Zleceniodawcy wykorzystują lukę w prawie, by opłacać niższe składki na ubezpieczenia społeczne. Najpierw zawierają umowę opiewającą na niższą kwotę, a po kilku dniach drugą, w której wynagrodzenie jest już dużo wyższe.

– Składki odprowadzane są od pierwszej umowy. Obowiązkowo od wszystkich płaci się tylko składkę zdrowotną – mówi Marcin Zieleniecki, adiunkt na Uniwersytecie Gdańskim i ekspert NSZZ „Solidarność".

Zgodnie z prawem

W ten sposób zleceniodawca ponosi niższe koszty, a do kieszeni wykonawcy trafia więcej pieniędzy. Wszystko jest zgodne z literą prawa.

– W myśl cywilnoprawnej swobody umów można wybrać inny tytuł do ubezpieczenia i odprowadzać składki od umowy przewidującej wyższe wynagrodzenie albo od wszystkich zleceń. Teoretycznie zależy to od woli zleceniobiorców – mówi Wojciech Borkowski z Departamentu Ubezpieczeń Społecznych Ministerstwa Pracy.

Nikt jednak nie zagwarantuje, że wtedy zleceniodawca podpisze z nim umowę.

Potrzebna nowela

– To niewątpliwie luka w prawie – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.

– Zamiast oskładkowywać umowy o dzieło, należy usunąć luki z przepisów. W razie podpisania kilku umów-zleceń przez te same strony można na przykład wprowadzić możliwość oskładkowania tej, która przewiduje najniższe wynagrodzenie, gdyby podstawa wymiaru składek nie była niższa od 60 proc. średniej krajowej – uważa Marcin Zieleniecki.

Inny pomysł na usunięcie luki z przepisów ma Jeremi Mordasewicz.

– Należy oskładkować wszystkie umowy-zlecenia – uważa.

Są jednak i tacy, którzy nie widzą potrzeby zmian przepisów.

– Podpisując kilka umów z tym samym zleceniodawcą, ubezpieczeni powinni się liczyć z niższą emeryturą. Należy likwidować luki w systemie, ale reaktywne zmiany prawa mogą się ciągnąć w nieskończoność. Firmy i tak znajdą sposób na obejście przepisów – uważa Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy.

Regulacje dotyczące zbiegu tytułów do ubezpieczenia były już łatane. Najpierw nałożono obowiązek odprowadzania składek od umowy-zlecenia, o dzieło i umowy agencyjnej zawartych z własnym pracownikiem.

W 2009 r. uregulowana została sytuacja chałupników, którzy oprócz wykonywania pracy nakładczej prowadzili działalność gospodarczą. Po zmianach mogą płacić składki od pracy nakładczej, jeśli podstawa oskładkowania nie jest niższa niż kwota odpowiadająca 60 proc. średniej płacy.

Wcześniej osoba prowadząca własny biznes i wykonująca jednocześnie umowę o pracę nakładczą miała prawo wyboru, z którego tytułu chce podlegać obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym. Przedsiębiorcy najczęściej wybierali chałupnictwo. Płacili wtedy dużo niższe składki.

OPINIA

Prof. Inetta Jędrasik-Jankowska, kierownik Katedry Ubezpieczeń Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego

Zleceniodawca, zawierając kilka umów-zleceń z tą samą osobą, składki na ubezpieczenia społeczne odprowadza tylko od tej zawartej najwcześniej. Daje to ogromne pole do nadużyć. Nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych jest więc koniecznością. Można, na przykład, wprowadzić ograniczenie, że zleceniodawca będzie zwolniony z odprowadzania składek od kolejnej umowy, tylko gdy dotyczy ona innych czynności. To lepszy pomysł, niż nakładać nowe obowiązki, oskładkowując np. umowy o dzieło, i w ten sposób szukać środków na łatanie dziury w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Czytaj również:

Dwa zlecenia - czyli sposób na niższy ZUS

Zobacz serwis » Dobra Firma » Kadry i płace » ZUS » Składki ZUS » Kto i od jakiej umowy płaci składki » Umowa zlecenia