Swoboda umów zezwala niemal w nieograniczony sposób kształtować firmowe relacje. Ze zleceniobiorcą można zawrzeć kolejny kontrakt cywilny. Takie rozwiązanie może być dla obu stron korzystne – wykonawca dostanie więcej na rękę, a zamawiający zaoszczędzi na składkach do ZUS.
Taki manewr jest dopuszczalny pod warunkiem, że dodatkowym zajęciem objęte są zupełnie inne prace niż te wykonywane na pierwotnym zleceniu. Co to oznacza? Przede wszystkim to, że zakres prac objętych odrębnymi kontraktami musi się różnić. Strony nie uciekną ze składkami, zawierając dwa takie same zlecenia – gdy umowy opiewają na ten sam rodzaj pracy lub praca jest ewidentnie częścią zajęcia z wcześniejszego kontraktu (np. prowadzenie księgowości i fakturowanie).
Jeśli strony zawrą dwie umowy na dwa różne rodzaje zajęć (np. obsługę informatyczną i konserwację sprzętu biurowego), to ubezpieczony może wybrać, z którego kontraktu zamawiający ma pobierać składki na ubezpieczenia społeczne. Może pozostać przy pierwszym, obowiązkowym tytule do ubezpieczeń, czyli wcześniej zawartym zleceniu, lub wymienić go na to podpisane później.
Przy zbiegu dwóch zleceń zasada opłacania składek jest prosta – ubezpieczony objęty jest obowiązkowo ubezpieczeniami emerytalnym i rentowymi z pierwszej umowy, czyli tej, którą zawarł wcześniej. Z drugiej składki społeczne są dobrowolne. Z obydwu umów obowiązkowa jest jedynie danina zdrowotna. Podwójnie trzeba więc pobrać i opłacić tylko składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Zasada ta obowiązuje zawsze przy zbiegu zleceń. Nie ma znaczenia, czy zostały zawarte z tym samym, czy innym zleceniobiorcą.
Jeśli wykonawca zechce zmienić tytuł do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych na kontrakt zawarty później, może to zrobić w każdym czasie. Nie mają znaczenia przychody osiągane z poszczególnych umów. Możliwe jest zatem przejście ze składkami z tej opiewającej na 2 tys. zł na tę za 300 zł. To legalny sposób na niższy ZUS.
Na taki manewr cały czas pozwala art. 9 ust. 2 ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (tekst jedn. DzU z 2009 r. nr 205, poz. 1585 ze zm.). Jednak jeszcze w tym roku taka możliwość ma zniknąć. Resort pracy kończy prace nad nowelizacją ustawy systemowej, która ma rozszerzyć zakres zleceń objętych obowiązkiem ubezpieczeń społecznych. Obowiązkowo oskładkowane mają być wszystkie takie kontrakty, aż do osiągnięcia pułapu minimalnego wynagrodzenia (obecnie 1680 zł). Zasada kumulacji tytułów (zleceń) ma być stosowana wówczas, gdyby podstawa wymiaru składek z jednego zlecenia była niższa od minimalnej płacy. Jednak myli się ten, kto uważa, że w każdym przypadku składki trzeba będzie naliczyć tylko od 1680 zł. Zmiana nie ma polegać jedynie na „dopełnieniu" podstawy składek do minimum płacowego. Pełne składki trzeba będzie opłacić od pełnego przychodu z każdego kolejnego kontraktu, gdy wcześniejszy (wcześniejsze) będą opiewać na mniej niż 1680 zł. Przychód zleceniobiorcy zarabiającego np. z tytułu dwóch umów po 1600 zł, zostanie zatem obcięty o składki społeczne naliczone od 3200 zł, a nie od 1680 zł.
Każdorazowa decyzja co do zmiany tytułu do ubezpieczenia (np. wymiany jednego zlecenia na drugie) należy do ubezpieczonego. Nie zawsze składkowe oszczędności są dla wykonawcy opłacalne. Może się zdarzyć, że zechce on płacić pełny ZUS od obu zleceń lub zmienić tytuł z niżej opłacanej umowy na tę wyższą. Taka wymiana będzie dla niego korzystna, choćby z racji możliwości uzyskania wyższego zasiłku chorobowego czy macierzyńskiego. Jeśli taka będzie decyzja wykonawcy, szef musi ją uszanować.