W wezwaniu na kontrolę ZUS nie informuje o wszystkich prawach przysługujących ubezpieczonemu. A ten powinien się z niego dowiedzieć m.in. o prawie do zwrotu wydatków na dojazd i powrót z badania, co potwierdził m.in. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku w wyroku z 26 września 2013 r. (sygn. III SA/Gd 363/13).

Choć urząd zapewnia, że wypełnia obowiązek informacyjny, to z wezwania można jedynie wyczytać, że zwrot przysługuje w najniższych stawkach komunikacji publicznej. Kontrolowany nie dowie się, że ma jeszcze dwie możliwości odzyskania wydatku. Po pierwsze, może złożyć sam wniosek z informacją o przysługujących zniżkach i ulgach. Wtedy ZUS musi oszacować zwrot według najniższych cen transportu publicznego.

Druga opcja to zwrot kosztów uzgodnionym środkiem dojazdu, np. taksówką lub własnym samochodem. Nie może to wynikać z wygody wezwanego, ale z jego uzasadnionej potrzeby. ZUS oddaje wtedy wydatek ustalony według tzw. kilometrówki – jej maksymalne stawki określa rozporządzenie ministra infrastruktury z 25 marca 2002 r. (DzU nr 27, poz. 271 ze zm.). Na ten wariant ZUS musi się jednak zgodzić jeszcze przed przyjazdem na kontrolę. Ale wezwanie o tym milczy.

Ofiarą takiego postępowania urzędników padła niedawno pani Beata z Warszawy. Po skomplikowanym złamaniu śródstopia stawiła się na kontrolę na wózku inwalidzkim. Podczas rozmowy telefonicznej z inspektorem, który ją wezwał, nie dowiedziała się ani o tym, że może starać się o wyższy zwrot kosztów dojazdu, ani że mogłaby zwolnić się z obecności na badaniu.

Adwokat Katarzyna Tryniszewska podkreśla, że w wezwaniu do lekarza orzecznika ZUS powołuje się na art. 59 ust. 13 ustawy zasiłkowej. Zgodnie z nim kontrolowany może dostać zwrot kosztów przejazdu najtańszym środkiem komunikacji. Przepis ten pozostaje w sprzeczności z art. 77 ust. 4 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych i wydanym na jego podstawie rozporządzeniem. Przewiduje ono m.in. utrudnienia w stawieniu się z powodu stanu zdrowia.

– Trudno wyobrazić sobie, aby osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim nie mogła przyjechać do ZUS taksówką. Gdyby było to wykluczone, to pewnego rodzaju dysfunkcje stawiałyby wezwanego w nierównej sytuacji wobec osób mobilnych – zaznacza mecenas Tryniszewska. – Zwrot kosztów przejazdu ma następować na podstawie rachunków. Dopiero wówczas, gdy nie jest możliwe ich przedstawienie, ZUS powinien dokonać zwrotu według taryf przewozowych – precyzuje.

Adwokat Antoni Skorupski z kancelarii Skorupski & Kinczel w Rzeszowie zauważa, że wezwanie nie tylko ma  braki, ale także odgrywa rolę straszaka.

– Chory dowiaduje się, że jego nieobecność na badaniu definitywnie skończy się zabraniem zasiłku – wyjaśnia. – Tymczasem ubezpieczony, któremu nie pozwala na to stan zdrowia, nie musi przyjeżdżać. Wystarczy, że udokumentuje to zaświadczeniem lekarskim – mówi.

ZUS, kontrolując co roku ponad 100 tys. zwolnień lekarskich, zapomina też, że ma zapobiegać nadużyciom i uwzględniać koszty społeczne. Podkreślał to Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z 21 czerwca 2001 r. (sygn. III AUa 2552/2000). Rozpatrywał wtedy spór między ZUS i stolarzem o 37 zł zabranego zasiłku, i wskazał, że walka o tę kwotę za cenę kosztów procesu ponoszonych z pieniędzy podatników wypacza sens kontroli.