Dziś w Komisji Trójstronnej rozpoczyna się debata, której efektem ma być kompromis partnerów społecznych dotyczący zakresu zmian w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Pracodawcy i związkowcy są zgodni co do tego, że ustawa ta nie sprawdza się w dzisiejszych warunkach i wymaga poważnych zmian.
Zdaniem „Solidarności” obecna regulacja bardzo ogranicza załogi w prowadzeniu sporów z zakładem. Można je prowadzić, jeśli dotyczą warunków pracy, płac lub świadczeń socjalnych oraz praw i wolności związkowych.
– W praktyce oznacza to, że możemy stosować ustawę tylko wówczas, gdy walczymy o płace. W innych istotnych dla załogi sprawach, np. fuzji czy przekształcenia spółek, jesteśmy bezradni. Nie chcemy zamkniętego katalogu spraw, w których może toczyć się spór, w ustawie powinny się jednak pojawić zapisy, które dadzą więcej możliwości jej wykorzystania – uważa Janusz Łaznowski z Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Za zmianami przepisów określającymi, co może być przedmiotem sporu, opowiadają się też pracodawcy, choć występują z innych pozycji.
– Mało precyzyjne przepisy powodują, że w firmach dochodzi do sporów, które w żadnym razie nie powinny być rozwiązywane w trybie tej ustawy. Musi powstać wyraźnie określony katalog spraw, o które może toczyć się spór. Dzięki temu łatwiej będzie stwierdzać, czy protest albo strajk ma legalne podstawy – uważa Henryk Michałowicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
Przedsiębiorcy od lat domagają się wprowadzenia procedury pozwalającej na szybkie określenie tego, czy strajk jest legalny czy nie.
– Prawo określa sankcje dla organizatorów nielegalnych strajków, ale dziś pozostają oni bezkarni. Nie chcemy narzucać rozwiązań wskazujących, kto ma oceniać legalność strajku. Mogłyby to robić zarówno sąd, jak i inspekcja pracy. Ważne, by rozstrzygnięcia zapadały szybko – podkreśla Jacek Męcina.
– Rozwiązania, które pozwolą na taką sądową kontrolę, sprawią, że protesty będą prowadzone bardziej racjonalnie – dodaje Henryk Michałowicz.
Coraz częściej pracownicy kwestionujący np. wysokość płac nie bardzo wiedzą, z kim powinni wejść w spór.
– Kiedyś naturalnym adresatem postulatów był pracodawca. Jednak rozbudowane stosunki własnościowe sprawiły, że wielu jest praktycznie pozbawionych możliwości decyzyjnych, bo kluczowe decyzje zapadają na posiedzeniach rad nadzorczych, a nawet w samorządzie lub rządzie, które płacą za wykonane usługi (np. edukacyjne). Konieczne są zmiany rozszerzające krąg podmiotów, z którymi związki mogą wchodzić w spór – mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.
Partnerzy społeczni zainteresowani są zmianą procedury go prowadzenia sporu zbiorowego.
– Prawo jest tak skonstruowane, że przejście ustawowych etapów sporu i doprowadzenie do legalnego strajku jest praktycznie niemożliwe. Pracodawcy wykorzystują skomplikowane postępowanie i wydłużają je, co podgrzewa nastroje załogi – mówi Sławomir Wręga z Forum Związków Zawodowych.
Pracodawcy chcą zwiększenia roli arbitrażu jako szybkiego sposobu zakończenia konfliktu. OPZZ chce zmienić rolę mediatorów, których często nieskuteczne usługi kosztują zbyt drogo protestującą organizację związkową.
Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych wymaga dostosowania do obecnych warunków. Nowelizacja powinna polegać na odformalizowaniu i uelastycznieniu prowadzenia sporów. Opowiadam się za możliwością prowadzenia sporu przez radę pracowników, jeżeli została wybrana przez załogę. Monopol związkowy jest już przeżytkiem. Przekształcenia wymaga też model likwidowania sporów zbiorowych. Powinna obowiązywać tylko jedna obligatoryjna metoda polubowna, gdzie strony same zdecydują, czy chcą korzystać z usług mediatora. Jeśli chodzi o strajk, to konieczne jest wprowadzenie sądowej kontroli jego legalności. Kompetencje do jej wszczęcia powinny mieć powszechne jednostki prokuratury.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora