Rozmowa z Ernestem Podgórskim, biegłym rewidentem, prezesem zarządu firmy Saldo-Kredyt sp. z o.o., wykładowca Sopockiej Szkoły Wyższej

- W małych firmach rachunkowość często podporządkowana jest właściwemu rozliczeniu podatków. Czy w związku z tym pojawiają się jakieś zagrożenia?

Ernest Podgórski:

Niestety, tak. Jeśli uproszczenia są zbyt duże, to sprawozdanie finansowe nie spełnia podstawowego zadania stawianego przed nim przez

ustawę o rachunkowości

, czyli nie przedstawia  rzetelnie i jasno sytuacji majątkowej i finansowej oraz wyniku finansowego.

Co gorsza, jeśli takie sprawozdanie nie podlega badaniu przez biegłego rewidenta, to prawdopodobnie nieprawidłowości nigdy nie zostaną poprawione i na podstawie błędnych danych będą podejmowane złe decyzje.

W małych firmach właściciele i zarząd to często te same osoby, a działalność nie jest skomplikowana. Rentowność można więc obliczyć bez korzystania z danych wynikających z ksiąg rachunkowych. Może więc dążenie do niwelowania różnic między wynikiem finansowym a podstawą opodatkowania nie jest złe?

Nie można się z tym zgodzić. Nie można zapominać, że ze sprawozdania finansowego korzystają też tzw. użytkownicy zewnętrzni, czyli np. banki przyznające firmie kredyty lub firmy leasingowe, z których usług jednostka chce skorzystać. I wtedy np. okazuje się, że spółka nie dostanie kredytu.

Z jej sprawozdania finansowego wynika bowiem, że w ostatnim roku poniosła stratę. Trudno wtedy wytłumaczyć bankowi, że 100 tys. zł straty jest wynikiem stosowania jednorazowej amortyzacji do wszelkich składników majątku o wartości do 3500 zł netto, a spółka jest właścicielem hotelu, który właśnie skończyła wyposażać i wszystkie meble zaliczyła bezpośrednio do kosztów.

Jeśli w ten sposób spółka ujęła pół miliona złotych wydatków, to zamiast 400 tys. zł zysku w sprawozdaniu pojawiło się 100 tys. zł straty.

Jakie inne nieprawidłowości mogą prowadzić do podobnych efektów?

Aby zawyżyć koszty, nie trzeba stosować na dużą skalę jednorazowej amortyzacji. Wystarczy, że spółka przyjmie dla celów bilansowych stawki umorzeniowe wynikające z prawa podatkowego. Przypomnijmy, że ustawa o rachunkowości uzależnia okres amortyzacji od przewidywanego okresu ekonomicznej użyteczności.

Wciąż jednak wiele firm, aby ułatwić sobie pracę, stosuje „podatkowe” stawki amortyzacji dla celów bilansowych. Wtedy, przeważnie w pierwszym okresie, koszty są zwykle znacznie zawyżone, a wynik finansowy zaniżony. Firmie trudno więc będzie uzyskać kredyt. Później sytuacja się zmieni. Dość szybko cała wartość początkowa środków trwałych i wartości niematerialnych i prawnych zostanie bowiem zamortyzowana.

Wtedy ich wartość bilansowa wynosi zero, mimo że rynkowa wciąż jest znaczna. Skoro firma używa majątku i nie nalicza amortyzacji, to jej wynik jest zawyżony. To również oznacza wprowadzenie w błąd odbiorcy sprawozdania finansowego.

Czyli bank może udzielić kredytu firmie, mimo że nie zrobiłby tego, gdyby księgi były prowadzone prawidłowo?

Może się tak zdarzyć. Ale możliwa jest również sytuacja, gdy ze względu na taki błąd firma kredytu nie otrzyma.

Z bilansu będzie przecież wynikało, że nie posiada żadnego majątku. Wszystkie jej środki trwałe mają bowiem zerową wartość księgową. A to również nie jest dobra informacja dla banku.

Na jakie inne błędy należy uważać?

Ustawa o rachunkowości pozwala, aby firmy, które nie podlegają obowiązkowemu badaniu sprawozdania finansowego, klasyfikowały leasing według kryteriów podatkowych. W praktyce oznacza to, że wiele umów traktowanych jest jako leasing operacyjny, mimo że stosując zasady rachunkowe, należałoby uznać je za leasing finansowy.

Nie ma większego problemu, jeśli w sporej spółce handlowej w ten sposób uproszczono ewidencję jednego samochodu osobowego. Jego wartość nie jest bowiem istotna w stosunku do ogólnego majątku firmy.

Gorzej gdy uproszczoną klasyfikację stosuje spółka transportowa, której jedynym majątkiem jest pięć samochodów ciężarowych używanych na podstawie umowy leasingu, która dla celów podatkowych jest leasingiem operacyjnym. Bieżące koszty są wtedy  znacznie zawyżone, a wartość majątku zaniżona.

Takie sprawozdanie nie będzie oddawać rzeczywistej sytuacji majątkowej firmy, a odbiorców może tylko wprowadzić w błąd.

Firmy, które nie podlegają obowiązkowemu badaniu, nie muszą również wykazywać aktywów i rezerw z tytułu odroczonego podatku dochodowego. Jakie tu pojawiają się problemy?

Jeśli firma nie utworzy rezerwy z tytułu odroczonego podatku dochodowego, to może podzielić wynik i wypłacić dywidendę w zawyżonej wysokości.

Taka sytuacja może się m.in. zdarzyć spółce, która znacznej części majątku używa na podstawie umowy leasingu, który kwalifikuje jako operacyjny tylko ze względu na stosowanie kryteriów podatkowych. Z kolei niewykazanie aktywów z tytułu podatku odroczonego, np. wynikającego z prawa do rozliczenia straty podatkowej, prowadzi do pogorszenia obrazu firmy.

Czy to znaczy, że nie każda firma, która jest zwolniona z obowiązku badania sprawozdania, może skorzystać z przewidzianych dla niej ułatwień?

Wprowadzając uproszczenia, trzeba pamiętać o ogólnej zasadzie rachunkowości, czyli o tym że sprawozdanie finansowe powinno rzetelnie przedstawiać obraz firmy. Warto zauważyć, że obowiązek podpisania umowy z audytorem np. spółki z o.o. zależy od spełnienia dwóch z trzech kryteriów: zatrudnienia, sumy aktywów i przychodów.

Oznacza to, że jeśli pracowników jest mniej niż 50 i suma aktywów jest niższa niż 2,5 mln euro, to bez względu na obroty firma, co do zasady, może korzystać z uproszczeń.

Zawsze trzeba jednak korzystać z nich rozsądnie, czyli w taki sposób, aby nie zmienić istotnie wyniku lub sumy bilansowej. W dużym uproszczeniu można przyjąć, że suma wszystkich uproszczeń rachunkowości firmy nie powinna zmieniać wartości aktywów przedsiębiorstwa o więcej niż 2 proc.

Podsumowując, warto zatem, przed prowadzeniem jakichkolwiek zmian w przyjętych przez jednostkę zasadach  rachunkowości, skonsultować się z biegłym rewidentem, czy nie zniekształcą obrazu działalności przedsiębiorstwa.

A czy są ułatwienia, z których firmy nie korzystają, mimo że by mogły?

Wiele jednostek nie pamięta o postanowieniu z art. 50 ustawy o rachunkowości. Tymczasem z jego ust. 2  wynika, że znaczna część firm może sporządzić sprawozdanie finansowe w formie uproszczonej, wykazując informacje w zakresie ustalonym w załączniku nr 1 literami i cyframi rzymskimi. Wtedy informację dodatkową  również sporządza się w odpowiednio uproszczonej formie.

Z ułatwień tych może skorzystać jednostka, która w roku obrotowym, za który sporządza sprawozdanie finansowe, oraz w roku poprzedzającym ten rok obrotowy nie osiągnęła dwóch z następujących trzech wielkości:

- średnioroczne zatrudnienie w przeliczeniu na pełne etaty wyniosło nie więcej niż 50 osób,

- suma aktywów bilansu na koniec roku obrotowego w walucie polskiej nie przekroczyła równowartości 2 mln euro,

- przychody netto ze sprzedaży produktów i towarów oraz operacji finansowych w walucie polskiej nie przekroczyły równowartości 4 mln euro.

Warto także korzystać z możliwości ograniczenia objętości sprawozdania, która wynika z art. 50 ust. 3 ustawy o rachunkowości. Mówi on, że jeśli informacje dotyczące poszczególnych pozycji sprawozdania finansowego nie wystąpiły w jednostce zarówno w roku obrotowym, jak i za rok poprzedzający rok obrotowy, to przy sporządzaniu sprawozdania finansowego pozycje te się pomija. Dzięki temu można zaoszczędzić na kosztach obowiązkowej publikacji w Monitorze Polskim B. Cena zależy bowiem od liczby stron sprawozdania.

Czytaj więcej w serwisie o:

Księgowość » Księgi i sprawozdania » Sprawozdania finansowe