W tym samym czasie, gdy Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii, zapewniała w mediach, że żadnych zmian legislacyjnych wprowadzających groźny test przedsiębiorcy nie będzie, Leszek Skiba, wiceminister finansów, pytany o to przez przedstawicieli biznesu na forum Rady Dialogu Społecznego, potwierdzał, że rząd pracuje nad taką nowelizacją.

– Z pewnością wszelkie zmiany w tym zakresie będą się odbywały w porozumieniu z ministerstwami Finansów oraz Przedsiębiorczości i Technologii, a także partnerami społecznymi zasiadającymi w Radzie Dialogu Społecznego – zapewnia Leszek Skiba w rozmowie z „Rzeczpospolitą".

Czytaj też:

Polowanie na firmy źle się skończy

Jednoosobowe firmy: masowa weryfikacja firm

Samozatrudnienie: wpierw zachęty, potem kary

Test przedsiębiorcy - będzie czy nie? Rząd testuje odporność firm na sprzeczne wieści

Test przedsiębiorcy - jaka jest polityka rządu wobec małych firm

Kogo zaboli walka z samozatrudnieniem

Samozatrudnienie: rząd jednak zweryfikuje jednoosobowe firmy

Rząd prawdopodobnie przestraszył się niezadowolenia wywołanego zapowiedzią takich zmian. Może się bowiem okazać, że pochopnie przeprowadzony test uderzy w przedsiębiorców z krwi i kości. Na celowniku jest milion mikrofirm. Z planów rządu wynika, że co najmniej 80 tys. testu nie przejdzie.

– Jeśli te nowe rozwiązania mają wejść w życie od 1 stycznia 2020 r., to projekt w tej sprawie z długim okresem na konsultacje już teraz powinien zostać wysłany do Rady Dialogu Społecznego – komentuje Przemysław Pruszyński, doradca podatkowy, ekspert Konfederacji Lewiatan. – Część samozatrudnionych mogła zostać przymuszona do założenia działalności i zapobieżenie tej praktyce na przyszłość jest dla nas do zaakceptowania. Pod warunkiem jednak, że przy teście będzie brane pod uwagę zdanie przedsiębiorcy, który przecież w świadomy sposób mógł wybrać taką formę działalności jako w pełni mu odpowiadającą – dodaje Pruszyński.

Ekspert się obawia, że gdyby w myśl propozycji minister Emilewicz test miał być przeprowadzony na dotychczasowych zasadach, Krajowa Administracja Skarbowa podeszłaby do tego bardzo restrykcyjnie.

– Efektem kontroli może być przyjęcie, że przedsiębiorca powinien być uznany za pracownika, a wtedy trzeba dopłacić nie tylko podatki, ale składki ZUS i odsetki za pięć lat wstecz, co większość przedsiębiorców i współpracujących z nimi usługobiorców postawi w bardzo trudnej sytuacji finansowej – podkreśla.

– „Polowanie" na jednoosobowych przedsiębiorców to krótkowzroczne działanie. To, że ktoś ma firmę i współpracuje tylko z jednym kontrahentem, nie oznacza automatycznie, że chodzi tylko o oszczędności podatkowe czy zusowskie. Zakwestionowanie mu firmy nie daje też żadnej gwarancji, że w to miejsce dostanie etat – dodaje Artur Nowak, radca prawny, partner w kancelarii DZP Domański Zakrzewski Palinka.