Czeski Sąd Konstytucyjny uchylił ze względu na niezgodność z ustawą zasadniczą 11 klauzul tamtejszego kodeksu pracy, co spowodowało osłabienie w niektórych sytuacjach siły związków zawodowych. W opinii pracodawców, jeśli uwzględni się podobne problemy ekonomiczne występujące w Polsce i Czechach, wyrok ten powinien skłonić nas do zastanowienia się nad rolą i pozycją związków w naszym kraju.
– Wiele uprawnień jest nadmiernie rozwiniętych i wykracza poza zakres kompetencji korporacji związkowych. Pochodzą one z okresu, gdy związki spełniały istotną rolę polityczną. I choć dziś często są niereprezentatywne, to w wielu branżach mają nadmiernie przywileje. Dzieje się to kosztem większości pracowników. Obszar władzy działaczy związkowych musi ulec ograniczeniu, a Czesi pokazali nam kierunek zmian – twierdzi Witold Polkowski, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
Czeski odpowiednik Trybunału Konstytucyjnego orzekł, że pracownicy mają prawo wybrać radę zakładową lub przedstawicieli zainteresowanych bezpieczeństwem w pracy oraz ochroną zdrowia – i mogą to zrobić niezależnie od tego, czy w firmie działa związek zawodowy.
Przypomnijmy, że zgodnie z naszą ustawą o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji, gdy w zakładzie działają związki zawodowe, to one mają monopol na powołanie rady pracowniczej i wyznaczenie jej członków. Tylko wówczas, gdy w firmie nie ma żadnego związku, inicjatywa powołania rady należy do niezrzeszonych pracowników.
KPP w trakcie prac nad projektem ustawy w Komisji Trójstronnej nie zgodziła się na uprzywilejowaną pozycję związków w kształtowaniu składu osobowego rad pracowników i w tym zakresie złożyła do TK wniosek o zbadanie konstytucyjności niektórych zapisów tej ustawy. Zdaniem pracodawców nasze prawo nie chroni dostatecznie pracowników niezrzeszonych.
Czeski sąd podkreślił także, że związki nie mogą nadużywać swojej pozycji i eskalować żądań, jeśli stwarzałoby to zagrożenie stabilności finansowej firmy lub powodowało istotny uszczerbek jej marki.
– W niektórych branżach działacze związkowi forsują wygodne dla siebie żądania, głównie finansowe, zagrażające niekiedy fundamentom gospodarczym państwa. Sytuacja taka wystąpiła w kopalni Budryk i podczas protestu lekarzy. Ogłaszając pozaustawowe strajki, protesty, głodówki, szantażują oni pracodawców. Czy w Polsce słusznie utrwalany jest monopol związkowy, podczas gdy skupiają tylko kilkanaście procent pracowników? – pyta Witold Polkowski.