Złe wieści ma dla najmniejszych przedsiębiorców Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Po uzyskaniu stanowiska Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej zmienił na niekorzyść firm wykładnię przepisów o obowiązku opłacania składek na Fundusz Pracy. Mówi o tym komunikat ZUS wydany w piątek wieczór. Jeżeli jednoosobowi przedsiębiorcy nie wpłacą składek do Funduszu Pracy za swoich zleceniobiorców już za obecny miesiąc, grozi im kontrola i ściągnięcie należności.

Zapłacą najmniejsi

Dotyczy to płatników składek będących osobami fizycznymi niezatrudniającymi ani jednego pracownika, którzy jednak podpisali umowę-zlecenie z inną osobą. Przykładem takiej sytuacji jest samodzielny projektant, który ze względu na nawał pracy przy kilku dużych projektach podpisał umowę-zlecenie z inną osobą. Do tej pory nie musiał opłacać od takiej umowy składek na Fundusz Pracy, jednak od marca ZUS będzie upominał się także o te pieniądze.

– Wszystko zależy od interpretacji przepisów ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, którą przyjęło MPiPS – tłumaczy Agata Mierzwa, adwokat w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. – Jest ona odwrotnością tej, którą do tej pory stosowano.

Jak wyjaśnia – dotychczas większość pojęć wykładano jak w kodeksie pracy, co wykluczało uznanie zleceniobiorcy za pracownika. Teraz resort pracy i ZUS zmieniły podejście i przyjmują mniej korzystną dla pracodawców interpretację zlecenia jako pracy zarobkowej.

Taka wykładnia oburza pracodawców.

– To kolejna danina nakładana na legalną formę współpracy najmniejszego przedsiębiorcy ze zleceniobiorcami, niemająca w dodatku oparcia w przepisach – mówi Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP.

Co ciekawe, ZUS nie przewiduje pobierania składek od każdego zlecenia. Mają być nim objęte jedynie umowy, w których zleceniobiorca podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu emerytalnemu i rentowemu, na mocy kontraktu otrzymuje w przeliczeniu na miesiąc co najmniej minimalne wynagrodzenie (1750 zł brutto) i nie ukończył 55 (kobiety) lub 60 (mężczyźni) lat. Nowym zasadom nie będą podlegać także umowy z nianiami.

– To zaskakująca interpretacja. Zamiast wyjaśniać prawo, de facto je tworzy – komentuje Gładoch.

Będą kontrole

Składki na Fundusz Pracy wynoszą 2,45 proc. podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. Jednak nawet taka stawka nie wystarcza, by fundusz zarządzany przez ZUS się zbilansował. W tegorocznym budżecie przewidziano rekordowe wydatki z Funduszu Pracy (ponad 12 mld zł), które jednak będą około 2 mld zł mniejsze od wpływów ze składek. Nowa interpretacja nie pozwoli ZUS załatać dziury, lecz zapobiegnie jej zwiększeniu.

– Można się spodziewać, że w następnych miesiącach ZUS zacznie konsekwentnie egzekwować od przedsiębiorców obowiązek wprowadzony poprzez komunikat – mówi Mierzwa.

Pracodawcy zapowiadają walkę o uchylenie w sądzie decyzji, które wynikną z opublikowanego w piątek komunikatu.

masz pytanie, wyślij e-mail prawo@rp.pl

Marcin Wojewódka, radca prawny z Kancelarii Prawa Pracy Wojewódka i Wspólnicy

Interpretacja przepisów dokonana przez ZUS i resort pracy nakłada na drobnych przedsiębiorców kolejne obciążenia. Składki na Fundusz Pracy to wprawdzie relatywnie niskie kwoty, jednak po przemnożeniu przez liczbę osób zobowiązanych ZUS będzie mógł uzyskać olbrzymie pieniądze. Pozwolą one częściowo załatać dziurę w finansach ZUS, tak jak w ubiegłym roku próbowano to uczynić przez restrykcyjne interpretowanie przepisów o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych. Tym razem ZUS najprawdopodobniej liczy na to, że przedsiębiorcy ze względu na kilku- czy kilkudziesięciozłotowe kwoty składek nie będą się odwoływać do sądu. Takie działania mogą jednak przynieść skutek odwrotny do zamierzonego – więcej przedsiębiorców ucieknie przed składkami do szarej strefy.