrola.
Ponadto pracodawcy domagają się rozwiązań, które pozwalałyby inspektorom przeprowadzać kontrole i karać za nieprawidłowości tylko w takim zakresie, do jakiego mają upoważnienie. Nieprawidłowe i obarczone brakami upoważnienie w rękach inspektora nie mogłoby być podstawą skontrolowania firmy. Oznacza to, że jeżeli np. był on upoważniony wyłącznie do kontroli firmy w zakresie jakości materiałów budowlanych, nie będzie mógł przy okazji sprawdzić, czy zatrudnia ona pracowników na czarno. Jeżeli tak się stanie, przedsiębiorca będzie mógł zakwestionować jej zasadność.
Zdaniem Wojciecha Gonciarza, dyrektora Departamentu Prawnego Głównej Inspekcji Pracy, wprowadzenie takich rozwiązań skutecznie uniemożliwi wykorzystywanie przeciwko firmie dowodów zdobytych z naruszeniem prawa. Zgodnie z obowiązującą ustawą przedsiębiorca ponosi konsekwencje, nawet jeśli kontrola prowadzona była niezgodnie z prawem. Wystarczy, że kontroler stwierdzi naruszenie prawa, sprawdzając firmę bez prawidłowego upoważnienia.
– Gdyby inspektor pracy przeprowadzał kontrolę w zakresie niezgodnym z upoważnieniem, pracodawca miałby prawo skierowania skargi do właściwego okręgowego inspektora pracy, ale nie podważałoby to podjętych środków, np. mandatów za wykroczenia. Nie wyobrażam sobie, by inspektor badający w firmie rozwiązania dotyczące czasu pracy załogi nie zareagował w razie stwierdzenia łamania przepisów ze sfery BHP, która formalnie nie była przedmiotem kontroli. Zresztą do Głównej Inspekcji Pracy do tej pory nie wpłynęły skargi w tym zakresie – mówi Gonciarz.
Inicjatorzy zmian zapominają, że ich wprowadzenie naruszy art. 16 konwencji nr 81 Międzynarodowej Organizacji Pracy w sprawie inspekcji pracy w przemyśle i handlu. Zgodnie z nim firmy mogą być kontrolowane tak często i tak starannie, jak to jest potrzebne do zapewnienia skutecznego przestrzegania prawa. Trzeba pamiętać, że w razie kolizji między przepisami konwencji nr 81 i ustawy o swobodzie działalności gospodarczej pierwszeństwo ma konwencja.
- swobodny wstęp, bez uprzedniego zawiadomienia, o każdej porze dnia i nocy do każdego zakładu pracy
- wstęp w ciągu dnia do wszelkich pomieszczeń
- przesłuchiwanie, na osobności lub w obecności świadków, pracodawcy lub personelu przedsiębiorstwa w sprawach dotyczących stosowania przepisów prawnych
- żądanie okazania wszelkich ksiąg, rejestrów i innych dokumentów
- pobieranie lub zabieranie do analizy próbek materiałów i substancji używanych lub obrabianych
Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: t.zalewski@rp.pl