Dlatego też Kodeks spółek handlowych daje wspólnikowi mniejszościowemu możliwość zażądania, aby zarząd zwołał zgromadzenie wspólników z określonym porządkiem obrad. Co się jednak dzieje, kiedy wspólnicy większościowi – często zasiadający jednocześnie w zarządzie spółki – co prawda doprowadzają do zwołania zgromadzenia, ale głosują przeciwko przyjęciu zaproponowanego porządku obrad?
Wspólnik mniejszościowy może mniej
Wspólnik mniejszościowy podczas konfliktu w spółce jest w wyjątkowo trudnej pozycji. Wprawdzie Kodeks spółek handlowych zawiera regulacje, które podczas sporu pozwalają wyrównać dysproporcje sił, wciąż jednak obecne są w nim luki, które odpowiednio wykorzystywane mogą nadawać przysługującym mu uprawnieniom charakter iluzoryczny. Tak wygląda na przykład sytuacja związana z art. 237 k.s.h. uprawniającym wspólnika mniejszościowego do żądania sądowego zwołania zgromadzenia wspólników w sytuacji, w której zarząd nie stosuje się do wyznaczonego przez przepisy dwutygodniowego terminu. Przepis ten faktycznie pozwala wspólnikowi mniejszościowemu doprowadzić do zwołania zgromadzenia wspólników z określonym porządkiem obrad. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy zgromadzenie zostaje co prawda zwołane bez interwencji sądu, jednak pozostali wspólnicy, zasiadający zazwyczaj również w zarządzie spółki, podejmują uchwałę o nieprzyjęciu ustalonego porządku obrad zgromadzenia.
Czytaj także: Wspólnik pozbawiony prawa wykonywania udziałów nie musi wiedzieć o walnym
Tego typu działania ułatwia utarta praktyka określania przez wspólników porządku obrad zgromadzeń wspólników, w którym jednym z punktów jest zwyczajowo „przyjęcie porządku obrad". Nawet jednak, gdy w porządku obrad nie zamieszcza się punktu dotyczącego jego „przyjęcia", to i tak zdarza się, że przewodniczący wybrany przez wspólników większościowych decyduje o poddaniu pod głosowanie uchwały zatwierdzającej porządek obrad, która następnie nie jest przyjmowana.
Niezwołanie zgromadzenia a nieprzyjęcie porządku
Z praktycznego punktu widzenia nieprzyjęcie porządku obrad na zgromadzeniu wspólników rodzi dokładnie taki sam efekt, jak niezwołanie zgromadzenia w ogóle. Nieprzyjęcie porządku obrad kończy bowiem zgromadzenie wspólników, którego kontynuacja staje się bezprzedmiotowa. To z kolei uniemożliwia na przykład pociągnięcie do odpowiedzialności członków zarządu działających na niekorzyść spółki, czy choćby uzyskanie wyjaśnień w sprawach o kluczowym znaczeniu dla dalszego funkcjonowania przedsiębiorstwa, a w konsekwencji – istotnie uszczupla pakiet uprawnień wspólników mniejszościowych. Jednocześnie Kodeks spółek handlowych milczy na temat ewentualnych działań obronnych w takiej sytuacji.
Tomasz Rutkowski radca prawny, wspólnik w kancelarii PragmatIQ
Choć wyraźna praktyka sądów w tym zakresie jeszcze się nie ukształtowała, to uzasadnione wydaje się, że nieprzyjęcie porządku obrad podczas nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników powinno uprawniać mniejszościowego wspólnika do złożenia do sądu rejestrowego wniosku o sądowe zwołanie zgromadzenia wspólników z określonym porządkiem obrad i wskazanym przewodniczącym.
Przeciwny pogląd zmuszałby do wyciągnięcia wniosku, że niektóre z przyznanych w Kodeksie spółek handlowych uprawnień w rzeczywistości mają charakter wręcz niemożliwy do wyegzekwowania, co z kolei rodzi pytanie o sens ich wprowadzenia do kodeksu. Niewątpliwie zamysłem ustawodawcy było przyznanie wspólnikowi mniejszościowemu narzędzi do efektywnej ochrony jego praw. Pogląd, że nieprzyjęcie porządku obrad, będąc sytuacją analogiczną do niezwołania zgromadzenia wspólników przez zarząd, jest przesłanką wystarczającą do skorzystania z uprawnienia wynikającego z art. 237 Kodeksu spółek handlowych, wydaje się być zatem słuszny, gdyż realizuje przewidziane przez ustawodawcę założenia.