– Nadal więcej członków tracimy, niż zyskujemy, ale nie jest to już zjawisko tak drastyczne. Można nawet powiedzieć, że w niektórych regionach wychodzimy na plus. To efekt długofalowej kampanii i strategii – mówi Krzysztof Zgoda, szef działu rozwoju związku Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

W grudniu ubiegłego roku członków „Solidarności” było 690 tys., do końca czerwca 2007 r. ubyło ich 26 tys. Największe straty związek poniósł w Małopolsce – w tym czasie odeszły 1584 osoby. Nowe kadry zasiliły za to „Solidarność” w regionie płockim – przybyło 975 związkowców. Niewielki rozwój ruchu związkowego odnotowuje także OPZZ.– Pomaga nam sytuacja na rynku pracy. Ludzie nie obawiają się, że za próbę zorganizowania związku wylecą na bruk. Pracodawcy trudniej wysuwać argument, że na pracę czeka za bramą kilka osób – mówi Grzegorz Ilka, przewodniczący Konfederacji Pracy, związku działającego w strukturach OPZZ.

Dziś w Polsce do związku należy kilkanaście procent pracowników. Dla porównania – w Szwecji aż 87 proc., w Belgii ponad 50 proc.

Związki zawodowe szukają niezagospodarowanych jeszcze sektorów gospodarki. Pracownicy organizują się np. w sieciach handlowych czy firmach ochroniarskich. Nie zawsze odbywa się to łagodnie, czasem zakładanie organizacji trwa kilka lat i kosztuje liderów i członków wiele nerwów. Pracodawcy łatwo mogą zablokować tworzenie związku, wyrzucając inicjatorów i organizatorów z pracy. Nawet wygrany proces o przywrócenie do pracy często zniechęca potencjalnych działaczy. Dlatego osoby zainteresowane założeniem związku mogą liczyć na pomoc wyspecjalizowanych służb odpowiedzialnych za rozwój i pozyskiwanie nowych członków. W „Solidarności” służą pomocą w załatwieniu formalności związanych z powołaniem i zarejestrowaniem związku, a także podpowiadają skuteczne metody walki o utrzymanie organizacji w firmie. Są to z reguły osoby doświadczone i biegłe w stosowaniu prawa.OPZZ ze względu na swoją strukturę nie prowadzi tak skoordynowanych działań.

– Mamy związki branżowe, które działają tylko w wąskich grupach zawodowych. To utrudnia pozyskiwanie nowych członków spoza branży. Powołaliśmy Konfederację Pracy – ma szukać członków w przedsiębiorstwach, w których nie działają związki branżowe – mówi Grzegorz Ilka.

Receptą na przyciągnięcie nowych działaczy i promocję związku mogą być akcje mające poprawić warunki pracy i wynagrodzenia. Największe centrale: OPZZ i NSZZ „Solidarność”, prowadzą obecnie kampanie na rzecz wzrostu płac.

Także protesty i demonstracje, szczególne te na rzecz postulatów wysuwanych przez związkowców, napędzają nowych członków i sympatyków.– Z pewnością walka o wspólny cel przyczynia się do tego, że nie możemy narzekać na brak członków naszego związku, chociaż mało jest chętnych do wykonywania zawodu pielęgniarki – mówi Dorota Gardias, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych.

Terenowi działacze sięgają po nietypowe formy promocji. Kilka lat temu na Podbeskidziu lokalna „Solidarność” zaczęła rozprowadzać karty rabatowe Grosik uprawniające do zniżek przy zakupach towarów i usług w wybranych sklepach.

– Nie przeceniałbym roli naszej karty w przyciąganiu nowych członków. Sądzę jednak, że dla części była argumentem za zapisaniem się do związku – mówi Marek Bogusz, szef komórki odpowiadającej za rozwój NSZZ „Solidarność” w Bielsku-Białej. – Dziś związkowa karta rabatowa ma zasięg ogólnopolski. Spośród 17 tys. naszych członków w regionie Bielska-Białej ponad 80 proc. ma kartę i korzysta z niej.Dziś za łamanie praw związkowych pracodawcy grozi grzywna lub ograniczenie wolności.

Sankcje mogą dotyczyć osób utrudniających tworzenie organizacji związkowej czy szykanujących za przynależność i działalność związkową. W sądach pracy spraw dotyczących naruszenia art. 35 ustawy o związkach zawodowych jest niewiele, chociaż w prasie związkowej można znaleźć wiele przykładów pracodawców szykanujących działaczy. Premier obiecuje „Solidarności” zaostrzenie sankcji za nieprzestrzeganie przepisów prawa pracy, a także za wszelkie naruszanie konstytucyjnego prawa do zrzeszania się.

Juliusz Gardawski,prof. SGH, współautor raportu „Pracujący Polacy”

Nie można mówić, że mamy do czynienia z renesansem ruchu związkowego. Poziom uzwiązkowienia nie poprawia się. Wśród pracowników zatrudnionych na pełny etat wynosi ok. 14 proc.Dużo jest inwestycji zagranicznych w Polsce, więc dla przyszłości ruchu związkowego ważne jest tworzenie organizacji związkowych w nowych przedsiębiorstwach zagranicznych. Ważny jest też wizerunek organizacji. Odpowiedzialna działalność liderów związkowych ma zdjąć ze związków odium organizacji destrukcyjnych i skłonić także polskich pracodawców, by godzili się w przyszłości na tworzenie związków. To korzystniej wpłynie na rozwój organizacji związkowych niż przepisy zaostrzające kary dla pracodawców.