Najnowsza interpretacja ZUS ma ogromne znaczenie dla przedsiębiorców zatrudniających zleceniobiorców i pracowników  dorabiających w kilku miejscach. Takich osób może być nawet kilkaset tysięcy.

Co ważne, ta interpretacja ma znaczenie nie tylko dla przedsiębiorców zatrudniających zleceniobiorców czy pracowników o wysokich zarobkach. Dotyczy  wszystkich przypadków, w których firma płaci do ZUS zaległe składki od wynagrodzeń pracowników czy zleceniobiorców.

Bez regresu

Wniosek o wydanie interpretacji złożył przedsiębiorca, który po kontroli ZUS usłyszał, że musi zapłacić zaległe składki od wynagrodzenia zleceniobiorcy. Okazało się, że złożył on w firmie nieprawdziwe oświadczenie o wysokości swoich zarobków w innych miejscach pracy, co normalnie zwalnia przedsiębiorcę z obowiązku opłacania składek od przychodów przekraczających ustawowe limity. Z kontroli ZUS wynikało jednak, że dochody tego zleceniobiorcy z wszystkich umów nie przekraczały trzydziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia. Składki trzeba było zatem zapłacić. Przedsiębiorca nie zdecydował się jednak na wystąpienie do zleceniobiorcy o zwrot części składek, które powinien on zapłacić z własnej kieszeni.

Jego pytanie dotyczyło rozstrzygnięcia, jakie to będzie miało skutki w zakresie ubezpieczeń społecznych.

W odpowiedzi ZUS stwierdził, że zwolnienie ze zwrotu części składek stanowi zysk zleceniobiorcy i stanowi dla niego zysk wynikający z umowy zlecenia. Skoro tak, to trzeba od tego zapłacić podatek i składki na ubezpieczenia społeczne.

Po rozstaniu taniej

– W przypadku opłacania składek od zaległych składek ważne jest, czy zleceniobiorca lub pracownik, za którego firma reguluje te należności, wciąż wykonuje zlecenie lub pracuje w firmie, czy też nie – zauważa Andrzej Radzisław, radca prawny, który współpracuje z kancelarią LexConsulting.pl. – Składki od zaległości nieściągniętych od zleceniobiorcy trzeba bowiem zapłacić tylko wtedy, jeśli nadal współpracuje on z firmą. Gdy taka współpraca już się zakończyła, to organy podatkowe uważają, że oszczędności, jakie osiągnął były zleceniobiorca przez to, że to firma zapłaciła jego część składek, nie wynika już z umowy-zlecenia (np.  interpretacja dyrektora Izby Skarbowej w Bydgoszczy z 27 września 2013 r. ITPBI/415-893/13/AD, w Katowicach z 23 września 2013 r. IBPBII/1/415-652/13/ASz.)  Taki przychód nie podlega więc   obowiązkowi odprowadzenia składek na ubezpieczenia społeczne.

Wtedy firma musi przesłać byłemu pracownikowi czy zleceniobiorcy tylko  PIT 8c. Podaje się w nim przychody z innych źródeł. Pracownik indywidualnie rozlicza tylko podatek od tych przychodów w rocznym rozliczeniu PIT. Nie trzeba jednak płacić składek od tych należności.

Opinia dla „Rz"

Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP

Ta sprawa pokazuje, że jeśli chodzi o płacenie składek, to jest tak, że Cygan zawinił, a kowala powiesili. Zleceniobiorca przedstawił firmie nieprawdziwe informacje, ale to ona poniesie wszystkie konsekwencje opóźnionej zapłaty składek na ubezpieczenia społeczne. Przedsiębiorcy praktycznie nie decydują się na dochodzenie zwrotu części składek od ubezpieczonych, bo postępowanie jest długotrwałe, a jego koszty mogą przekroczyć wartość dochodzonej kwoty. Najlepszym wyjściem byłaby taka zmiana przepisów, by to ZUS informował przedsiębiorców o przekroczeniu limitów. Skoro Zakład doskonale wie, kto, ile i gdzie zarobił, to powinien zachowywać się jako instytucja pomocnicza dla firm, zamiast wykorzystywać te informacje do ściągania zaległości z odsetkami.