Sąd Rejonowy Warszawa Praga- Północ wydał pierwszy w kraju wyrok nakazujący zarządowi FSO udostępnienie danych, o które bezskutecznie zwracała się rada pracowników.

– Domagaliśmy się informacji o pełnych kosztach zatrudniania pracowników tymczasowych. Niepokoiła nas skala tej formy pozyskiwania pracowników. Firma odmawiała. Oddaliśmy więc sprawę do sądu i wygraliśmy. Niestety sądy nie ułatwiają prowadzenia tego typu spraw, trwają one wiele miesięcy – mówi Marek Dyżakowski, przewodniczący rady pracowników FSO.

– Dzisiejsze brzmienie przepisu zobowiązujące przedsiębiorcę do informowania załogi stanowi praktycznie kopię unijnej dyrektywy. W czasie prac nad ustawą zakres tych informacji był przedmiotem wielu dyskusji, wreszcie ustawodawca skorzystał z ogólnych zapisów unijnego prawa. Dlatego dziś o tym, jakie dane przedsiębiorca ma przekazywać załodze zorganizowanej w radę, będzie decydować orzecznictwo – mówi Jacek Męcina, ekspert PKPP Lewiatan.

Zgodnie z ustawą, gdy pracodawca odmówi przekazania radzie informacji, może ona wystąpić do sądu rejonowego – sądu gospodarczego z wnioskiem, by nakazał udostępnienie informacji. Coraz więcej takich spraw trafia do sądów, jednak toczą się wolno. Od kilku miesięcy na rozstrzygnięcie czeka rada w zakładach Alima Gerber SA.

– Zebraliśmy ankiety od ponad tysiąca rad. Pytaliśmy m.in., co ogranicza ich funkcjonowanie. Wiele skarżyło się na zbyt ogólny przepis o informacjach, jakie pracodawca ma przekazywać radzie na jej wniosek. W efekcie firmy ustalają ich zakres według swojego uznania. Dlatego w przygotowanym przez nas projekcie nowelizacji ustawy znalazł się przepis szczegółowo określający, do jakich informacji rada powinna mieć dostęp – mówi Rafał Górski, dyrektor Instytutu Spraw Obywatelskich.

Pracodawcy najczęściej odmawiają danych, zasłaniając się tajemnicą firmy oraz wysokimi kosztami ich przygotowania i opracowania.

– Niestety, dotyczy to także firm, które są z mocy prawa zobowiązane do sporządzania różnych raportów, zestawień, chociażby dla Krajowego Rejestru Sądowego – mówi Rafał Górski.

Propozycję uściślenia przepisów ustawy negatywnie ocenia Marcin Wojewódka, radca prawny. Jego zdaniem nie byłoby to korzystne ani dla pracodawców, ani dla samych rad.

– Każde wyspecyfikowanie będzie oznaczało dla pracodawcy, że nie musi nic więcej, niż nakazuje mu ustawa, a dla przedstawicieli załogi, że nic więcej nie dostaną. Przepis jest dobry, tryb i rodzaj informacji powinien być definiowany w porozumieniach rady z pracodawcą.

Praktyka pokazuje, że takie porozumienia zawarto w nielicznych zakładach. Właściciele firm chętnie zawarliby porozumienia, jednak chcą przechytrzyć pracowników i ograniczyć ich dostęp do informacji.

– W FSO chcieliśmy dogadać się z pracodawcą, ale nic z tego nie wyszło – mówi Marek Dyżakowski.

Z kolei Jacek Męcina winą za brak porozumień obarcza związkowców. Jego zdaniem chcą zagwarantować sobie prawo do wszelkich tajemnic firmy.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

t.zalewski@rp.pl

Dziś firma informuje o:

- działalności i sytuacji ekonomicznej oraz przewidywanych w tym zakresie zmianach;

- o stanie struktury i przewidywanych zmianach zatrudnienia oraz działań mających na celu utrzymanie poziomu zatrudnienia;

- zmianach w organizacji pracy.

- strukturze firmy;

- sytuacji finansowej i gospodarczej;

- rozwoju działalności, w tym sprzedaży i inwestycjach

- zmianach organizacyjnych;

- nowych procesach produkcji, zmianach lokalizacji produkcji;

- łączeniu i podziale przedsiębiorstw;

- zwolnieniach grupowych.

* z projektu noweli ustawy o informowaniu pracowników